Nie mogliśmy panikować, trzeba było zachować trzeźwy umysł. Postanowiliśmy rozejrzeć się po okolicy, w końcu osoby za to odpowiedzialne nie mogły uciec daleko. Gdzieniegdzie ugnieciona była trawa, co znaczyło, że ciało było ciągnięte po ziemi. Szliśmy za tropem kilkadziesiąt metrów, aż w końcu dotarliśmy na ścieżkę, na której widniały ślady opon.
-Zabrali ciało? - zdziwił się Rick, a ja też byłem tą sytuacją zaskoczony. - Czemu go po prostu nie zostawili?
-Wracajmy do pozostałych – odparłem, chcąc jak najszybciej sprawdzić, czy wszyscy są cali. Może to był jednorazowy wypadek, ale nie mogliśmy być tego pewni. Co jeśli tu wrócą?
Zagrożenie było wyczuwalne, jednak czego ktoś tu szukał? Mając samochód i paliwo można odjechać dalej i szybciej znaleźć schronienie. Nam też przydałyby się wozy, jednak nigdzie nie znaleźliśmy działających.
Wróciliśmy do grupy i powiadomiliśmy o całym zajściu, które wydarzyło się nie tak daleko od budynku w którym się znajdowaliśmy. Wcześniej planowaliśmy zostać tam jeszcze przez jakiś czas, jednak sytuacja zaczynała się zmieniać.
-Wiedzą o nas? - Maggie jak i pozostali wydali się równie zaniepokojeni.
-Wiedzą, że ktoś przekuł trupowi czaszkę – odparłem, mówiąc o sobie. Może gdybym go nie ruszał, nie zauważyliby, że ktoś jeszcze jest w tym lesie.
-Będziemy czujni – odezwał się Rick, ale to wydawało się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Nie wiedzieliśmy jak wielu mogło ich być, więc gdyby otoczyli nas w lesie, być może nie mielibyśmy dużych szans na pokonanie ich.
-Co jeśli nas tu znajdą? - padło pytanie, na które nie znaliśmy odpowiedzi. Mieliśmy broń, ale nie wiadomo, czy było jej wystarczająco.
Spojrzałem na obserwującą nas po drugiej stronie pomieszczenia Lydię. Była niepokojąco spokojna, a w takiej sytuacji nie było to normalne.
-Widziałaś tu kogoś? - spytałem jej licząc, że zdradzi nam coś na ten temat, jednak ona przecząco pokręciła głową.
-Nie powinniście się tak martwić – odezwała się krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Nikogo nie zainteresuje to miejsce.
-My tutaj trafiliśmy – zabrał głos Tom, mając rację. Mimo tego, że droga prowadząca do tego budynku zbaczała z głównej trasy, my się nią udaliśmy.
Pozostawało być w gotowości i czujnie obserwować otoczenie. Ale przecież robiliśmy to od początku apokalipsy, a spokojne zmrużenie oka było niemal niemożliwe.
Wspólnie zjedliśmy posiłek, po czym znów udałem się na zwiady, tym razem zabierając ze sobą Carla. Uważnie obserwowaliśmy cały przemierzany teren, jednak nic podejrzanego nie znaleźliśmy.
-Może to nic takiego? - usłyszałem jego głos kilka metrów obok mnie, a ja w tym czasie zabiłem szwendacza, który nam towarzyszył.
-Nie mamy gdzie pójść – odwróciłem się w stronę chłopaka, trzymającego dłoń na broni. - Jeśli wyruszymy, to dokąd?
-Może powinniśmy się rozejrzeć. Główna droga musi dokądś prowadzić – powiedział, a ja wiedziałem, że może mieć rację. Stwierdziłem, że im szybciej znajdziemy dla siebie inne miejsce, tym lepiej.
Postanowiłem, że jeszcze tego samego dnia udam się na zwiady i spróbuję znaleźć jakiś samochód, lub miejsce do zatrzymania. Chciałem iść sam, będąc mniej zauważalnym, a przy okazji nikogo nie narażając.
Początkowo Rick nie chciał się na to zgodzić, ale zrozumiał, że trzeba coś zrobić. On został pilnować bezpieczeństwa grupy, wszyscy byli w gotowości. Uważałem, że należał nam się spokój, jednak nic nie wskazywało na to, że prędko go otrzymamy.

CZYTASZ
Find me ||Daryl Dixon // PART 2 TWD
FanfictionPomimo długiego czasu, oni o sobie nie zapomnieli. Jak przetrwają w świecie pełnym niebezpieczeństw i czy kiedyś ich drogi znów się zejdą? Poznajcie dalsze losy Daryla i Ness...