bed disaster

136 16 0
                                    

— Jak myślisz, Hobi. Taehyung zdenerwuje się, kiedy pożyczę Hyeri jego ubrania? — zapytał Namjoon, spoglądając wyczekująco na chłopaka.

— Wydaje mi się, że nie. Widziałeś kiedyś zdenerwowanego Tae? — zapytał Hoseok, uśmiechając się. — Ja tez nie.

Nadal mało wiedziałam na temat owego Taehyunga. W sumie nic dziwnego, ponieważ byłam tutaj dopiero dwie godziny. Jednak czułam się źle, kiedy wszytko prawdopodobnie odbywa się bez jego wiedzy, a wskazują na to również słowa Namjoona, który zabrał z jego szafy kilka rzeczy dla mnie.

— Masz rację. Nawet jeśli to mogłoby mu się nie spodobać, to zrozumie to przez zaistaniałą sytuacje — odwrócił się w stronę wysokiej, czarnej szafy. Otwarł jej drzwiczki, niedbale przeszukując jej zawartość, przez co zrobił niemały bałagan.

Stałam w ciszy, przyglądając się Namjonowi. Czułam się bardzo niezręcznie, a zwłaszcza, kiedy musiałam poprosić chłopaków o jakieś ubrania. Nie podobało mi się, ze byłam teraz zdana tylko na nich. Mimo uśmiechu na ich twarzach i miłego, gościnnego przyjęcia w mieszkaniu, czułam się jakbym swoją obecnością sprawiała im kłopoty, była utrapieniem.

— Hyeri, dlaczego nie usiądziesz? Jeśli czujesz się niezręcznie, to nie ma takiego powodu. Czuj się tutaj jak u sobie. W końcu teraz to tez jest twój dom — Hoseok trafił w sedno moich myśli. Jego szczery uśmiech spowodował, ze przez ułamek sekundy poczułam się lepiej, ale nie wystarczająco, żebym czuła się tutaj swobodnie.

— Trzymaj — powiedział Namjoon, wręczając mi ubrania. Byly to zwykle szare dresy i luźną, białą koszulkę bez nadruku.— Nie znalazłem nic lepszego, w czym wygodnie by ci się spało — uśmiechnął się krzywo.

— Jest idealnie — powiedziałam. — Gdzie znajdę łazienkę?

— Zaraz na prawo! — nagle odezwał się ktoś zza moich pleców, przez co trochę się wystraszyłam. — Zaprowadzę cię — powiedział entuzjastycznie Jimin, chwytając mnie za nadgarstek, obracając mnie w swoją stronę.

Chłopak miał na sobie piżamę w paski. Dokładnie taką samą, jaka miał podczas wizyty w sklepie pani Kang. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, kiedy tylko przywołałam sobie w głowie to wspomnienie.

Blondyn zaprowadził mnie to dość małego, ale bardzo dobrze rozplanowanego pomieszczenia. Miejsca starczało na wszystkie najpotrzebniejsze meble. Ich rozmieszczenie było przemyślane, przez co nawet na tak dość małej przestrzeni zmieściła się również pralka. Podobała mi się kolorystyka. Ciemnoszare płytki, którymi pokryta była cała podłoga, idealnie komponowały się z tymi czarnymi na ścianach.

— W tej szafce znajdziesz ręczniki — poinstruował, wskazując na stojący nieopodal pralki mebel. — Możesz skorzystać również z mojego żelu pod prysznic. Pachnie nieziemsko — chwycił plastikową buteleczkę z różowym płynem, przekazując ją w moje dłonie — Proszę bardzo.

— Dziękuję — posłałam blondynowi delikatny uśmiech.

— W razie jakiegoś problemu krzycz głośno — powiedział, znikając za drzwiami.

***

Ubrania Taehyunga wisiały na mnie jeszcze bardziej, niż przypuszczałam. Gdyby nie ściągacze w dresach, nogawki byłyby conajmniej piętnaście centymetrów za długie. Koszulka sięgała mi do połowy ud. Mimo to czułam się komfortowo. Za duże ubrania chowały moje kompleksy, które codziennie staram się zakryć pod ogromną bluzą i luźnymi spodniami.

