Odważne kroki i poważne wnioski

202 9 6
                                    

Cały dzień jestem zdenerwowana: śniadanie ledwo przechodzi mi przez gardło, a obiadu unikam jak ognia. Tata posyła mi pełne dezaprobaty spojrzenie, ale tłumaczę się złym samopoczuciem i czystym wręcz przerażeniem. Kilkakrotnie sugeruje, abym jednak odpuściła sobie widzenie z mamą, obiecał znalezienie wymówki, w którą nawet ona mi uwierzy, jednak wiem, jak powinnam postąpić. Nie mam pięciu lat i chociaż popełniłam w życiu wiele błędów, teraz muszę zachować się tak, jak przystało. To w końcu moja matka, osoba, która w bólach wydała mnie na świat – i taka, która jako ostatnia powinna pragnąć dla mnie krzywdy.

Prowokuję wymioty, chociaż po prawie całodniowej głodówce nie mam już czym wymiotować. Nie potrafię poradzić sobie z emocjami, rozsadzającymi moje wnętrze.

Przed tatą udaję jednak, że wszystko jest okej, chociaż o dziwo zna mnie o wiele lepiej i wcale tego nie przyjmuje. Długo biorę prysznic, z każdym uderzeniem gorącej wody o ciało pragnąc coraz bardziej zniknąć. Nie mogę unikać Jessici do końca życia, tak samo jak muszę powoli przywyknąć do nowej rzeczywistości, która przede mną stoi od ładnych miesięcy. Jednocześnie boje się naszego spotkania i tego, co obie możemy podczas niego zrobić.

Jestem okropna, pozwalając im tak cierpieć i sama raniąc ich w tak niewyobrażalny sposób, bo tak naprawdę przeczuwam, że nie może pójść tak źle. Pewnie usiądziemy, porozmawiamy, zjemy coś i rozstaniemy się w przyjaznej atmosferze... z jej nadzieją na postawienie kolejnego kroku w stronę polepszenia naszej relacji.

- Jessica pytała, gdzie chcemy się spotkać - mówi tata, gdy schodzę na dół i wycieram ręcznikiem mokre końcówki włosów.

- Możemy umówić się z nią w miejscu publicznym, ludzie muszą widzieć, że wszystko u mnie w porządku - zauważam, bo nieświadomie zaczynam przejmować się tym, jak cała ta sytuacja zostanie odebrana w social mediach.

- Przeżyłaś próbę samobójczą i straciłaś pamięć. Oczywiście, że nic nie jest u Ciebie w porządku - mówi, jakby to naprawdę była taka oczywistość.

- Nie wierzę, że mówisz to po tym wszystkim.

Mogłabym udawać, iż wydarzenia poprzedniego dnia nie miały miejsca. Ale nie chcę, nawarzyłam mleka, które teraz muszę wypić, dlatego siadam na schodach i podejmuję:

- Chcesz porozmawiać o tym, co wczoraj widziałeś w moim pokoju?

Wzdycha, przesuwając dłonią między swoimi miedzianymi włosami, a potem łapie i wypuszcza powoli powietrze z ust, jakby dając sobie dodatkową chwilę na zastanowienie się nad poprawną odpowiedzią.

- Chodź - nakazuje, wystawiając do mnie rękę, a ja niepewnie chwytam ją, ruszając za nim w stronę doskonale znanego mi pomieszczenia, do którego ostatnio nie miałam żadnego dostępu. Czerwony pokój bólu. Szary wyciąga klucz z tylnej kieszeni, a potem wsuwa go do zamka i pewnie przekręca. Serce wali mi w piersi, gdy do głowy napływają obrazy, które przecież nie są rzeczywistością. Muszę wziąć głębszy wdech, aby nie omdleć, a jestem tego bliska. Co teraz zrobi? Jaki ma plan?

- Byłaś tu już wcześniej. - Patrzy na mnie z dozą cierpliwości, próbując wybadać reakcję na tę wiadomość. - Kiedyś przyłapałaś mnie tu ze swoją matką, gdy brałem ją od tyłu, a ona dochodziła i akurat wtedy wtoczyłaś się do środka, myląc drzwi. Byłaś pijana, wróciłaś z urodzin Alex, a ja do dziś nie wiem czy nie brałaś też żadnych narkotyków.

- O-okej - komentuję, bo nie bardzo wiem, jak się do tego odnieść. - I czemu jestem tu teraz?

- Pomyślałem po prostu, że to może być rozwiązaniem. Masz w sobie napięcie seksualne, które należy rozładować, a tu znajduje się wszystko, czego możesz potrzebować. Nie chcę martwić się o to, że faktycznie pójdziesz do łóżka z kimś z ulicy, do domu publicznego nawet cię nie wpuszczą. Szuflada pierwsza i druga powinny więc wystarczyć. Zasada jest taka, że po każdym użyciu wszystko ma wrócić na swoje miejsce w nienaruszonym stanie. Rozumiesz?

One last memory •50 shades of Grey fanfiction• #EPILOG SERIIWhere stories live. Discover now