Przyglądałam się słońcu, które powoli zmierzało ku niebu, dopiero uświadamiając sobie, że kolejną noc spędziłam wpatrzona w to, co działo się gdzieś w przestworzach. Leżałam na dachu jednego z porzuconych samochodów, które znalazłam w głębi lasu nieopodal domków letniskowych. Słyszałam dobiegające mnie odgłosy szwendaczy, jednak były jeszcze daleko, a mi nigdzie się nie spieszyło. Nie odrywałam wzroku od przestworzy, jakby cała otaczająca mnie rzeczywistość nie miała najmniejszego sensu.
Przez ostatni czas przemieszczałam się bezustannie, nie chcąc ani na chwilę się zatrzymać. Zdawało mi się, że uciekałam nie tylko przed niebezpieczeństwami apokalipsy, ale przeszłością i myślami o niej. Pragnęłam zaznać w końcu tak upragnionego spokoju. Wiedziałam, że za to, co się wydarzyło mogłam obwiniać tylko siebie. Przecież chciałam być sama, to ja podjęłam taką decyzję, więc dlaczego nie czułam się z nią dobrze?
Ograniczałam nawet sen, bo myśli kreowały przeróżne historie, zarówno realne, jak i te mniej. Powoli popadałam w stan obojętności do tego, co mogło być dalej. Wydawało mi się, że niczego od życia już nie oczekiwałam. Straciłam swoją nadzieję, która do tej pory dawała mi jakąkolwiek siłę do walki i funkcjonowania. Moje serce zostało złamane z tak wielu powodów, a im bardziej o tym myślałam, tym dochodziłam do wniosku, że sama do tego doprowadziłam. Właśnie przez to zaczęłam nienawidzić siebie.
Minęło kilka kolejnych minut, po czym zdecydowałam się na opuszczenie dachu i udałam się w nieznanym dotąd kierunku, byleby tylko się czymś zająć. Mimo tego, że dzień zapowiadał się słonecznie, pogoda szybko się zmieniała, a na niebie zaczęły pojawiać się ciemne chmury. Nie przeszkadzało mi to szczególnie, było nawet przyjemniej.
Od mojego ostatniego kontaktu z ludźmi minęło już kilka miesięcy, w sumie przestałam liczyć. Przyzwyczajałam się do ponownego bycia samotnikiem, jednak pomimo braku stresu o grupę, której w tamtej chwili nie miałam, odczuwałam lęk o tych, z którymi kiedyś byłam blisko. Często zastanawiałam się, czy są bezpieczni, albo jak sobie radzą, a nie mogłam tego wiedzieć. Dużo bym dała, aby chociaż usłyszeć, że są cali i zdrowi.
Od tamtej pory nie zależało mi już na niczym, nie szukałam żadnej oazy, w której mogłabym zostać, ani innej grupy. Jeśli coś miało się wydarzyć, to musiałam po prostu czekać, po cichu licząc, że jednak coś się jeszcze zmieni. Były nawet momenty, w których widziałam nieznanych mi ludzi, a ja jedynie obserwowałam ich z gałęzi drzew. Ten ich pośpiech, aby znaleźć się jak najdalej od sztywnych przynajmniej na zbliżającą się noc, był mi znajomy. Nie chciałam się mieszać, widząc, że idą w kierunku osiedla, z którego ja wracałam, mogłam być spokojna, że coś dla siebie tam znajdą.
Czasami tęskniłam za drugim człowiekiem, za rozmową, której tak dawno nie miałam, albo chociaż obecnością. Kiedyś podtrzymywały mnie myśli o tym, że gdzieś czeka na mnie Mike, albo nawet mój brat. Później chciałam wracać do grupy, do której się przywiązałam, do Daryla, którego... któremu ufałam. Ale teraz nie miałam już nikogo.
Zastanawiałam się czy wciąż są razem, czy może spotkali kogoś nowego, lub znaleźli spokojne miejsce, w którym mogliby się zatrzymać. Nie wiedziałam co stało się z Joshem, który uratował nas, gdy byliśmy w pułapce, ani czy jako grupa są bezpieczni. O to najbardziej się bałam. Po odejściu nie przestawałam płakać, tamtego dnia straciłam wszystko. A raczej zrezygnowałam z tego, co było dla mnie najważniejsze.
Idąc leśną ścieżką czułam powiew świeżego powietrza na moich policzkach i zamknęłam oczy biorąc głęboki wdech. Jednak nawet to nie sprawiało mi przyjemności. Nie wiem czy cokolwiek mogłoby to zrobić. Ruszyłam dalej odczuwając niechęć do dalszego działania, a przez moją głowę przemierzały przeróżne myśli. Czy to wszystko miało jakikolwiek sens? Nie miałam już żadnego celu, a idąc przed siebie czułam, że oddalam się jeszcze bardziej od tego, co powinno być w życiu ważne. Ale nie miałam już przyjaciół. Nie miałam nikogo i mimo że myślałam, że dzięki temu będzie lepiej, wcale się tak nie czułam.
CZYTASZ
Find me ||Daryl Dixon // PART 2 TWD
FanfictionPomimo długiego czasu, oni o sobie nie zapomnieli. Jak przetrwają w świecie pełnym niebezpieczeństw i czy kiedyś ich drogi znów się zejdą? Poznajcie dalsze losy Daryla i Ness...