Ostatecznie, pierwsze dni w McKinley okazały się lepsze, niż mogłabym oczekiwać. Zdążyłam przyzwyczaić się do solidnego wycisku, który zapewniała nam Sue, głównie dzięki wsparciu Santany. Na myśl o czarnowłosej, przywołałam do głowy wczorajsze wspomnienie. Zdawała się stuprocentową suką, skąd pojawiło się moje zainteresowanie jej dziwną chęcią pomocy. Latynoska przyznała, że na początku chodziło głównie o Britt, która nawiasem mówiąc okazała się jej dziewczyną, ale później dała mi jasno do zrozumienia, że może minimalnie udało jej się mnie polubić.
Parsknęłam śmiechem, wychodząc z łazienki, aby skierować się do pokoju Rachel. Miałyśmy dziwne przyzwyczajenie do oglądania wieczorami najgłupszych filmów, jakie tylko mogłyśmy znaleźć w internecie. Zdziwiłam się jednak, gdy zobaczyłam przygnębionego szatyna, siedzącego na wprost brunetki.
-Cześć, Kurt - przywitałam się, unosząc brew ku górze.
-Hej, M - westchnął ciężko, wskazując głową na miejsce po jego prawej stronie.
-Co jest? - zmartwiłam się, ściągając brwi i usiadłam obok, by położyć dłoń na jego ramieniu.
-Blaine był wczoraj w Dalton - zaczęła Rachel, na co posłałam jej pytające spojrzenie. - Prywatna szkoła dla chłopców - wyjaśniła. - Kiedyś do niej należał i chciał ją odwiedzić.
-W takim razie w czym problem? - zdziwiłam się. Od kiedy odwiedziny w byłej szkole wywoływały w osobach trzecich taki nastrój?
-Jest tam jakiś nowy - oznajmił. - Sebastian Smythe - Kurt wypluł wręcz imię chłopaka, na co złapałam się za głowę. Jeżeli chodziło tylko o zwykłą zazdrość, to zdecydowanie za bardzo dramatyzował. Nigdy nie byłam w żadnym poważniejszym związku, skąd wiem, że zaufanie jest podstawą. Najwidoczniej szatyn miał z tym problem. - Spotkałem ich dzisiaj w Lima Bean i wyszło na to, że umówiliśmy się na spędzenie jutrzejszego wieczoru w Scandals.
-W klubie dla gejów - doprecyzowała Berry.
-W takim razie miłej zabawy - rzuciłam, dalej nie rozumiejąc powodu jego zmartwień.
-Właśnie w tym tkwi problem - mruknął szatyn. - Nie mam ochoty się bawić, ale Blaine tak bardzo nakręcił się na ten wieczór, że musiałbym być bez serca, żeby mu odmówić.
Zastanowiłam się krótką chwilę nad rozwiązaniem. Skoro Kurt nie był w nastroju na klub, najprawdopodobniej albo przepiłby całą noc, albo zadręczał się siedząc na tyłku większość czasu. Zawsze mógłby wystawić Blaine'a i mieć nadzieję, że z tego powodu wróci wcześniej do domu. Praktykowałam tą opcję kilka razy i właściwie mogłaby zadziałać, gdyby Sebastian nie zdawał się niepokojąco napalony na chłopaka Kurta.
-Weź kogoś ze sobą - wzruszyłam ramionami, spuszczając wzrok na paznokcie. - Jak Smythe nie będzie zainteresowany, to chociaż będziesz miał kogoś, kto przy tobie wysiedzi.
-No tak - pisnął, nagle orzeźwiony. - Rachel? - spojrzał wymownie na brunetkę, na co parsknęłam śmiechem. Sama wizja brunetki w jakimkolwiek klubie wydawała mi się komiczna, a tutaj dodatkowo musiałaby zabiegać o uwagę geja. Ile oddałabym za taki widok...
-Czy ja ci wyglądam na geja? - oburzyła się. - Poza tym, mam już plany - prychnęła. Posłaliśmy jej zdziwione spojrzenia. - No co? Skoro zostawiasz Finnowi wolny dom, to postanowił mnie zaprosić - uśmiechnęła się zawadiacko. - Musisz zapytać kogoś innego.
Ich oczy synchronicznie wbiły się we mnie z podejrzanym błyskiem.
-Co robisz w piątek? - zainteresował się szatyn.
