Serce zaczyna szybciej uderzać, adrenalina wydziela się i krąży w moim krwiobiegu. Czuję, że zaraz zacznie się pościg. Mięśnie już są gotowe do wysiłku, płuca zachłannie pobierają tlen.
– Biegnij do samochodu, postaram się na bieżąco cię informować. – rzekł cicho mężczyzna.
Ale to ja już przejęłam pałeczkę. Wyminęłam Dereka, przeszłam na drugą stronę ulicy. Kierowałam się w jego stronę. Furiat zauważa mnie na horyzoncie. Marszczy brwi ze zdziwienia. Jednak po chwili wie, co się święci. I biegnie w stronę sto dwunastej ulicy. Również zaczynam biec. Nie tracę sił na wykrzykiwanie za nim, że jestem z B.A.U i nie grożę mu bronią. Skupiam się całkowicie na pościgu.
Biegnę, lekko odbijając się od betonowego chodnika. Mijam zdziwionych przechodniów, nawet nie ocierając się o nich ramieniem. Czuję się zwinna, lekka, silna. Podejrzany skręca w lewo, biegnąc wzdłuż budynków w stronę Jewel Avenue. Zakręt biorę szeroko, a potem go skracam i prawie wpadam na starszą kobietę z małym kundelkiem. Rzucam pod nosem „Przepraszam" i przyspieszam.
Mięśnie palą niemiłosiernie. Płuca nie mogą pobrać wystarczająco tlenu, by zakryć moje zapotrzebowanie. Plecy są wilgotne od słonego potu. Jednak nie mogę nie dać rady. Muszę udowodnić, że zależy mi na tej pracy w tym zespole. Nie mogę dać plamy. Dawno już tak nie biegłam. Mężczyzna biegnie jakieś pięćset, dziewięćset metrów przede mną. Nie mogę zgubić go z oczu. Wbiega w gąszcz budynków mieszkalnych. Znajduje drabinę służącą za wyjście ewakuacyjne w razie pożaru. Zaczyna się po niej wspinać, co również robię, gdy tylko do niej docieram. Chwytam się metalowych rur i podciągam do góry, wspomagając się odrobinę nogami. Podążam za nim, jestem coraz bliżej niego. Chyba czuje mój oddech na swoich plecach, bo stara się przyspieszyć. Wychodzi na dach i jeszcze szybciej biegnie.
Odbijam się od ostatniego stopnia i wskakuję na ciemną kapę dachu.
– Stój! – krzyczę ledwo. Ale nic sobie z tego nie robi. Biegnie w kierunku drugiego budynku.
Jasna cholera. Jak spadnie...
Ponownie zrywam się do biegu, by postarać się złapać go przed skokiem. Furiat traci siły, nie da rady przeskoczyć. Wykorzystuję to i zmuszam się do jeszcze szybszego biegu. Gdy jestem wystarczająco blisko, odbijam się od podłoża i skaczę w jego kierunku. Chwytam go mocno za granatową bluzę. Upadam. On również. Przygniatam go drżącym kolanem do podłoża.
– Jesteś zatrzymany w związku z podejrzeniem zabójstwa dwóch osób. – wysapałam. Mięśnie na całym ciele drżały z wysiłku. W duchu podziękowałam sobie, że ubrałam sportowe buty. Wyciągnęłam telefon z kieszeni jeansów – jakim cudem on tam jeszcze się znajdował po takim szaleńczym pościgu, to nie miałam bladego pojęcia – i wykręciłam numer do Dereka, by poinformować go o swoim położeniu.
***
Poprosiłam Morgana, by po drodze podwiózł mnie do hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Musiałam przebrać się w jakiś bardziej formalny strój. I przede wszystkim wziąć prysznic i zjeść coś słodkiego. Byłam głodna.
Po szybkim wysuszeniu włosów i przebraniu się w białą koszulę z kołnierzem, spodnie materiałowe oraz pasującą do tego marynarkę, wyszłam z pokoju. Zamierzałam się przejść na komisariat – były to tylko trzy przecznice, więc spacerek bardzo dobrze mi zrobi.
– Przepraszam. – zawołała za mną rudowłosa kobieta z recepcji.
Podeszłam do lady. Mały ruch panował w hallu – paru mężczyzn ubranych w jeansy i koszulki polo stali i wesoło gawędzili obok drzwi do baru hotelu.
![](https://img.wattpad.com/cover/180253119-288-k496190.jpg)
CZYTASZ
Behawiorystka
FanficCornelia Szymańska dołącza do B.A.U po odejściu agentki Jennifer Jarou do Pentagonu. Lecz kobieta skrywa tajemnicę sprzed lat. Gdy przestępca ucieka z więzienia, demony przeszłości wracają nie tylko we śnie, ale również na jawie. DODATEK: opowiadani...