„Człowiek to najokrutniejsze zwierzę" Fryderyk Nietzsche
Charków, rok 2014
Siedziała w samochodzie zaparkowanym przy jednym z wielu domów jednorodzinnych na cichym, spokojnym osiedlu w Charkowie. Była ciemna bezgwiezdna noc, po godzinie dwunastej. Uliczne latarnie dawały marne światło, ale ona nie potrzebowała tego. Wpatrywała się w okna jednego z domów, które były ciemne. Czekała, popijając letnią kawę zbożową z metalowego termosu. Kątem oka spojrzała na telefon. Nie miała żadnej wiadomości od Mateusza. Bez tego nie mogła ruszyć do akcji.
A Vład liczył, że szybko załatwi sprawę. Sprawi, że jeden człowiek ucichnie na zawsze. Położyła dłoń na fotel pasażera i poczuła przenikliwy chłód metalu. Zacisnęła na nim dłoń, nawet nie odwracając wzroku od okien domu Kaspara.
Podobno miał kopać jakieś doły pod Vładem. A on takich rzeczy łatwo nie puszcza.
Nagle, w kuchni zapaliło się światło. Ujrzała sporych rozmiarów sylwetkę, ubraną w czarny garnitur. Mężczyzna wychylił się, rozejrzał się uważnie, ale nie dostrzegł jej, ponieważ nawet nie zasłonił zasłon. Więc dokładnie widziała, jak obiekt wyjął telefon z kieszeni i do kogoś zadzwonił. Włączyła w samochodzie urządzenie podsłuchujące i nałożyła jedną słuchawkę.
– Możesz przyjść, Amelia. – mówił głębokim głosem, który wręcz ociekał pożądaniem. – Mojej żony nie ma w domu, a Antoni śpi.
– W takim razie będę za trzydzieści minut, kotku. Szykuj się na długą noc. – w słuchawce usłyszała ciepły kobiecy głos.
– Już się nie mogę doczekać, skarbie. – i rozłączył się.
Wzdrygnęła się. Nienawidziła mężczyzn, którzy zdradzają swoje żony czy też partnerki. Ale nie był to dobry powód, by zabić kogoś. Spojrzała na ekran. Musiała jak najszybciej otrzymać zgodę na akcję od Mateusza. Inaczej nici z dzisiejszej akcji. Po chwili, jak na zawołanie, otrzymała wiadomość.
„Masz zgodę. M"
Schowała pistolet do kabury przy nodze. Sprawdziła, czy ma tłumik. Następnie wysiadła z samochodu i głęboko naciągnęła wełnianą czapkę na czoło. Stawiała ciche kroki, trzeba było naprawdę wytężyć zmysł słuchu, by usłyszeć jak idzie. Po drodze wyjęła wytrych, by mogła otworzyć zamek. Jej palce nawet nie drżały, gdy usłyszała szczęk otwieranego zamka. Spojrzała w bok, gdy tylko otworzyła drzwi wejściowe. Przy suficie wisiała skrzynka bezpieczników. Nie miała chwili, by zastanowić się, które powinna wyłączyć. Sięgnęła dłonią i pociągnęła w dół największy przycisk. Wszystko w domu zgasło.
W ciemności była bezpieczna.
– Kochanie, ty wiesz, jak dobrze podkręcić atmosferę. – usłyszała szept mężczyzny, dochodzący z kuchni.
Wyjęła pistolet z kabury i nałożyła tłumik. Z wycelowaną bronią ruszyła szerokim korytarzem do kuchni, gdzie znajdowała się jej przyszła ofiara. Mężczyzna siedział w salonie, z rozluźnionym krawatem. Spojrzał na nią i wytrzeszczył oczy.
– Jak... – wydusił z siebie.
– Masz pozdrowienia od Vłada. – jej głos był cichy. Odbezpieczyła pistolet.
Mężczyzna wstał, ale ona była szybsza. Nie minęło pół sekundy, gdy pociągnęła za spust. Jej ramiona delikatnie odrzuciło do tyłu, ale trzymała się stabilnie na nogach. Ciało upadło na kolana, a następnie przechyliło na bok. Miała wrażenie, że wszyscy w okolicy usłyszeli odgłos upadania. Zabezpieczyła broń palną i wyjęła tłumik. Podeszła do ciała, chcąc sprawdzić, czy żyje. Co prawda, kula przeszła przez klatkę piersiową, ale wolała się upewnić. Dotknęła dwoma palcami szyi. Nie czuła pulsu. Odetchnęła z ulgą.

CZYTASZ
Behawiorystka
FanficCornelia Szymańska dołącza do B.A.U po odejściu agentki Jennifer Jarou do Pentagonu. Lecz kobieta skrywa tajemnicę sprzed lat. Gdy przestępca ucieka z więzienia, demony przeszłości wracają nie tylko we śnie, ale również na jawie. DODATEK: opowiadani...