Wchodzili właśnie do jednej z lokalnych kawiarni, która znajdowała się na obrzeżach miasta. Harry chciał się przebrać z brudnych ubrań, a Raine miała ochotę na śniadanie którego ze stresu nie zdążyła zjeść w domu.
Wyciągnęła swój niebieski portfel i stojąc przy ladzie kupiła po kawałku ciasta z brokułami dla siebie i Harry'ego, oraz dwie kawy. Jedną latte dla siebie i czarną bez cukru dla chłopaka. Zajęła jeden ze stolików przy oknie i czekając na bruneta zaczęła powoli jeść słodki przysmak.
Spojrzała na drzwi od łazienki, które w tej samej chwili się otworzyły. Wyszedł z nich Harry, ubrany z zwykły T-shirt w czarne paski i ciemne obcisłe rurki. Do kieszeni spodni wepchał swoje duże dłonie i spokojnym chodem podszedł do stolika przy którym siedziała Raine, łapiąc na siebie spojrzenie niemal każdej kobiety w pomieszczeniu.
-Serio kupiłaś ciasto z brokułami? Czy ja ci wyglądam na modelkę Victoria Secrets?- prychnął, kiedy dziewczyna podsunęła mu talerzyk z przepysznym kawałkiem ciasta. Zmarszczyła niepewnie brwi ze względu na kąśliwą uwagę swojego towarzysza.
-Chciałam być miła.- mruknęła zabierając ciasto z powrotem do siebie. Trudno, więcej dla niej.
-Miłością nie opanujesz świata.- oznajmił, a Raine spojrzała na niego z grymasem.- Przynajmniej kawę kupiłaś w porządku. Przyznaj się, ile razy mnie podglądałaś?
-Nie wiem o co ci chodzi.- powiedziała chcąc uniknąć tłumaczeń. Miała wzrok wbity w stół, kiedy kończyła jeść jedną porcję swojego "śniadania", pakując sobie ostatnią, pełną łyżkę ciasta do ust. Harry uśmiechnął się krzywo i zaczął swoim butem dotykać stóp Raine, próbując ją zaczepić.- Skoro jesteś taki chamski i zgorzkniały łatwo było wydedukować że pijesz czarną kawę.- odparła rzucając mu mordercze spojrzenie.
-Oczywiście, że tak. Przecież obydwoje wiemy, że ci się podobam, więc ten krok mamy już za sobą, Roszpunko.- odparł, a z twarzy nie schodził mu ten paskudny uśmieszek wyższości.
-Przestań.- odparła teraz kompletnie zażenowana. Miała ochotę schować twarz w dłonie, ale wtedy Harry dopiero poczułby się jak zwycięzca.
-Właściwie to podoba mi się, że na mnie lecisz. Chociaż nie gustuje w młodszych laskach i takich małych arystokratkach- tutaj zrobił jakiś bliżej nieokreślony gest ręką, prawie zrzucając cukierniczkę na ziemię. W porę jednak się uspokoił i chwycił srebrny przedmiot w swoje długie palce.- To i tak dałbym ci solidne siedem na dziesięć.- dodał, pokrzepiająco poklepując jej dłoń, a Raine spojrzała na niego wściekła.
-Tylko siedem?!
-Właściwie to sześć.- powiedział wpatrując się uważnie w dziewczynę. Zmarszczył brwi, postukał się palcem wskazującym o brodę w geście zamyślenia i przyjrzał się młodej kobiecie. Dostrzegł dziwnie ściętą grzywkę na prosto i lekko zmierzwione blond włosy które krzyczały "mimo wszystkich drogich kosmetyków i tak nad nami nie zapanujesz!".- Tak, sześć to odpowiednia ilość punktów w moim rankingu.
-W takim razie kto ma dziesięć?- prychnęła, lekko oburzona upijając łyk swojej pysznej kawy. Ten przyjemny napój chociaż trochę ukoił jej zszargane ucieczką z domu nerwy.
-Angelina Jolie.
-Och naprawdę?- jęknęła z grymasem.-Mógłbyś się bardziej wysilić w wyborze dziesiątki. Angelina podoba się wszystkim.
-Emma Watson?
-Lecisz na kujonice z Hogwartu?- prychnęła ponownie opierając przedramiona o stół i nachylając się do chłopaka. Gdyby Ainsley ją teraz zobaczyła, chyba padłaby na zawał. Dobre maniery obowiązywały wszędzie i niezależnie od sytuacji. Co z tego, że uciekasz z domu? Łokcie ze stołu pannico!
CZYTASZ
Hideaway | Harry Styles
FanfictionRaine ma nadopiekuńczego i bardzo bogatego ojca. Nadopiekuńczego do tego stopnia, że dziewczyna zamiast chodzić do zwykłej szkoły, ma prywatne lekcje w domu z najlepszymi nauczycielami z kraju i ze świata. Ojciec oraz macocha dziewczyny chcą ją "chr...