Wszyscy rozeszli się po domu, zajmując się swoimi sprawami. Udałam się do salonu, podążając za przepięknym zapachem pieczonego ciasta. Kiedy tylko udałam się do pomieszczenia, spostrzegłam za ladą Jina, który wyciągał właśnie wypiek z piekarnika, nucąc jakąś nieznaną mi melodię.

Było już późno, więc zastanawiało mnie, dlaczego o tej porze zabrał się za pieczenie. Poza tym. Pierwszy raz widziałam młodego mężczyznę w kuchni, który przyrządzał coś sam z siebie, nie pracując w jakiejś restauracji lub kawiarni. W pewien sposób zaimponowało mi to.

— Odświeżona? — zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy, kiedy tylko dostrzegł moja obecność. Kiwnęłam przytakująco głową, zastanawiając się, co ze sobą zrobić. Półproduktów stałam, rozglądając się po pomieszczeniu.

— Uwaga! — za moimi plecami usłyszałam czyjeś wołanie. Szybko odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos.

Moim oczom układała się męska sylwetka. W rękach trzymała stertę pościeli i poduszek, która zasłaniała mu twarz, ograniczając widoczność. Chłopak był zbyt blisko, abym mogła zareagować na jego ostrzeżenie i odsunąć się ma bok.

Chłopak wpadł we mnie. Straciłam równowagę, poczułam jak moje nogi tracą kontaktach z podłożem. Zaczęłam upadać. Ku mojemu zaskoczeniu moje plecy zetknęły się z miękką kanapą, a wszystko, co chłopak trzymał w dłoniach zasypało mnie jak lawina w najwyższych górach.

— Przepraszam! — powiedział przejęty, zabierając pościele z mojego ciała. Jednak przy tej czynności poślizgnął się na dywanie, opadając na moje ciało.

Moim oczom ukazał się wiszący nade mną Jeongguk, którego cała twarz zrobiła się bladozielona. Był bardzo blisko mnie, co zaczęło mnie peszyć, a na polikach ukazały się czerwone plamy. Patrzył głęboko w moje oczy, a ja czułam jego ciepły, przyspieszony oddech na szyi. Dokładnie ilustrowałam jego każdy skrawek ciała. Leżałam nieruchomo, nie potrafiąc zdobyć się na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.

Kiedy w kuchni rozległ się dźwięczny śmiech Seokjina, Jeongguk odsunął się ode mnie jak poparzony, nerwowo przeczesując dłonią włosy.

— Pomogę ci przygotować kanapę! — zadeklarowałam, szybko zrywając na równe nogi. Chciałam wybrnąć w jakiś sposób z tej niezręcznej sytuacji i to jak najszybciej.

— Nie trzeba — powiedział niemalże od razu. Utkwił swój wzrok w podłodze, nie obdarzając mnie już ani jednym, krótkim spojrzeniem.

Moje serce biło jak szalone i byłam pewna, że zaraz wyleci mi z piersi, jeśli zaraz się czymś nie zajmę. Ignorując jego poprzednie słowa, chwyciłam za prześcieradło. Usiłowałam je rozwinąć, robiąc to strasznie niedbale, poprzez zalewająca mnie falę wstydu i stresu. Jeongguk również się ocknął, chwytając za przeciwne rogi beżowego materiału. W chwili, gdy prześcieradło zostało starannie rozłożone przez nasza dwójkę, równocześnie pochyliliśmy się nad resztą rzeczy, zderzając się przy tym głowami.

Seokjin po raz kolejny wybuchnął głośnym śmiechem. Najwyraźniej musiał przyglądać się naszej dwójce zza kuchennej lady.

— Przepraszam! — powiedziałam, zakrywając dłońmi usta. Chłopak usiłował rozmasować sobie przeniknięte bólem miejsce. Mój poziom zażenowania sięgał zenitu. Miałam ochotę zapaść się piętnaście metrów pod ziemię i zostać tam na wieki.

— Nic się nie stało — powiedział, z powrotem wracając do pracy. — Poradzę sobie sam — dodał szybko.

— No co ty, Gguk. Przecież szło wam całkiem nieźle — Jin starał się opanować, ale zamiast tego zaczął śmiać się jeszcze głośniej.

inner child | bts |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz