Kiedyś gdyby mi ktoś rzekł, że pewnego dnia w przyszłości będę mogła czuć prawdziwe szczęście, nie zatrzymałabym tego w sobie. Lecz gdybym to usłyszała teraz, potwierdziłabym to.
Zimny wiatr owiewał blade od zimna policzki oraz mierzwił wolne kosmyki białoszarawych włosów. Gruba ciemna peleryna okrywała całe ciało, przez co nie czułam tak zimna. Kostki u rąk spoczywały oparte na drewnianej beli, a dłonie splecione skierowane w dal. Przepiękną dal.
Od jasnego nieba z kłębami śniegowych chmur, przez wysokie ciemne góry pokryte z góry śniegiem, po białe wzgórza ze stadami aż na dole usytuowane zamarznięte jeziora, a na częściach ziemi idące stada fiordów. Przy tym wszystkim stało pełno ośnieżonych jodeł i świerków. Przepiękny widok ze wzgórza pałacowego.
Nie wiem od jakiego czasu tu jestem. Może rok? Może pięć? Przestałam liczyć, odkąd poczułam szczęście.
Gdy zobaczyłam ich pierwszy raz odkąd tu weszłam, czułam wewnętrzną więź z nimi. Jak już wiedzieli, że jestem jedną z nich, zrozumieli. Odnalazłam się z nimi, bo byliśmy częściami siebie.
Po niecałych dwóch latach, gdy wróciłam na Jorvik, jeszcze czułam że w ogólnej części wyspy się odnajdę. Z początki nawet wychodziło. Do czasu. Do czasu aż miałam dostęp do jednego kufra, w którym zachowało się kim byłam. Płacz, niesprawiedliwość, zerwanie więzi i ostatnie decyzje. Lecz pewne dwa epizody spowodowały włamanie wewnętrznej blokady do prawdy. Chciałam wtedy wiedzieć, kim byłam. Kim wciąż jestem.
Teraz już to wiem. Jestem z tymi dla których jestem ważna. Którzy mnie kochają. Którzy mimo złego początku w moim życiu postanowili to naprawić, co pewniej im się udało. Przynajmniej tak uważam.
Z tych zamyśleń nad niebiem wyrwały mnie stukoty kopyt na skrzypie śniegu. Odwróciłam się w głąb sosen i po chwili widziałam Marit, moją młodszą siostrę. Była to zupełna nowość dla mnie mieć jakiekolwiek rodzeństwo. Nie wiedziałam czy dobrze się sprawowałam w tej, lecz wszyscy mówili że idzie to lepiej niż ktoś by przewidział. Dwa ciemne blond warkocze wychodziły rozplątane z pod czapki na głowie.
- Wszędzie, cię szukałam Katarina - powiedziała, zadziornie się uśmiechając. Przekręt z niej jeden, lecz kochałam ją bardzo.
- Przepraszam, jednak chciałam pobyć sama - odpowiedziałam patrząc na ziemię, gdy szłam do jej fiorda - Przeszłość lubi wracać.
- Nie wiem jakie tobą targają uczucie, ale pamiętaj że masz nas.
- Wiem co tym - stwierdziłam, wracając wzrokiem na góry - Wracaj do pałacu sama. Za niedługo będę.
Tylko kiwnęła głową i odjechała. Umiała szanować moje wybory.
Gdy wtedy z tamtąd odeszłam, zostawiłam też swoją miłość. Z Darkiem nam się ułożyło, lecz nie widziałam go w swojej dalszej przyszłości. Przynajmniej tak mówiłam. Ale czy od tego czasu coś się zmieniło? Szczerze dalej serce krwawiło od odłamu lodu w nim, lecz jeszcze bardziej od tego. Czułam że postąpiłam słusznie by to zakończyć. Mawiali że czas leczy rany. Fakt, lecz zostają także blizny, które są wiecznością.
Byłam tam tak długo, aż zachodzące słońce weszło mi w oczy, zmieniając je w karneolowe ślepa jasności. Widziałam tylko smugę światła prosto we wzroku, aż poleciały łzy. Matko, kiedy ja to ostatni raz czułam?
Teraz jestem w stanie powiedzieć, z wieloma konsekwencjami, z którymi się nie zmierzę, jestem w stanie powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwą.
*****
Cześć wszystkim. No i co, skończone. Chcę to napisać by coś wyjaśnić.
Trzy dni temu (29.10) minęło 2 lata odkąd opublikowałam pierwszy rozdział Pamiętnika i zaczęłam rozumieć że bardzo polubiłam pisanie. Od listopada '20 do około lutego '21 były regularnie dodawane, aż przyszedł mały kryzys: co z tym dalej zrobić? To nie tak że nie miałam weny - miałam ogrom pomysłów jak to pisać dalej, lecz po wstawienie następnego rozdziału w sierpniu '21 i przejrzeniu poprzednich widziałam że nic następnego co napiszę nie będzie pasować. W '21 zaczęłam też pisać swoje autorskie rzeczy, co ciekawiło mnie bardziej od fanfiction.
Jednak stwierdziłam że nie zrobię tak że zostanie to nieukończonym na wieki. Jestem z tego dumna bo to pokazało mi że coś mi umie wyjść w życiu. Podejrzewam że nie wszyscy będą zachwyceni zakończeniem, lecz to będzie lepszym niż pisanie w moim "nowszym" języku niż tym, na którym byłam na początku.
Lecz to nie znaczy że to porzucam. Będzie dopisana druga część w nowym opowiadaniu z którego będę bardziej zadowolona. Nie mówię że to nie jest pięknym - po prostu zostanie to pamiątką z początku drogi. Kiedy? Ciężko powiedzieć ale najwcześniej w przyszłym roku, bardzo nieregularnie. Dlaczego? Przerzucam się autorskie historie, które zacznę publikować od przyszłego roku po półtora rocznej przerwie w otwartej działalności. Przyznaję że często miałam miesięcznie przerwy by dalej pisać i tak to leciało. Artyści podobno pracują cały czas, tylko że w głowie, co się sprawdziło. Mało publikowałam, bo pisałam za kulisami.
Ja wam za wszystko bardzo dziękuję, za wszystko co tu zostawiliście i do zobaczenia!
⁓ Niko
CZYTASZ
Z Pamiętnika Katji
Fiksi Penggemar"...Im bardziej wspominasz tym bardziej boli..." Śnieżne włosy, mleczne oczy. Blizny przeszłości, fałszywy uśmiech. Zło czynione wbrew swej woli, brak ducha rodziny, miłość niespełniona... Katarina Shiromist, bardziej jako Katja. Jedna z tych, która...