Kradzież i pościg za przeżyciem

161 9 1
                                    

Słońce i piasek to coś, czego potrzebowałam po jesiennym, mrocznym Seattle. Koniec terapii to okres, który powinien poprawić moje samopoczucie, a wakacje w towarzystwie najbliższych przypomnieć mi, że to wszystko miało ostatecznie jakiś głębszy sens. Nie dostrzegałam go wcześniej, nadal nie dostrzegam, chociaż Bóg mi świadkiem, że naprawdę staram się być lepsza. Ale czy to w ogóle ma prawo bytu? Skoro to, co robiłam do tej pory nie zdało egzaminu? Skoro żadne krzyki, awantury oraz błagania nie miały sensu?

- Wszystko gra? - pytam zauważając, jak zdenerwowana mama siada na kocu i ciężko wzdycha. Blond włosy opadają jej na ramiona niczym fale, a muśnięta słońcem twarz wykrzywiona jest przez grymas oraz pojedynczą zmarszczkę.

- Tak, kochanie. Musieliśmy z tatą porozmawiać, ale to nic takiego.

- Gdzie on jest, tak w ogóle?

- Musi się przejść.

Słyszę to nie pierwszy raz. Za każdym oznacza to jedno: jest zbyt zdenerwowany, aby jak gdyby nigdy nic wrócić i udawać, że wszystko jest w porządku. Oboje zbyt długo już udawali, niszcząc siebie nawzajem. A może to ja ich zniszczyłam? Może to przeze mnie tak się poróżnili?

- Będziecie się rozwodzić? - pytam wreszcie, bo pytanie to ciąży mi od samego początku. Pomysł z wyjazdem miał być chyba kołem ratunkowym ich relacji, jednak odkąd w ogóle wylądowaliśmy we Włoszech jest tylko gorzej, a nic nie sugeruje poprawy. Pierwszą noc tata spędził na kanapie. Drugiej w ogóle nie wrócił do apartamentu.

- Nie. Myślimy po prostu przyszłościowo i chcemy spróbować naprawić naszą relację. Aby tego dokonać, najpierw musimy się od siebie odsunąć i dać sobie trochę przestrzeni. Nie martw się tym.

Skinam głową i wstaję, bo w tej sytuacji to ja się muszę przejść. Idę do wcześniej wskazywanego przez tatę miejsca, gdzie można zakupić napoje. Kolejka nie jest jeszcze tak duża, a ja wymieniam grzeczności z obsługującą mnie kobietą, używając w praktyce podstaw Włoskiego, które próbowałam podłapać jeszcze przed przylotem. Cały pomysł tych wakacji był strasznie spontaniczny i miałam wrażenie, że stanowiło przykrywkę pod coś większego. No i proszę: okazuje się, że idealne małżeństwie Greyów wyglądało tak tylko na papierku, a zapracowanie obojga oraz sprawy, którym się oddali bez reszty, to tylko przykrywka tego, jak źle wygląda teraz ich relacja.

– Wydrukować potwierdzenie? – Z zamyślenia wyrywa mnie pracownica, a ja kręcę głową i dziękuję, zerkając w stronę zajmowanego przez nas miejsca niedaleko wody. Tata wychodzi z wody, jego mięśnie są napięte z każdym krokiem oraz ruchem. Mrugam kilkakrotnie, przykładam sobie lodowate butelki do czoła i dopiero wtedy dociera do mnie, jak gorąco mi w rzeczywistości.

Nie śpieszy mi się z powrotem, jednak wiem, że nie mam innego wyjścia. Zbyt wiele razy zawiodłam ich zaufanie, aby móc tak po prostu odejść bez słowa.

– Hej, oddawaj to, do cholery! – krzyczę, wyrywając się ze wspomnień, gdy czuję szarpnięcie. Mam ciężką głowę przez rzeczy, które nadal wirują, zawieszone w nowoodkrytych fragmentach mojego umysłu. Teraz jednak nic nie ma znaczenia: ani tata, ani mama, ani fakt, że byliśmy we trójkę na wakacjach właśnie tutaj, a ich małżeństwo się rozpadało.

Jedyne, co się liczy to fakt, że ktoś właśnie zajebał kartę kredytową mojego ojca. I nie, nie mam pojęcia jakim cudem zamroczenie daje napastnikowi przewagę. Wiem jednak tyle, że choćbym miała rzucić się na tego kogoś, nie odejdzie daleko z pieniędzmi Christiana Greya. Nie, gdy to tylko i wyłącznie moja wina.

Śledzę go na tyle, na ile pozwalają mi siły. Mężczyzna staje, odwraca się, a uśmiech, jaki mi posyła sprawia, że pomimo upału mam dreszcze. Już dawno znikamy z miejsca, w którym obiecałam tacie, że będę. Powinnam go zawołać, ale wiem, że nawet mnie nie usłyszy, a jak na złość nie wzięłam ze sobą telefonu. Kto by pomyślał, że zostanę okradziona?

One last memory •50 shades of Grey fanfiction• #EPILOG SERIIWhere stories live. Discover now