Studenckie lata i rodzinna krzywda

160 9 4
                                    

Stukam palcami o biurko, a milczenie ze strony taty sprawia, że czuję się tylko gorzej. Taylor wyszedł chwilę wcześniej, zostawiając nas z możliwością rozmowy, jednak wciąż tu jesteśmy: ja czekam, a on siedzi cicho. Nie namawiam go jednak na wyjaśnienia, bo mam nadzieję, iż sam poruszy ten temat w odpowiedni sposób. Z każdym momentem jestem jednak tylko coraz bardziej zestresowana, a dodatkowo w dziwny sposób rani mnie jego brak zaufania względem mnie.

Cierpliwość mi się kończy, to prawda, a on sam doskonale to zauważa. Nie mogę jednak do niczego go zmusić, bo sama wiem, że on równie dobrze mógłby wykorzystać tę kartę przeciwko mnie. A cóż, ja mam swoje za uszami. Począwszy od przeszłości, znanej również jako to, co mój umysł sobie wymyślił podczas śpiączki, czyli między innymi nasz totalnie zakazany romans kończąc na niezliczonych razach, gdy już po wybudzeniu prowokowałam wymioty. O, no i warto również wspomnieć o tym, że w sumie według tych całych wspomnień, miałam dziecko z własnym ojcem. Dziecko, za którym wciąż tęsknię i którego stratę czuję niemal na każdym kroku.

- Czego ty się boisz? - pytam, bo ten powód jako jedyny przychodzi mi do głowy jako możliwość. - Wiem, że w pewien sposób porównujesz mnie z tamtą Camille, ale teraz... Mam z nią niewiele wspólnego, tak? Nie musisz niczego przede mną ukrywać, jeśli jest to coś, z czym możemy poradzić sobie we dwoje.

- Możemy umówić się inaczej - patrzy na mnie, a jego oczy lśnią w dziwny sposób. - Sekret za sekret. Ja powiem ci coś, czego nie wie prawie nikt, w zamian za to ty zrobisz to samo.

Czuję, że to zły, a nawet tragiczny pomysł. Jednak nie chcę dłużej tkwić w niewiedzy, dlatego zgadzam się na jego propozycję dodając, że na swoją prawdę będę potrzebowała jeszcze trochę czasu. Jemu to jednak w zupełności wystarcza i o dziwo wierzy mi na słowo. Dlatego przechodzi do wyjaśnień, wywiązując się ze swojej części umowy:

- Poznałem Maxa jeszcze na studiach - mówi i wzdycha zupełnie tak, jakby właśnie zrzucał z barków ogromny ciężar. - Początkowo mijaliśmy się na korytarzach, jest starszy, więc nie mieliśmy za dużo wspólnego, ale szybko dogoniłem go poziomem, przeskakując niemal cały rok akademicki. Czasy nastoletnie stawały u nas głównie pod znakiem niezdrowej rywalizacji. Każdy z nas chciał być lepszy, osiągnąć więcej. On miał mi za złe to, że tak szybko go doganiałem, ja pragnąłem więcej. Ostatecznie rozstaliśmy się prawie bez zamienienia słowa, ale wiedziałem, że miał do mnie większy żal, jakiś zupełnie ukryty. Chodziło o stypendium - wyjaśnia, zmieniając pozycję na nieco wygodniejszą - a dowiedziałem się o tym dopiero później. Podobno tylko udawał bogatego dzieciaka z dobrego domu, a tak naprawdę pochodził ze skrajnie patologicznej rodziny, która nie mogła sobie nawet pozwolić na to, aby studiował gospodarkę polityczną i zarząd na Harvardzie. Jak opłacał około pięćdziesięciu tysięcy dolarów rocznie? Sam nie zastanawiałem się nad tym, skoro dawał złudzenie urodzonego w złotym czepku chłopca z masą ambicji. W rzeczywistości dorabiał po nocach w bibliotece akademickiej i na stołówce, ale zawsze upewniał się, że żaden student nie słyszał o tym ani słowa.

- I dlatego się na tobie mści? Ile on ma... pięć lat? - parskam, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Nie, nie tylko dlatego. Nasza historia jest o wiele bardziej złożona, niż może się wydawać, ale to opowieść na inny dzień. Sęk w tym, że zaszedłem mu za skórę i to nie jeden raz, a on jest naprawdę mściwym człowiekiem.

- To co takiego zrobiłeś? Naprawdę doszło do tego, że będąc dorosłym mężczyznom grozi twojej rodzinie i na każdym kroku pokazuje swoją wyższość?

- Nigdy nie wiesz, kto ma jaką wytrzymałość psychiczną, prawda? A wbrew pozorom nie było to tylko to.

- Popieprzone to.

One last memory •50 shades of Grey fanfiction• #EPILOG SERIIWhere stories live. Discover now