Rozdział 11

4K 305 107
                                    

Rozdział 11

Pierwsza godzina podróży była dość spokojna. Ron, Hermiona oraz Ginny, która dołączyła do nich w pewnym momencie, dość pobieżnie opowiedzieli o tym, jak minęły im wakacje, jednak Neville i Luna – która okazała się, delikatnie mówiąc, dość niezwykłą osobą – mieli więcej do powiedzenia, dzięki czemu udało im się uniknąć niezręcznej ciszy w przedziale.

— Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co tu robi Hedwiga? — zapytał w pewnym momencie Harry, kiedy Neville skończył opowiadać o swoim prezencie urodzinowym. Zauważył sowę już jakiś czas temu, lecz do tej pory zajęty był rozmyślaniem o tym, co wydarzyło się pod koniec lata, kiedy ta postanowiła od niego uciec.

Ron i Hermiona spojrzeli na niego z zaskoczonymi minami i wymienili spojrzenia.

— Przyleciała do nas, więc założyliśmy, że twój wuj kazał ci ją odesłać — powiedział Ron, podczas gdy Hermiona przyglądała mu się badawczo. — Coś nie tak, Harry?

Wzruszył ramionami, nie do końca chcąc dzielić się z przyjaciółmi tą historią. Wciąż czuł do nich urazę i szczerze mówiąc nie chciał myśleć o tym, że właściwie Hedwiga zrobiła dokładnie to samo co oni – zostawiła go bez słowa wyjaśnienia czy wyraźnego powodu. Hermiona otworzyła usta, prawdopodobnie zamierzając drążyć temat, jednak w tym samym momencie rozsunęły się drzwi do ich przedziału i, ku ich zaskoczeniu, stanęła w nich rok starsza Cho Chang – dziewczyna, którą w zeszłym roku Harry bez powodzenia próbował zaprosić na bal i której chłopaka zamordowano na jego oczach.

Rozejrzała się nieśmiało po przedziale, jakby skrępowana nagłą uwagą, którą przyciągnęła, choć na co dzień nie była raczej nieśmiałą osobą.

— Cześć, Harry — powiedziała z niepewnym uśmiechem, napotkawszy jego spojrzenie. — Przechodziłam obok i pomyślałam, że się przywitam.

Nie do końca wiedział, co powinien odpowiedzieć. Owszem, Cho była świetną dziewczyną i nie mógł powiedzieć, że przeszło mu zauroczenie nią, ale, na Merlina, była dziewczyną Cedrika – tego samego Cedrika, który dzięki niemu leżał teraz w grobie.

Zaskoczył więc nie tylko przyjaciół, ale i samego siebie, kiedy odpowiedział Cho uśmiechem i razem z nią opuścił przedział.

— Niedługo wrócę — odpowiedział na nieme pytanie Hermiony, choć miał ochotę wyjść bez słowa.

Zamknął za sobą drzwi i po raz pierwszy od wejścia do pociągu udało mu się rozluźnić.

— Więc jak minęły ci wakacje? — zapytał, zbyt późno zdając sobie sprawę, że być może nie była to najlepsza rzecz do powiedzenia.

Cho odgarnęła włosy za ucho i poruszyła się niespokojnie, ale poza tym nie dała po sobie poznać, że wciąż przeżywa to, co wydarzyło się w czerwcu.

— Och, no wiesz... Miewałam lepsze wakacje. Ale tobie chyba też nie było łatwo, prawda? Widziałam, co wypisywał Prorok Codzienny.

— Tak, Prorok Codzienny — mruknął niechętnie. — W pewnym momencie dałem sobie spokój z czytaniem tych bzdur.

Dziewczyna pokiwała głową.

— To okropne, co wyprawia ministerstwo — powiedziała cicho. — Ja i moja rodzina oczywiście ci wierzymy, Harry. Chciałam napisać do ciebie w lecie i kilka razy nawet próbowałam, ale... — Westchnęła, nie wiedząc jak skończyć zdanie. — Nie byłam pewna, czy nie będę się narzucać. I chyba wolałam powiedzieć ci to osobiście — zakończyła, a na jej policzkach zaczął pojawiać się rumieniec.

Zbyt PóźnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz