Zapłata i ostateczne decyzje

157 10 2
                                    

Obrazy, które widzę będąc w tym dziwnym klubie będą mnie prześladowały do końca życia. Wychodzę stamtąd niemal od razu, ale długo kręcę się dookoła, próbując dodać dwa do dwóch. Mój ojciec bzyka prostytutki? To już chyba lepiej jak robi to z randomowymi pracownicami, przynajmniej jako tako zna historię ich chorób i wie, czego może się spodziewać. Mylę drogę jakieś dwa razy, przebiegam na czerwonym i na dodatek przemakam do suchej nitki. Nie wiem, ile mija czasu, ale zataczam koło i oddycham z ulgą, widząc taksówkę, którą wzywam, oczami wyobraźni już grzejąc sobie tyłek na siedzeniu. Panikuję jednak, bo trafiam na tego samego mężczyznę, którego okradłam na kilkadziesiąt dolarów jeszcze przed kilkunastoma minutami. Próbuje się tłumaczyć, obiecując, że zapłacę za cały kurs po powrocie do domu, ale on tego nie kupuje. Źółć podchodzi mi do gardła, gdy kierowca obiecuje olać sprawę, jeśli zaspokoję go ustami. Przepraszam za aferę i zanim w ogóle on zdaje sobie z tego sprawę i zanim zatrzaskuje automatycznie możliwość wyjścia, ja już wypadam na zewnątrz. Wciska gaz, nie chcąc pozwolić mi uciec. Przebiegam kawałek, dostrzegam możliwość ostatniego ratunku w postaci migającego w pośpiechu zielonego światła, ale nie docieram na czas, bo czerwone miga agresywnie. Ryzykuję, wbiegając na pasy, co kończy się tym, że o mały włos nie zostaję rozjechana przez śledzone przeze mnie auto. Kaptur spada mi z głowy, przemakam całkowicie, a serce wali mi jak oszalałe. Tata wypada z siedzenia pasażera, patrząc na mnie groźnie.

- Co jest, do jasnej cholery?! - krzyczy z niedowierzaniem, ale nie odpowiadam mu, pchając z powrotem do auta i sama wpadam na tylne siedzenie, blokując drzwi.

- Jedź, kurwa, jedź! - poganiam, a kierowca, którego i tak już strąbują, wciska pedał gazu, sprawnie luzując powstały nagle korek.

- Czy ty możesz mi powiedzieć, co tu robiłaś? - pyta tata, obracając się na swoim siedzeniu, aby na mnie spojrzeć. - I co ty sobie w ogóle myślałaś, opuszczając apartament? I gdzie biegłaś?

- Śledziłam cię - przyznaję bez bicia.

- Śledziłaś mnie? - odpowiada z kpiną. - Czy ty do reszty postradałaś rozum? Przed kim uciekałaś?

- Chcesz usłyszeć prawdę czy półprawdę? - Czując na sobie jego wkurwione spojrzenie, dodaję: - Taksówkarz chciał, żebym zrobiła mu loda, bo nie miałam czym zapłacić, więc zwiałam.

- Do kurwy nędzy, Camille. Porozmawiamy o tym w domu - obiecuje, a ja wyczuwam tu nutkę groźby. - Xavier, zapamiętałeś numery?

- Niestety, proszę pana.

- O więc teraz chcesz rozmawiać? - pytam z zaskoczeniem. - Może powinieneś ruchać się częściej, skoro tylko wtedy jesteś do tego chętny.

- Odpuść sobie przytyki, Camille.

Unoszę się, bo mam dość jego zachowania:

- Olewałeś mnie przez cały dzień! Nie jestem pieskiem, którego możesz ukarać milczeniem, gdy zrobi coś nie tak, jak powinien. A już na pewno nie możesz wychodzić bez słowa. Nie mam pięciu lat, powinieneś nauczyć się tego już dawno. Należało mi się chociażby słowo.

Wzdycha przeciągle, a w lusterku widzę, jak przeciera zmęczoną twarz. Nie komentuje moich słów, patrząc przez okno. Trzęsę się z zimna, żałując, że w ogóle wyszłam na zewnątrz. Mogłam olać całą sprawę, zamiast zamartwiać. Po co mam w ogóle marnować nerwy, skoro on ma wszystko gdzieś?

Do domu docieramy po kilku minutach. Od razu idę na górę, wrzucam mokre ubrania do kosza na pranie i obiecuje sobie znieść wszystko na dół, gdy wezmę prysznic. Wchodzę do kabiny stojącej nieopodal wanny, od razu odkręcając gorącą wodę. Dopiero wtedy faktycznie dociera do mnie jak zmarznięta jestem, dlatego odraczam opuszczenie jej jak najdłużej. Moje myśli krążą wokół taty i tego, co dziś odkryłam. Momentalnie żałuję jakiegokolwiek zaangażowania, bo po co mi to było? W najlepszym wypadku jedyne, co osiągnęłam, to nieudaną próbę przymusu stosunku seksualnego za taryfę. Chciałam dobrze, wyszło jak zwykle.

One last memory •50 shades of Grey fanfiction• #EPILOG SERIIWhere stories live. Discover now