Miałam duże wątpliwości, czy uda mi się napisać ten rozdział na dziś, ale oto jest. Nie sprawdzałam go jeszcze pod kątem literówek, więc z góry przepraszam za nie. I oczywiście zachęcam do komentowania :)
* * *
Rozdział 5
Otworzył okno i odsunął się zaskoczony, kiedy ujrzał znajomą, białą sowę. Wleciała ona do środka, okrążyła pomieszczenie kilka razy i w końcu wylądowała na biurku, a jej postawa nie wskazywała na to, by w najbliższym czasie miała się z niego ruszyć. Syriusz podszedł niepewnie w jej stronę, lecz jedno spojrzenie wystarczyło, by dostrzec, że sowa nie miała ze sobą żadnej przesyłki.
— Cześć, Hedwigo — rzucił i pogłaskał ptaka ostrożnie.
Sowa patrzyła na niego z podejrzliwością, jakby gotowa w każdej chwili, by zerwać się do lotu. Pozwoliła jednak na chwilową pieszczotę.
— Co tutaj robisz? Mugole znów dają Harry'emu w kość?
Usłyszał, że drzwi do pokoju się otwierają, co oderwało jego uwagę od zwierzęcia.
— To zaczyna się zmieniać w niezdrowy nawyk, Lunatyku — mruknął na widok swojego przyjaciela.
— Gdybym zapukał, pewnie udałbyś, że śpisz. — Remus wzruszył ramionami i jakby gdyby nigdy nic, usiadł na podłodze, rozłożył dwie szklanki i nalał do nich pokaźną ilość ognistej whisky.
Syriusz uniósł brew na ten widok, lecz posłusznie zajął miejsce naprzeciwko mężczyzny.
— Jednak wolno mi pić? Już nie uważasz, że źle to na mnie wpływa?
— Myślę, że dzisiaj obaj tego potrzebujemy.
Syriusz bez słowa chwycił za szklankę i za jednym razem wypił całą jej zawartość. Natychmiast poczuł nieprzyjemne palenie w przełyku i niemal zaczął się krztusić, jakby znów miał piętnaście lat i w tajemnicy przed nauczycielami upijał się po raz pierwszy w życiu razem z resztą Huncwotów.
— Co o tym wszystkim sądzisz? — zapytał Remus po chwili ciszy, która zaczynała nieprzyjemnie ciążyć.
— Myślę, że to wszystko jest nieźle posrane — odparł, dolewając sobie alkoholu. Lunatyk miał rację, tej nocy naprawdę tego potrzebował.
Usłyszał westchnięcie mężczyzny i prawie przewrócił oczami. Mógł się domyślić, że ten nie przyszedł tu tylko w celu upicia się do nieprzytomności, co wydawało się Syriuszowi niezwykle kuszącą wizją. Zamiast tego Remus będzie próbował rozkładać całą sytuację na części pierwsze, rozważać różne nieprawdopodobne opcje, dociekać prawdy, która była oczywista, jak dwa dodać dwa. James był martwy, a ci tak po prostu nie wracają zza światów. Człowiek, którego spotkał na cmentarzu w Dolinie Godryka bez wątpienia był oszustem, teraz pozostawało tylko dowiedzieć się, jaki był jego cel, lecz Syriusz był gotowy pozostawić to zadanie Dumbledore'owi.
— Słyszałeś go, Łapo. Wiedział te wszystkie rzeczy, wiedział nawet o mapie!
— Pettigrew też o niej wie — zauważył ostro i, jak zawsze na wspomnienie o tym przeklętym zdrajcy, poczuł, że uderza w niego fala czystej nienawiści.
To wszystko była wina Petera! Śmierć Lily i Jamesa, tamtych niewinnych ludzi, za których śmierć on sam trafił do Azkabanu. A teraz jego syn chrzestny cierpiał z powodu tego, do czego ten wstrętny szczur doprowadził w czerwcu. Syriusz z trudem zmuszał się do czytania gazet i nawet nie chciał myśleć, co czuje Harry, kiedy widzi te wszystkie bzdury na swój temat. Chłopiec przeżył wystarczająco dużo i bez oczerniającej go prasy.
CZYTASZ
Zbyt Późno
FanfictionNieświadomie wypowiedziane życzenie urodzinowe przywraca Jamesa Pottera do życia. Okazuje się jednak, że odnalezienie się w nowej sytuacji nie jest dla nikogo łatwe. Jednocześnie coś złego zaczyna się dziać z Harrym, lecz czy w całym zamieszaniu zwi...