50

4.6K 110 4
                                    

Nesti

Miałam ochotę wyć z rozpaczy. 

Kiedy w nocy wyszłam z lochów, aby iść do łazienki, ktoś nagle zasłonił moje usta. Przez myśl przeszło mi, że to Hayden chciał się zabawić. Dłoń w skórzanej rękawiczce, która znalazła się na moich ustach, z pewnością należała do mężczyzny. Zrozumiałam jednak, że nie był to Hayden, kiedy nieznajomy wsunął mi nóż w majtki. Nie zrobił mi krzywdy, ale chciał mnie nastraszyć.

- Pójdziesz ze mną.

Facet uderzył mnie w tył głowy, po czym straciłam przytomność. Obudziłam się po zapewne kilku godzinach. Miałam na oczach opaskę, a moje ręce i nogi były skrępowane. Leżałam plecami na czymś zimnym, co przypominało metalowy stół. Miałam rozciągnięte nad głową ręce, a nogi rozszerzone i przykute do stołu. Czułam na ciele zimno, co oznaczało, że byłam naga.

W ustach miałam knebel, więc nie mogłam krzyczeć o pomoc. Zaczęłam płakać z bezsilności. Próbowałam zrozumieć, kim był mężczyzna, który mnie porwał. Domyślałam się, że to moja matka wysłała go, aby mnie zabrał. Nie wiedziałam, co miało mnie czekać. Nie chciałam umierać. Byłam na to zbyt młoda i teraz, gdy moje życie nabrało kolorów, naprawdę nie mogłam stąd odejść.

Łzy spływały po moich policzkach. Leżałam sama przez długi czas. Nie byłam pewna, czy aby na pewno byłam sama. Nie czułam jednak na sobie niczyjego wzroku. Było mi zimno i chciałam znaleźć się w objęciach Haydena. Modliłam się w duchu o to, aby do niego wrócić. 

Nie rozumiałam, jakim sposobem porywacz dostał się do apartamentu Haydena. Budynek był ściśle strzeżony przez ochroniarzy całą dobę. Do środka mógł wejść tylko człowiek znający kod otwierający główne wejście. Próbowałam pojąć, jak mój oprawca zdołał się tam dostać, ale w tej chwili miałam ważniejsze sprawy na głowie. 

Czułam głód i suchość w ustach. Zupełnie straciłam poczucie czasu. Nie wiedziałam, czy leżałam tutaj kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin.

Ciszę przerwały głośne kroki. Spięłam się, a moje ciało zaczęło dygotać. Najpierw mój oprawca wyjął mi z ust knebel, a później ściągnął opaskę.

Wpatrywałam się w średniego wzrostu mężczyznę z krótkimi włosami koloru piasku. Miał jasnobrązowe oczy i mnóstwo tatuaży. Był bez koszulki, przez co mogłam dostrzec różne wzory pokrywające jego ciało. Na szyi miał wytatuowane wijące się węże. Jego brodę pokrywał kilkudniowy zarost. Oprawca wpatrywał się we mnie spokojnie, gdy ja łkałam i zamglonym wzrokiem błagałam go o pomoc. 

Nie chciałam się poniżyć i prosić go o wolność. Moje gardło było tak zaciśnięte, że nie dałabym rady wypowiedzieć ani jednego słowa. 

Ze zgrozą patrzyłam na dzierżony przez mężczyznę nóż. Przystawił mi go do nagiej piersi i przejechał ostrzem w dół, aż dotarł do pępka. Wstrzymałam oddech, jednak on nie zrobił mi rany. Chciał mnie nastraszyć i mu się to udało.

- Nie masz pojęcia, w jakie błoto wdepnęłaś, laleczko.

- Błagam...

Nie chciałam się do tego posunąć, ale nie potrafiłam kontrolować swoich słów i czynów. Nie mogłam się ruszyć. Leżałam naga i bezbronna przy mężczyźnie, którego nie znałam, ale który najwyraźniej znał mnie. Jego twarz pozostawała enigmą. Wpatrywał się w moje nagie ciało. Uśmiechnął się kącikiem ust, a ja dopiero teraz zauważyłam, że w drugim kąciku miał bliznę. Kiedy facet się uśmiechał, jego twarz wykrzywiała się w brzydkim grymasie.

- Nie musisz mnie błagać, księżniczko. Powiem ci wszystko, co wiem, a ty mnie grzecznie wysłuchasz. Jeśli przerwiesz mi choć jednym słowem, zabiję cię tu i teraz, nie zważając na twoje prośby i jęki. Zrozumiałaś?

EnchantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz