Przytłaczające emocje i rodzinna bliskość

169 8 3
                                    

Niestety nie na każdym polu problemy da rozwiązać się tak łatwo. Sama jestem idealnym przykładem, bo panika znowu nie daje mi spokoju, chociaż próbuję robić niemal wszystko, aby w jakiś sposób ją zminimalizować lub podnieść się na duchu. Dłonie drżą mi tak, jakbym co chwila budziła się z koszmaru, ale to rzeczywistość. Zgodziłam się na kolację z dziadkami i muszę to jakoś przełknąć.

Tata proponuje zamówienie czegoś z jakiejś restauracji, ale odmawiam, bo powinnam zająć czymś myśli, aby odsunąć przerażenie. Zamiast przygotowywać się na przyjęcie gości spędzamy więc dwie godziny na zakupach, a potem kolejną godzinę na przygotowaniu pasztecików, zupy tajskiej oraz babeczek. I nie jestem pewna, kto radzi sobie z tym gorzej: ja, czy jednak Szary, który pozwala mi przejąć pałeczkę, samemu skupiając się na obieraniu warzyw oraz ogólnie na czynnościach sugerujących najmniejsze ryzyko sknocenia czegokolwiek.

Wcześniejsza rozmowa z doktorem Flynnem nie dała mi zupełnie nic, oprócz niepokoju, który tylko wzrósł, gdy całkiem przypadkowo zamiast iść do siebie podsłuchałam sugestię mężczyzny o wdrążeniu minimalnej dawki leków na uspokojenie. Nie mam jednak odwagi poruszyć tego tematu, dlatego próbuję odsunąć te myśli na sam koniec głowy. Liczyłam, że jakoś to będzie, a z czasem może nawet uda mi się uprosić tatę o laptopa lub chociażby legalnie zdobyty telefon, jednak obecnie kompletnie nic się na to nie zapowiada. I ostatecznie sama nie jestem pewna, czy faktycznie jest to odpowiedni moment. Muszę zacząć myśleć o tym wszystkim logicznie – moje zachowanie ostatnio sugeruje dość negatywne wnioski, chociaż w jakiś sposób powinnam spróbować stać się lepszą wersją siebie. Tylko, że to wszystko jest niesamowicie trudne i niemal niewykonalne – jestem strasznie zestresowana, a powracające w urywkach wspomnienia nie pomagają zupełnie w niczym. A ja nie mam jeszcze jaj, aby komukolwiek wyśpiewać fakt, że pamiętam najbardziej traumatyczny moment mojego dotychczasowego życia.

Dodatkowo spinam się na myśl o badaniach kontrolnych, bo podświadomie czuję, że ich temat może wrócić lada chwila, a ja nie będę w stanie odwlekać nieuniknionego.

Cholera, chyba potrzebuję wina.

- Przepraszam za spóźnienie - mówi mama, rozpinając płaszcz. Marszczę brwi, nadal mieszając drewnianą łyżką w garnku, ale nie unoszę wzroku. Czyli wychodzi na to, że Jessica miała być wcześniej niż pozostali goście? O tym tata jakoś nie wspominał. - Kupiłam te kwiaty, które tak uwielbia twoja mama. Wazony tam, gdzie zawsze?

- Mhm. Dzięki. - Oko leci mi w ich stronę tylko na sekundę, ale w doskonałym momencie, aby zauważyć wymianę przytuleń oraz buziaka w policzek ze strony kobiety. Plecy bolą mnie od spięcia, a stres objawia się w postaci zimna nawet pomimo tego, że mam na ramionach długi szary sweterek.

- Korki są dziś straszne... Dacie wiarę, że jechałam tu prawie czterdzieści minut?

Wyrzucam obierki po dodatkowych marchewkach do odpowiedniego pojemnika na odpady, a potem sięgam po czysty nóż, którym zaczynam siekać przemyte warzywa. Próbuję ukryć to, że drżą mi ręce, bo to mogło zapowiadać większe kłopoty i cieszę się, gdy zdążam wykonać nacięcie zanim czuję na ramionach dłonie taty. Zaskoczona odskakuję, a potem patrzę na niego przepraszająco.

- Wszystko w porządku? - pyta, na co niepewnie skinam głową, mrucząc dodatkowo potwierdzenie. Nie wierzy mi, co z resztą jest normalne, bo ostatnio coraz częściej przyłapuję się na chociaż minimalnych kłamstwach, aby uniknąć uciążliwych pytań. - Trzęsiesz się. Jesteś pewna, że masz się dobrze?

Nasze spojrzenia się krzyżują, ale nie odpowiadam. Nie chcę, aby rozdmuchał wszystko bardziej niż zwykle. Muszę po prostu pokonać strach, to tyle.

One last memory •50 shades of Grey fanfiction• #EPILOG SERIIWhere stories live. Discover now