Rozdział 17

2.2K 205 104
                                    

Rozdział 17

Dlaczego był zaskoczony? To nie tak, że od powrotu do szkoły ktokolwiek okazał mu coś poza wrogością (może poza Cho i jego wąskim gronem przyjaciół, ale jakoś nie był w stanie teraz o nich myśleć). Powinien był wiedzieć, że to tylko kwestia czasu, póki ludzie zapomną o ostrzeżeniu Dumbledore'a z końca ostatniego roku szkolnego i wywleką temat Cedrika. Ale chyba jakoś nigdy nie wpadł na pomysł, że ktoś zasugeruje, że to on stoi bezpośrednio za jego śmiercią. To znaczy – oczywiście, że Cedrik nigdy by nie umarł, gdyby nie Harry, ale do tej pory myśl, że to nie jego różdżka i nie jego język były autorami morderczego zaklęcia, była jedynym, co w tych czarnych godzinach podtrzymywało go na duchu. Czy teraz nawet to niewielkie światełko w tunelu zostanie mu odebrane?

Wiedział, że w pewnym momencie będzie musiał się zebrać w całość i pójść na lekcje, ale póki co samo podniesienie się z podłogi, na której siedział, było daleko poza jego możliwościami. Było mu niedobrze i miał wrażenie, że najmniejszy ruch wystarczy, by jego żołądek się zbuntował. Nie pamiętał, kiedy ostatnio coś jadł – nawet dziś na śniadaniu nic, co nałożył na talerz tak naprawdę nie skończyło w jego ustach – ale wiedział, że dla jego organizmu to wcale nie problem, a z doświadczenia już wiedział, że wymiotowanie żółcią jest nawet bardziej bolesne.

Zacisnął z całej siły oczy i zaczął powoli liczyć do dziesięciu, potem do dwudziestu, trzydziestu i dopiero przy czterdziestu poczuł, że oddychanie staje się nieznacznie łatwiejsze. Gdyby to od niego zależało, już nigdy nie wyszedłby z tej łazienki, ale miał przeczucie, że jeśli ominie lekcje, Hermiona lub McGonagall osobiście go z niej wyciągną. Być może McGonagall była bardziej prawdopodobna – mógł się założyć, że jego przyjaciółka będzie miała teraz wyrzuty sumienia i przez kilka błogich godzin będzie chodzić wokół niego na palcach, dopóki nie wróci do swojej irytującej, przemądrzałej osobowości i nie zacznie od nowa pouczać go na temat tego, jak nieodpowiednio się zachowuje i jak wszyscy muszą się o niego martwić. Tym razem zamiast smutku czy mdłości, poczuł silną irytację. Czy Hermiona zawsze była taka irytująca? Czy oni wszyscy byli, a Harry jakimś cudem tego nie zauważał?

Chłopiec spojrzał na zegarek i przeklął z irytacją. Był spóźniony i prawdopodobnie zanim dojdzie do klasy, pierwsza lekcja akurat się skończy. Równie dobrze mógł wcale na nią nie iść, skoro i tak miał zagwarantowany szlaban. Miał tylko nadzieję, że nie spędzi kolejnego wieczoru w towarzystwie Umbridge. Nawet kolejna wycieczka do Zakazanego Lasu z Hagridem brzmiała lepiej.

Z rezygnacją podniósł się z ziemi, otrzepał szaty i podszedł do jednego z luster. Był zbyt blady i miał wrażenie, że stracił na wadze, ale był już do tego przyzwyczajony – po lecie spędzonym z wujostwem zawsze potrzebował kilku tygodni, żeby wrócić do formy. W tym roku z całym tym stresem zabierało mu to po prostu trochę więcej czasu. A przynajmniej miał taką nadzieję, bo jeśli nie, to wkrótce naprawdę będzie musiał pomyśleć o nowych ubraniach. Nawet luźne z zasady szaty nie powinny na nim tak strasznie wisieć. Odkręcił wodę, przemył szybko twarz i spróbował zrobić coś z włosami, które wydawały się być w jeszcze większym nieładzie niż zwykle, ale szybko zrozumiał, że jest to z góry przegrana walka – jeśli nie zamierzał pożyczyć żelu do włosów od Malfoya, niewiele mógł zrobić z bałaganem na głowie. Podniósł torbę, którą wcześniej rzucił gdzieś na ziemię i ruszył do wyjścia.

Przez resztę dnia wszyscy traktowali go z nienaturalną ostrożnością. Miał wrażenie, że to, co stało się w Wielkiej Sali zdążyło się rozejść po całej szkole. Nie byłoby to wcale takie dziwne, biorąc pod uwagę, że ze względu na swoją popularność, którą zawdzięczał Prorokowi, był jeszcze częstszym tematem plotek niż wcześniej. To było prawie zabawne, jak w czerwcu sądził, że pozbycie się Rity Skeeter w czymś mu pomoże – najwyraźniej wszyscy dziennikarze pracujący dla tej żałosnej, skorumpowanej przez ministerstwo gazety byli siebie warci.

Zbyt PóźnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz