Następne dni były trudne. Chyba najtrudniejsze.
Jego poczucie winy, jego złość i nienawiść towarzyszyły jej nawet, kiedy nie było go w pobliżu.
Ale przecież chciała, żeby tak było, przecież sama, wbrew niemu zainicjowała taki bieg zdarzeń.
Miała też własny ból, własne wątpliwości.
I wiedziała, że on je słyszy.
Śledziła to, jak prowadził lekcje w Hogwarcie, jak starał się ignorować, co się zdarzyło na spotkaniu u Czarnego Pana.
Był zły na nią za to, że słyszała jego myśli. Był zły na siebie, że zdecydował się wciągnąć ją w tę wojnę.
I tak bym w niej była, Snape, tak, czy inaczej.
Ale nie po tej stronie, Granger.
A no nie.
Ale czy to było źle? Czy to było gorsze? Czy wtedy nie miała szans na śmierć? Na tortury? Na znacznie gorszy los: bez protektora, którym mimo wszystko był, bez roli, którą miała odegrać.
Na jej łóżku leżały nowe szaty: trzy identyczne, czarne komplety, bliźniaczo podobne do jego własnych: proste, zakrywające całe ciało, z wysokim kołnierzem i białymi mankietami wystającymi spod rękawów. Czuła się dziwnie, zapinając blisko trzy tuziny guzików. Dobrze, że miała pod ręką magię. Bez niej codzienne, proste czynności byłyby koszmarem.
Pod szatą spodnie. I buty: wiązane, czarne, za kostkę, na niskim słupku, ochronne: damskie wersje ochronnego obuwia Mistrzów Eliksirów.
‒ Oddam ci pieniądze, jak tylko będę mogła dostać się do Gringotta.
Skinął głową, ale na jego twarzy malowała się obojętność.
Popatrzyła na niego.
‒ Dobrze się czujesz?
Prychnął.
‒ To ja powinienem spytać o to ciebie.
Wzruszyła ramionami.
‒ Więc spytaj.
Posłał jej cierpkie spojrzenie.
Nie słyszała dziś jego myśli. Nie wiedziała, co zrobi, jeśli spróbuje go dotknąć.
To zawsze było dla niego, w najlepszym wypadku, niekomfortowe. Zwykle po prostu doprowadzało go do szału.
Była zdenerwowana.
Dziś miała stanąć nie przed kilkorgiem, a przed wszystkimi członkami Zakonu. Dziś mieli poznać większość prawdy. Niezbędna jej część.
Szli tam razem.
Ramię w ramię.
Powiedział, że nie zostawi jej w tej sytuacji, że nie powinna zostać obarczona odpowiedzialnością, za jego konflikt z zakonem.
I tak pewnie zostanie. Ale nie dbała o to. Wolała, by został na Spinner's End ‒ tu nie istniało niebezpieczeństwo, że ktoś rzuci zaklęcie, albo klątwę, że puszcza komuś nerwy...
‒ Jestem dużym chłopcem, Granger ‒ zakpił widząc jej zachmurzoną minę.
Łajza ‒ pomyślała. Najczęściej nie potrzebował ich połączenia, by wiedzieć, co akurat dzieje się we wnętrzu jej głowy.
‒ Najpierw wejdziesz ty ‒ powiedział. ‒ Tak unikniemy największego zaskoczenia a ja, prawdopodobnie, zabłąkanej Drętwoty.
‒ Skąd będziesz wiedział...
CZYTASZ
OBLIVIATE: Wojna - Sevmione ZAKOŃCZONE
FanfictionDruga część trylogii OBLIVIATE. Dwa lata po akcji pierwszej części, ktoś odwiedza grób i zostawia na nim list, który ma zmienić losy nadchodzącej wojny. Misterny plan Severusa, wielkie ryzyko i ciągła niepewność, jak zakończy się największy konflikt...