6|| Ness

377 33 1
                                    

„Nie wiedziałem, że jest w tak złym stanie."

Słyszałam wszystko jak w śnie, z którego nie mogłam się obudzić. Powoli podniosłam ciężkie powieki, zauważając, że ból głowy zaczął ustępować. Spojrzałam przed siebie, jednak nie zobaczyłam nikogo z tamtej grupy.

Było to zrozumiałe, że odeszli sami, w końcu byłam ogromnym ciężarem, który tylko by ich opóźniał. Próbowałam się podnieść, a mój wzrok przykuł starannie założony na nogę opatrunek.

-Stawiałam, że z tego nie wyjdziesz – usłyszałam nagle za sobą kobiecy głos. Podpierając się o drzewo odwróciłam się w stronę dziewczyny zajmującej się segregowaniem zapasów. To musiało oznaczać, że mnie nie zostawili. Zdziwiona przyglądałam jej się z możliwą uwagą. Długie włosy spięte miała w kucyk, a z daleka dostrzec mogłam jej jasną cerę.

-Dlaczego nadal tu jesteś? - spytałam, próbując zrobić krok naprzód.

-Żartujesz? Siedzieliśmy z tobą całą noc. Chłopaki nie zmrużyli oka, bo twoja krew tylko przyciągała sztywnych - odparła, a ja ponownie rozejrzałam się dookoła. Oprócz nas dostrzegłam leżącego pod innym drzewem człowieka, z bluzą przykrywającą jego twarz. - Chciałam wiedzieć czy przeżyjesz.

-Żyję – odezwałam się niepewnie, bo nie wiedziałam czy tak się czułam. Jednak dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziała. - Spałam tak długo?

Nic nie pamiętałam, ale to, że ze mną zostali... Spędzili noc na bronieniu osoby, której nawet nie znali. Nie mogłam tego pojąć.

Nagle usłyszeliśmy, że ktoś zbliża się do miejsca, w którym się znajdowaliśmy. Dwójka rozmawiających ze sobą mężczyzn wyszła zza drzew i widząc mnie jeden z nich spojrzał na dziewczynę stojącą obok mnie i natychmiast się odezwał.

-A nie mówiłem Jasmine – uśmiechnął się idąc w naszą stronę. - Waleczna dusza.

Patrzyłam na niego wiedząc, że uratował mi życie. Nie znałam się na infekcjach, a musiałam dostać leki, które mi pomogły. I opiekę, której od nikogo bym nie oczekiwała.

Nie znali mnie, a udzielili mi pomocy. Przekonałam się, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie.

-Ja... - zwróciłam się w ich stronę – Dziękuję. Za uratowanie mi życia.

Mężczyzna poklepał Jo po ramieniu, a chłopak uśmiechnął się, świadomy tego, że mi pomógł.

-Zmienię ci opatrunek – powiedział, po czym zajęliśmy miejsce kilka kroków dalej. Dopiero wtedy mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Miał delikatną jasną twarz, okulary z drobną rysą na jednym szkiełku, a włosy ostrzyżone na krótko. Wszystko robił z dokładnością i delikatnie tak, że przestawałam czuć ból.

-Byłeś lekarzem? - zadałam mu pytanie, będąc zaskoczona jego umiejętnościami.

-Pielęgniarzem – odpowiedział z uśmiechem na twarzy, a jego ciało cały czas zachowywało spokój. Przemył czystą wodą ranę, która wyglądała lepiej niż poprzedniego dnia.

Patrzyłam na nich inaczej niż wcześniej. Wciąż nie mogłam zdać sobie sprawy z tego, że mi pomogli.

-Jestem Jo – przedstawił się, kiedy skończył mnie opatrywać, po czym skierował wzrok na pozostałych. - Ten mięśniak, którego znasz to Mick, zabijająca wzrokiem nazywa się Jasmine, a nasza śpiąca królewna to Drake.

Na te słowa rzucił w niego niewielkim kamykiem, trafiając w ramię, na co chłopak jeszcze mocniej przykrył twarz bluzą.

-Nienawidzę cię – usłyszeliśmy jego ciche mruknięcie, które wywołało w Jo rozweselenie.

Find me ||Daryl Dixon // PART 2 TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz