18|| Ness

252 24 2
                                    

Wraz z Mike'em udałam się na zwiady, chcąc spędzić z nim trochę czasu. Nadal szokowało mnie to, że żyje, ale cieszyłam się, że tak się stało.

Jeszcze kilka godzin wcześniej dogadałam się z Jacksonem w sprawie zostania zwiadowcą. Myślę, że odpowiadało mi pełnienie takiej funkcji, przynajmniej czułabym się w jakiś sposób pomocna.

Szliśmy przez las rozmawiając o tym, co spotkało nas w ostatnim czasie. Oboje straciliśmy rodzeństwo i tak naprawdę sprzed apokalipsy znaliśmy tylko siebie.

Nie chciałam żeby coś ponownie pokrzyżowało nasze drogi. Pragnęłam, żeby w końcu wszystko zaczęło się układać. Nasze grupy przeżyły tak wiele i potrzebowaliśmy spokoju, na który wydaje mi się, że zasługiwaliśmy.

-Cieszę się, że budujesz relację z Tylerem – widziałam radość w jego oczach kiedy z nim rozmawiał. Pragnęłam jego szczęścia, po tym wszystkim co mu się przytrafiło.

-Ja też – odpowiedział, jednak od razu dodał. - A skoro mówisz o budowaniu... Jak idzie z Darylem?

Zdziwiło mnie jego pytanie, ale na samą myśl o nim na mojej twarzy pojawił się zauważalny uśmiech.

-Czyżby Ness się zakochała? - na te słowa uderzyłam go łokciem w żebra, na co przyciągnął mnie do siebie chcąc jak za dawnych lat wymusić we mnie odpowiedź.

Zastanawiając się nad tym myślę, że tak właśnie się czułam. Niewyobrażalnie mocno zależało mi na Darylu. Nie umiałam tego okazywać, ale zżyłam się z nim. Był moim wsparciem w najtrudniejszych chwilach i nigdy mnie nie zostawił. W przeciwieństwie do tego, co zrobiłam ja.

To nie było nastoletnie zakochanie. Myślę, że w czasie apokalipsy takowe nie istniało. Na co dzień mierzyliśmy się z wieloma niebezpieczeństwami i to ukształtowało naszą relację.

W tamtej chwili na sekundę pozwoliłam marzeniom przejąć kontrolę, wyobrażając sobie jak może być. Gdzieś w niedalekiej przyszłości, nasze grupy i my wciąż razem bez względu na wszystko. To byłoby naprawdę wspaniałe móc spędzić resztę życia w gronie najbliższych osób, wzajemnie dbając o siebie.

Moje rozmyślanie zostało przerwane przez dochodzące do nas odgłosy. W ręku przyjaciela pojawił się nóż, ja złapałam za łuk i w ciszy czekaliśmy na sztywnego. Ku naszemu zaskoczeniu przed naszymi oczami pojawił się człowiek, którego Mike powalił na ziemię.

-To ktoś od nas? - spytałam, nie znając wszystkich z oazy, jednak pokręcił tylko głową. Kiedy podeszłam bliżej zorientowałam się, że widziałam już tego mężczyznę i fakt ten był dla mnie zatrważający.

-Jesteś tu sam? - wycelowałam w niego strzałę, czekając na to, co powie. Miałam nadzieję, że właśnie tak było.

W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech. Mike spojrzał na mnie pytająco nie wiedząc skąd go znałam.

Kiedy już miałam powiedzieć mu o tym, co wydarzyło się kilka dni temu po lesie rozległ się odgłos klaksonów. Spojrzałam na wciąż śmiejącego się mężczyznę i wypuściłam strzałę prosto w jego głowę.

Nie pytając o nic zaniepokojeni ruszyliśmy w stronę oazy.

-Należał do grupy, która chciała oddać nas sztywnym – zaczęłam mówić nie zwalniając kroku. Musiałam powiedzieć mu o zagrożeniu, jakie może na nas czekać. - Większość jego ludzi powinna być martwa.

-Czyli to zemsta. Super – odparł, ale jeśli było to prawdą mogliśmy mieć poważne kłopoty. Mimo tego, że członków jego grupy nie mogło być wielu, to trudne było przewidzenie ich działania. Być może było ono pochopne i tak naprawdę nie przemyśleli tego. Nie chcieliśmy jednak żeby ktokolwiek z oazy ucierpiał.

Find me ||Daryl Dixon // PART 2 TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz