W Tucson znaleźli się po prawie pięciu godzinach jazdy. Raine nie mogła się doczekać, aż wysiądzie z samochodu i wyprostuje swoje zmęczone nogi. Położyła stopy na deskę rozdzielczą i starała się jakoś rozciągnąć, niestety zapięte pasy oraz wąski fotel pasażera mocno ograniczały jej ruchy, dlatego wyginała się w nieco dziwacznych pozycjach.
-Co ty robisz?- zapytał Harry nie odrywając wzroku z drogi, kątem oka obserwując jak dziewczyna niemal kładzie się na brzuch, prostując nogi i wyciągając ramiona do góry, a jej kości przyjemnie strzelają. Jęknęła z rokoszy.
-Wysiedziałam tyle czasu w jednej pozycji, że chyba mój tyłek zamienił się w twardą, prostą deskę.- odparła, wracając do normalnego siadu, nie ściągając natomiast swoich stóp z deski rozdzielczej.
-A myślałem, że twój tyłek jest naturalnie płaski jak deska.- mruknął Harry z cwaniackim uśmieszkiem.
-Spadaj do diabła!- odfuknęła dziewczyna, krzyżując ramiona na piersi. Chłopak spojrzał na nią przelotnie a potem poklepał ją po jej udzie.-Chcesz się tutaj zatrzymać?
-Byłoby wspaniale. Mam ogromną ochotę na kurczaka z rożna.- powiedziała, odwracając się do tyłu by zobaczyć co z ich psem. Pastor, jak to miał w zwyczaju spał smacznie na jednej z tylnych kanap. Dziewczyna mu zazdrościła, ona gdy zasypiała w samochodzie budziła się jeszcze bardziej śpiąca, na dodatek z okropnym bólem karku i kręgosłupa.
Harry pokiwał głową i po dziesięciu minutach zjechał na pierwszy zajazd pod dużą, tanią restaurację. Zaparkował jak najbliżej wejścia i obserwował jak Raine odpina swoje pasy.
-Tak z ciekawości, to ile zostało nam pieniędzy?- zapytał nadal trzymając ręce na kierownicy. Dziewczyna rzuciła mu zdziwione spojrzenie, a potem wyszła z samochodu. Okrążyła go, by dojść do tylnych drzwi i otworzyć je szarpnięciem. Pogłaskała nieco zdezorientowanego Pastora, który się przebudził i pod fotelami zaczęła szukać jej małego plecaka. Miała tam schowane wszystkie swoje oszczędności na ich podróż. Otworzyła portfel i wyjęła wszystkie znajdujące się tam dolary. Przeliczyła je dokładnie dwa razy.
-Zostało nam tylko 30 dolarów!- krzyknęła zrozpaczona w jednej ręce trzymając banknoty, a w drugiej pusty portfel.- Niemożliwe Harry! Kiedy wydaliśmy wszystkie nasze pieniądze?
Chłopak wzruszył ramionami opierając brodę na zagłówku fotela. Spojrzał na nią zamglonym wzrokiem, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
-Wszystko poszło na paliwo, jedzenie i mieszkania w hotelach.- podsumował po chwili ciszy, a Raine z bezradności uderzyła głową w fotel.
-Co teraz zrobimy?- odparła bezsilnie, z głową wciśniętą w miękkie obicie siedzenia.
-Więc, w sumie to mam pewien plan.- powiedział powoli.
-Twoje plany zazwyczaj kończą się ucieczką przed policją.
-Ten też tak może się skończyć.- mruknął z cwaniackim uśmieszkiem.
-Jeśli to nie jest obrabowanie zamku, to zamieniam się w słuch.
-Mam kumpla w Las Vegas, koleś jest tak obcykany w kasynach i hazardzie, że nie robiąc praktycznie nic, zyskał niemałą fortunę. Mógłby nam pomóc.- odparł. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego sceptycznie.
-Kasyna? Hazard? Czy ty jesteś poważny? Nie wyglądasz na takiego co potrafi grać nawet w bilard.- jęknęła uszczypliwie.
-Przecież nic się nie stanie.- Harry wywrócił oczami.- Zaufaj mi. Chyba wycieczka do Las Vegas tak czy siak jest lepsza niż siedzenie tutaj bez kasy?
CZYTASZ
Hideaway | Harry Styles
FanfictionRaine ma nadopiekuńczego i bardzo bogatego ojca. Nadopiekuńczego do tego stopnia, że dziewczyna zamiast chodzić do zwykłej szkoły, ma prywatne lekcje w domu z najlepszymi nauczycielami z kraju i ze świata. Ojciec oraz macocha dziewczyny chcą ją "chr...