-Co? - mruknęłam, zbita z pantałyku. Rachel posłała mi wymowne spojrzenie, a Kurt uśmiechnął się z wyraźną prośbą w oczach. - Że niby ja mam z tobą iść? - zdziwiłam się, na co przytaknął. - O, nie, nie, nie - pokręciłam głową, podnosząc się z miejsca i uniosłam ręce w geście obronnym. - Chyba was pojebało - puknęłam się palcem wskazującym w czoło.
-No proszę - jęknął szatyn, stając naprzeciw mnie, po czym ułożył dłonie na moich ramionach.
-Chciałaś się dobrze bawić w Ohio - zauważyła Rachel. - Co nadaje się do tego lepiej niż klub?
-Jakoś nie uśmiecha mi się zarywanie przez pół nocy do palanta, rozbijającego cudze związki, który w dodatku jest gejem - ironicznie parsknęłam śmiechem.
-Jak dla mnie brzmi jak niezłe wyzwanie - mruknęła Berry.
-Ty się dobrze czujesz? - spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
-Od soboty nie ruszyłaś tyłka z domu - wypomniała mi brunetka.
-To nie jest prawdą - oburzyłam się, wyrzucając ręce w górę. - Byłam u Brittany.
-Proszę cię, - dziewczyna ściągnęła brwi - jestem prawie pewna, że jedyne, co tam robiłyście, to głaskanie jej za tłustego kota - prychnęła. Nawet, gdyby miała rację, nie uważałam tego za dobry powód na odwiedziny w klubie dla gejów. Poza tym, puszyste kotki są najlepszą rzeczą na tym świecie.
-No weeeź - szatyn posłał mi kolejne błagalne spojrzenie.
-Jest całkiem niezły - dodała Rachel, wzruszając ramionami. - W sensie, Sebastian, nie klub - doprecyzowała.
-Jakoś mnie to nie zachęca, patrząc na to, że raczej nie jestem w jego typie, a tym bardziej on w moim - uniosłam głos. - Porozmawiamy, jak urodzę się gejem - zbyłam ich ręką.
-Okej - mruknął ze smutkiem Kurt, siadając na łóżku, po czym westchnął teatralnie. - Czyli jutro Blaine zostawi mnie dla jakiegoś nadętego typa, który pół życia spędził w Paryżu, a ja zostanę starą grubą dziewicą, hodującą koty w domu na wsi i żrącą lody podczas każdego możliwego posiłku, zastanawiając się, gdzie w życiu popełniłem błąd.
-Chyba trochę przesadzasz - skrzyżowałam ręce na piersi.
-Czy wyglądam, jakbym przesadzał? - zapytał, wskazując palcem na swoją twarz.
-Dobra - westchnęłam, spuszczając ręce. - Pójdę z tobą.
-Poważnie? - wstał, uśmiechając się natychmiastowo i uwiesił się na mojej szyi - Dziękuję, dziękuję, dziękuję - pisnął, wyraźnie zadowolony.
-Chwila - odsunęłam się, robiąc poważną minę. - Jeżeli zobaczę chociaż jednego faceta, przebranego za babę, który wywija na rurce, wyjdę i nigdy więcej się do ciebie nie odezwę - ostrzegłam go, zachowując śmiertelną powagę, na co Rachel parsknęła śmiechem.
-Przysięgam - ułożył dłoń na lewej stronie klatki piersiowej, uśmiechając się - żadnych rurek.
-Okej - skinęłam głową. - I żadnego przytulania.
✿ڿڰۣ-
Hejka!Tak się ostatnio zastanawiałam, byłby ktoś tu zainteresowany fanfikiem o Finnie Hudsonie?
Nie doszukałam się żadnego na polskim wattpadzie, a moim zdaniem Finnek był po prostu całym Glee i no chciałabym w jakiś sposób przypomnieć o nim ludkom.Dajcie znać! ♥
CZYTASZ
ALMOST LOVE || Sebastian Smythe ✔
Fanfiction❝𝑇ℎ𝑒 𝑜𝑝𝑝𝑜𝑠𝑖𝑡𝑒 𝑜𝑓 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑖𝑠 𝑛𝑜𝑡 ℎ𝑎𝑡𝑒; 𝑖𝑡'𝑠 𝑖𝑛𝑑𝑖𝑓𝑓𝑒𝑟𝑒𝑛𝑐𝑒..❞ Miłość? Nienawiść? Totalne brednie. W końcu, co to za różnica? Nie ma dobrej i złej strony. Jedyne, co się liczy, to zabawa i miłe towarzystwo...