4

7.3K 209 5
                                    

Nesti

- Uwielbiam twój zapach, skarbie. Jest oszałamiający.

Kiedy postanowiłam usiąść między jego nogami, Hayden od razu objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie tak, że plecami musiałam oprzeć się o jego pierś. Oparł podbródek na moim ramieniu i wetknął nos w moje włosy, wąchając je.

Cóż, każdy miał swój fetysz. 

Zamknęłam oczy, słuchając obijających się o brzeg fal. Noc nie była przesadnie zimna, ale dosyć chłodna. Ciepło ciała Haydena jednak było tak dojmujące, że zapomniałam o temperaturze i postanowiłam rozkoszować się naszymi ostatnimi wspólnie spędzonymi chwilami.

- Dlaczego zrezygnowałaś z tego, abym wyznał ci, o czym marzę?

Napięłam się. Hayden, jak już miał to w zwyczaju, wyczuł moje nerwy i próbował je ukoić, całując mnie w policzek.

- Wtedy musiałabym ci się zrewanżować i powiedzieć ci, o czym marzę ja. Mam dziwne marzenie i nie chciałabym skłamać, że marzę o czymś innym.

- Możesz być pewna, że zabiorę twoje marzenie ze sobą do grobu, Nesti. Za kilkanaście lat, gdy będę miał żonę i dzieci, przypomnę sobie o tej dobrodusznej dziewczynie, która przygarnęła mnie z ulicy i mnie opatrzyła. Wspomnę sobie jej dziwne marzenie i uśmiechnę się do siebie żałując, że moja młodość przeminęła i teraz pozostanie mi czekać tylko na śmierć.

- Chyba nie będzie tak źle, skoro będziesz miał żonę i dzieci. Dla nich na pewno będziesz wspaniałym człowiekiem. Gwarantuję ci, że gdy już założysz rodzinę, całkowicie o mnie zapomnisz. W końcu kto by pamiętał o takiej bezbarwnej dziewczynie jak ja?

Nagle stało się coś dziwnego. Hayden chwycił mnie w pasie i odwrócił, po czym posadził na sobie okrakiem. Próbowałam cofnąć się, aby nie znajdować się z nim w tak intymnej pozycji. Blondyn chwycił moje nadgarstki w dłoń i posłał mi zirytowane spojrzenie. Najwyraźniej po raz pierwszy od czasu, kiedy się poznaliśmy, zdążyłam go zdenerwować. Choć na dobrą sprawę wciąż nie wiedziałam, co było powodem takiego zachowania u niego.

- Powiedziałam coś nie tak? 

Hayden przymknął oczy. Wziął głęboki oddech, po czym uniósł powieki. Uznał, że się uspokoiłam, więc puścił moje nadgarstki. Nie miałam nic przeciwko temu, aby dalej je więził. Zmieniłam szybko zdanie, gdy jedną dłoń przeniósł na mój kark, a drugą objął mnie w talii. 

- Dlaczego nazwałaś siebie bezbarwną?

Ach, więc o to chodziło.

- Nie mam ciekawego życia - wyznałam, wzruszając ramionami. Jego spojrzenie mnie obezwładniło, a to, że dłonią obejmował mój kark, nie działało na moją korzyść. - Moi rodzice mają mnie gdzieś. Interesuje ich tylko praca i spędzenie wolnego czasu razem. Nie mam rodzeństwa, choć chciałabym je mieć. Nie mam też przyjaciółki. Mam za to najlepszego przyjaciela, z którym próbowałam się związać, ale nam nie wyszło. Gdyby nie studia i on, nie widziałabym sensu w życiu. Jest mi ciężko żyć samej w tak dużym mieście, jednak za nic nie wrócę do rodziców. Nie mam interesujących pasji, a jedyne, czego pragnę, to...

- To? 

Pokiwałam przecząco głową, nie dając się podpuścić. Hayden chwycił mocniej mój kark, aż spojrzałam na niego przestraszona.

- Powiedz mi, co cię tak drażni. Muszę się tego dowiedzieć dziś, albo nie dowiem się tego już nigdy. Pozwól mi sobie pomóc, skarbie. Abym to zrobił, muszę jednak najpierw dowiedzieć się, o co chodzi. Bo coś z pewnością jest na rzeczy. Uciekasz od problemu, który stworzyłaś w swojej głowie.

EnchantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz