Echa przeszłości (2)

577 21 29
                                    

Nastała noc, dochodziła już prawie jedenasta. Za oknem lało jak z cebra – ściana wody tuż za oknem, duże krople waliły miarowo w parapet. Siedziałam na swoim łóżku, przed sobą rozłożyłam zdjęcia każdej z zamordowanych i pod nim opis z sekcji zwłok. Na kolanach trzymałam notatnik, by zanotować swoje pierwsze spostrzeżenia. Miałyście przed sobą jeszcze tyle rzeczy. Młode, piękne studentki. Chciałyście zarobić parę dolarów na utrzymanie. Co pociągało sprawcę? Czemu wybrał akurat was, a nie kogoś innego?

Ktoś zapukał do moich drzwi. Z ociąganiem wstałam i poszłam otworzyć gościowi. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, kto stoi na progu.

– Nie śpisz? – zrobiłam miejsce, by Spencer mógł wejść do środka i zamknęłam drzwi na klucz.

– Nie mogę zasnąć, kiedy deszcz wali mi w parapet. – odrzekł. – Ponadto, ciężko zasnąć ze świadomością, że morderca grasuje na wolności w taką pogodę.

Pokiwałam głową. Może dlatego siedzę nad raportami?

– Jak ci idzie? – zapytał, spoglądając na papiery leżące na łóżku.

Owinęłam się szczelniej swetrem, by nie zobaczył mojej piżamy z Garfieldem. Zagryzłam dolną wargę.

– Mam wrażenie, że ciągle mi coś ucieka. – potarłam wskazującym palcem powiekę. – Ale też nie mogę zasnąć, więc staram się cokolwiek zrobić.

– Mam jakby deja vu. – oznajmił pod nosem.

Zmarszczyłam brwi.

– Co masz na myśli? – zapytałam, bo nie za bardzo go rozumiałam.

– Przypomina mi to zbrodnię sprzed lat, lecz na innym terenie, w innym stanie. Nawet imię pierwszej ofiary. Elena... – zawiesił głos. – Coś w tym musi być.

– Dzwoniłeś może do Penelope?

– Dopiero teraz wpadłem na ten pomysł. – przyznał.

– Kojarzysz może cokolwiek z tamtej sprawy?

Mężczyzna usiadł na brzegu łóżka i oparł głowę na rękach. Przysunęłam krzesło i usiadłam naprzeciw niego. Reid wyglądał, jakby odpłynął w siną dal.

– Tamten sprawca działał podobnie jak nasz morderca. Wybierał głównie młode studentki, które miały blond włosy. Ogłuszał je, a następnie gwałcił. Czasem pił krew, kąsał w różnych, dziwnych miejscach.

– To dość sporo pamiętasz. – mruknęłam, odchylając się na krześle.

– Jednak mam wrażenie, że coś mi ciągle umyka. To nie są jedyne podobieństwa. – westchnął. – Ciężko mi to zdefiniować.

– Może jutro się wszystko trochę rozjaśni. – starałam się go pocieszyć.

– Jeśli nie znajdziemy kolejnego ciała. – rzekł ponuro Reid.

***

Siedziałam na krześle w sali konferencyjnej, która została nam użyczona na czas prowadzenia sprawy. Na jednej z dwóch tablic wisiała mapa z miejscami zabójstw. Na drugiej zdjęcia ofiar oraz miejsc zbrodni. Rzuciłam okiem na swoje notatki. Napastnik nie należy do członków siłowni, jest sprytny, wie, jak podejść ofiarę. Obserwuje w ciemności, by potem uderzyć w odpowiednim momencie.  Zna się na anatomii, wie, gdzie uderzyć by ogłuszyć ofiarę. Nie uczęszcza tutaj do dentysty ani ortodonty. Choć ma prosty zgryz, czyli musiał w przeszłości gdzieś uczęszczać do tego lekarza. Jednak jest to jak szukanie igły w stogu siana – zanim system przetrawi informacje, morderca ponownie zaatakuje.

BehawiorystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz