Hej! Mam nadzieję, że jakoś się trzymacie podczas pandemii i że dbacie o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Chętnie usłyszę, co u was słychać i czy macie jakieś pomysły na zabicie czasu w izolacji :)
* * *
Rozdział 16
— Co zrobił? — zapytała z niedowierzaniem Hermiona, a Ron nie sądził, żeby kiedykolwiek widział ją tak zszokowaną.
Wcale się jej jednak nie dziwił. Prawdopodobnie i tak była mniej zaskoczona od niego i reszty drużyny quidditcha. Mógłby przysiąc, że w momencie, w którym McGonagall pojawiła się na boisku, Angelina przeżyła mały zawał serca.
— Ale on kocha quidditcha! — wykrzyknęła oburzona dziewczyna, po raz pierwszy wkładając w temat znienawidzonej gry tyle pasji. — Jak mógł zrezygnować?! Gdzie on w ogóle jest?!
Być może, gdyby sam nie był tak oburzony decyzją Harry'ego, reakcja Hermiony byłaby całkiem zabawna. Tyle, że dokładnie tak samo zareagował on i wszyscy inni członkowie drużyny. Na Merlina, sama McGonagall wyglądała, jakby nie mogła się z tym pogodzić.
— Słyszałaś go — powiedział ironicznie. — Poszedł do biblioteki. Kto w ogóle chodzi do biblioteki w piątek po południu?
Hermiona puściła jego komentarz mimo uszu i z rezygnacją opadła na kanapę stojącą koło kominka. Od ognia biło przyjemne ciepło, ale Ron jakoś nie był w stanie przywiązać do tego dużej wagi, choć zazwyczaj siedzenie w tym miejscu kojarzyło mu się ze świątecznymi wieczorami, które jako dzieciak spędzał z całą rodziną przed ich własnym kominkiem w Norze.
— Myślisz, że powinniśmy z nim porozmawiać? Powinnyśmy z nim porozmawiać, Ron! — odpowiedziała sobie sama.
— Myślisz, że to dobry pomysł? — zapytał wątpliwie z lekką irytacją w głosie. — Ostatnio prawie nam odgryzł głowy, kiedy tego próbowaliśmy.
Hermiona spojrzała na niego ze złością.
— W takim razie, co ty proponujesz?
Wzruszył ramionami. Szczerze mówiąc, nie wiedział, czy mogą zrobić coś konkretnego. Z Harrym coś wyraźnie było nie tak – z kim by nie było, po tym, co mu się przytrafiło? – ale jego najlepszy przyjaciel miał upór osła i jeśli nie chciał o czymś rozmawiać, to nawet zaklęcie niewybaczalne by tego z niego nie wyciągnęło.
— Dać mu czas? — zapytał, chociaż nawet w jego własnych uszach brzmiało to dość marnie.
Hermiona też nie wyglądała na fankę tego pomysłu.
— Ale... — zaprotestowała, jednak Ron jej przerwał.
— Znasz Harry'ego, Hermiono. Jeśli będzie potrzebował porozmawiać, sam do nas przyjdzie.
— Tak? A kiedy ostatnio to zrobił?
Słuszna uwaga. Znów wzruszył ramionami.
— Mówię tylko, że jak nie damy mu trochę przestrzeni, to wyjdziemy na tym dużo gorzej.
— Powinniśmy napisać do Łapy — powiedziała stanowczo dziewczyna.
Ron zacisnął zęby. Lubił Syriusza; mężczyzny naprawdę trudno było nie lubić, zwłaszcza, że jako jedyny członek Zakonu traktował nastolatków poważnie. Nie podobało mu się jednak, jak Hermiona była przekonana, że rozwiązanie wszystkich problemów Harry'ego leży w jego ojcu chrzestnym. To oni byli przy nim przez te wszystkie lata, to oni nie wiedzieli, co dzieje się z nim w lecie, to ich nikt nie chciał słuchać, kiedy prosili o spotkanie z Harrym i to oni musieli znieść jego gniew, kiedy przyszło co do czego. Oczywiście Syriusz starał się namówić Dumbledore'a do sprowadzenia Harry'ego na Grimmauld Place i w tej kwestii Ron widział w nim sojusznika, ale czy nie mógł zrobić więcej? Był ojcem chrzestnym Harry'ego, jak wszyscy wielokrotnie podkreślali, ale pod koniec wakacji zdawał się kompletnie nie pamiętać o swoim chrześniaku. I to co powiedział im Harry? O tym, jak Syriusz kazał mu przestać pisać? Tak po prostu, bez żadnego wyjaśnienia? Wiedząc, że Harry wychowywał się w przekonaniu, że jest niechciany przez własną rodzinę? No cóż, Ron uważał, że ma prawo nie być w tym momencie zwolennikiem napisania o wszystkim Syriuszowi i liczeniu na to, że mężczyzna magicznie rozwiąże ich problem.
CZYTASZ
Zbyt Późno
FanfictionNieświadomie wypowiedziane życzenie urodzinowe przywraca Jamesa Pottera do życia. Okazuje się jednak, że odnalezienie się w nowej sytuacji nie jest dla nikogo łatwe. Jednocześnie coś złego zaczyna się dziać z Harrym, lecz czy w całym zamieszaniu zwi...