Chapter 10

379 34 55
                                    

-Co? - zdziwiłam się. - Nie, nie, nie - pokręciłam głową, na co zdecydowanej większości zrzedły miny. - Właściwie, to powinnam już iść - spuściłam wzrok, ponownie odwracając się w stronę wyjścia.

-Może zostaniesz chociaż do końca zajęć? - zaproponował Blaine, zmuszając mnie do spojrzenia w swoją stronę.

-Nie wiem, czy...

-Zostanie - stwierdził Kurt, pojawiając się obok mnie, by po chwili pociągnąć mnie na miejsce pomiędzy sobą a Brittany. Wykręciłam oczami, łapiąc się za głowę i spróbowałam wtopić się w krzesło. - Jeśli mogę - zaczął, dalej trzymający mnie pod ramię szatyn, gdy w sali zapanowała wrzawa, dotycząca głównej roli w musicalu. - O co chodzi? - wykręciłam oczami, przywołując wspomnienia z piątkowej nocy. - I nie mów, że nic się nie stało, bo moja ochota do trzepnięcia cię w twarz zacznie dorównywać tej, którą Santana czuje, gdy patrzy na Rachel.

-Zostawiłeś mnie z Sebastianem w klubie dla gejów - mruknęłam naburmuszona.

-Co? - zdziwił się.

-Mógłbyś chociaż się przyznać - prychnęłam.

-Zaczekaj - uniósł ręce w geście obronnym. - Wołałem cię ze trzy razy, ale byłaś taka zajęta tym palantem, że nawet nie zwróciłaś na mnie uwagi - oznajmił. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, gdy analizowałam, czy alkohol mógł naprawdę doprowadzić mnie do takiego stanu. - Poza tym, nagrałem ci się na pocztę - wzruszył ramionami, wyciągając telefon z mojej torby, by następnie puścić nagranie, w którym poinformował mnie, że pada mu bateria i jak coś, to mam dzwonić na komórkę Finna.

-Upss... - spuściłam wzrok. W jednej chwili wszystko nabrało sensu.

-Teraz ja się powinienem obrazić - oburzył się. - Nie wierzę, że myślałaś, że zostawiłbym cię z tym egocentrycznym snobem - odwrócił się plecami do mnie.

-Kurt, no weź - jęknęłam, uwieszając się na jego ramionach. - Sam musisz przyznać, że tak to wyglądało - zakpiłam, na co ponownie prychnął. - Żartuję - wykręciłam oczami, prostując się. - Wybacz, że miałam w ogóle czelność, aby tak pomyśleć - ułożyłam lewą dłoń na klatce piersiowej, co namalowało na jego twarzy szeroki uśmiech. - Tak, czy inaczej - położyłam wolną dłoń na jego ręce - dzięki za zaproszenie.

-Byłaś tak fatalnie nastawiona, a ostatecznie wytrwałaś tam najdłużej - wtrącił Blaine, zjawiając się obok i parsknął śmiechem. Czarnowłosy chciał dodać coś jeszcze, ale przerwała mu krzycząca Mercedes, której tłumienie gniewu najwidoczniej nie szło najlepiej.

-Jeżeli pierwsza, lepsza białaska ma decydować o tym, kto dostanie jaką rolę, to równie dobrze całe przestawienie mogłaby odegrać Rachel - mruknęła i odrzuciła włosy do tyłu, obdarzając mnie przy tym surowym spojrzeniem.

Wciągnęłam powietrze, podnosząc się z miejsca. Nikt nie miał prawa tak do mnie mówić.

-Maeve, usiądź - szepnął błagalnie Kurt, ale natychmiastowo zbyłam go ręką. - O mój boże - westchnął, układając dłoń na czole.

-Sorry, ale - stanęłam przed dziewczyną i skrzyżowałam ręce na piersi - jaki masz problem?

-Oo, dziewczyno, - Rachel posłała czarnowłosej kpiarskie spojrzenie i poklepała ją po ramieniu - wkopałaś się - wzruszyła ramionami, stając za mną. - Trzeba było przyjąć rolę, którą zaoferował ci Artie bez histeryzowania i pogodzić się z tym, że jestem niezastąpiona.

-Jaki mam problem? - prychnęła, wykręcając oczami. - Może taki, że harowałam, żeby dostać tą rolę, a jakaś nowa uniemożliwiła mi zademonstrowanie w pełni tego, jak duży mam talent - uniosła brwi.

ALMOST LOVE || Sebastian Smythe  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz