Jak przez mgłę zapamiętuję to, co się dzieje. Słyszę trzask pod palcami i chociaż mam wrażenie, że to tylko moje myśli, ja krzyczę błagania o to, aby tacie nic się nie stało. Mija cała wieczność zanim nadciąga helikopter, który z drobnym trudem ląduje na jachcie. Ratownicy medyczni wyskakują i podchodzą z noszami, a ja nie umiem odejść od taty, bo mam wrażenie, iż lada moment nieodwracalnie mogę go utracić. Warczę i szarpię się, jednak odpuszczam, gdy jestem zapewniana o tym, iż każda chwila się liczy, a ja zrobiłam wszystko, co mogłam.
Reszta jest zlepkiem zasłoniętych łzami obrazów. Ktoś pomaga mi dojść do helikoptera i zapina pasy, bo sama nie jestem w stanie tego dokonać. Kapitan jachtu planuje wrócić do portu i obiecuje, że ma wszystko pod kontrolą. Trzymam tatę za lodowatą dłoń, gdy ratownicy podłączają już wszystkie kroplówki, a maszyna unosi się w powietrze. Wbijam krótsze już paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, rozdrapując nie zagojone jeszcze rany, ale nie zwracam uwagi na cieknącą krew, bo jestem jak w transie. Odliczam sekundy, mając nadzieje, że dzięki temu czas minie szybciej, a ja dowiem się, iż tata naprawdę przeżyje i wróci do mnie, jak tylko odzyska przytomność. Nie chcę przeszkadzać ratownikom, pragnąc, aby całkowicie skupili się na Szarym, który wciąż jest nieprzytomny i ledwo został podpięty do intubacji.
Nogi mam jak z waty, gdy docieramy na dach szpitala. Wciąż liczę, a przez wyłączne skupienie na tej czynności potykam się i upadam, wysiadając za ratownikami. Czuję dłonie, które pomagają mi wstać i jakiś starszy pracownik pyta mnie o coś po włosku. Zgadując myślę, że chce wiedzieć czy wszystko w porządku, ale kręcę głową, milcząc. Nie znam tego języka, a jakimś cudem nawet angielski wyparowuje mi z głowy na rzecz przerażającej obawy o stan zdrowia taty. Lekko posiwiały mężczyzna asystuje mnie w drodze do środka budynku. Odruchowo wyrywam się, gdy zaczyna z każdej strony oglądać moje poranione dłonie. Sama się im przyglądam, dopiero wtedy zauważając pojawiające się siniaki, których pochodzenia nie umiem sobie przypomnieć. Pewnie musiałam się o coś uderzyć, próbując pomóc tacie. Teraz jednak mam to głęboko gdzieś.
- Panienko Grey - przywołuje do rozsądku, gdy drzwi windy zamykają się, a ja siadam jak najdalej, wciąż nie umiejąc ustać na nogach. Cierpliwie nachyla się, będąc gotowym na udzielenie wszelkiej pomocy, jakiej mogę wymagać. Tylko, że ja jej nie potrzebuję, bo to nie moje życie jest na włosku. - Twój ojciec jest pod właściwą opieką - wyjaśnia po angielsku, najwidoczniej orientując się, że włoski to nie moja broszka. - Płaci duże pieniądze za międzynarodowe ubezpieczenie pierwszego stopnia, naprawdę nie masz się o co martwić.
- Za co?
- To specjalny pakiet dla jakiegoś rodzaj zgromadzenia czy czegoś w tym stylu - tłumaczy, widząc moją zaskoczoną minę i fakt, że może faktycznie nie wiem o czym mówi. - Podobno tylko elita ma dostęp do takich zasobów. Najbogatsi ludzie całego świata, i to tylko garstka osób. Wasza dwójka jest niemal na jej szczycie.
- Nasza dwójka?
- Ty i twój ojciec. Dlatego naprawdę musisz mi zaufać, gdy mówię, że nie mógłby mieć lepszej opieki. Specjaliści zjechali się z najdalszych możliwych terenów, a amerykańscy lekarze są już w samolotach, oferując nam odpowiednią asystę.
Skinam głową, naprawdę chcąc mu uwierzyć. Przecież nie miałby powodów, aby mnie okłamywać, a nie uratowanie kogoś takiego jak Christian Grey na pewno nie byłoby im wszystkim na rękę.
Wysiadamy z windy i tym razem jestem wystarczająco silna, aby ustać na własnych nogach. Towarzyszący mi mężczyzna prowadzi mnie do odpowiedniego oddziału, gdzie magnetycznym identyfikatorem otwiera jedne z wielu drzwi. Zaprasza mnie do środka, a ja nieufnie stawiam kroki, w każdej chwili będąc przygotowana do ucieczki. Zasuwa tabliczkę, a napis „wolne" zmieniony zostaje na „zajęte" i sugeruje zajęcie miejsca na kozetce. Podchodzi do okna, zasuwa żaluzje do połowy, aby stworzyć pozory intymności. A jak dla mnie to tylko marnuje czas, bo to nie ja potrzebuję jego pomocy. Bawię się dłońmi i dopiero wtedy orientuję się w tym, jak strasznie jest zimno. Pocieram ramiona z zaskoczeniem zauważając krew, którą sama nieświadomie rozprowadziłam na ciele.
YOU ARE READING
One last memory •50 shades of Grey fanfiction• #EPILOG SERII
Fiksi PenggemarUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Po wybudzeniu ze śpiączki Camille próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dawne demony oraz ukryte pragn...