V Czego NIE robić w kuchni

115 7 3
                                    

*Katja*

Ułożyłam kwiaty na  grobie Państwa Hill. Lekki, chłodny wiatr owiewał mi twarz. Pierwsze dni listopada dawały swe znaki. Nie wiem czemu to robię, ale trochę zawsze jest żal tych ludzi.

Chwilę stałam przy nim. Z oka wypłynęła łza zimna niczym lód. Też po tym wszystkim, oprócz włosów i oczu, łzy zamiast gorących, stały się lodowate. Otarłam ją. Muszę być silna. Mam nie okazywać słabości, nie mogę się dać załamać. Wtedy stwierdziłam, że czas już wracać.

Zamówiłam taxi i zawiozła mnie pod mieszkanie. Weszłam na korytarz i wjechałam na trzecie piętro. Skierowałam się do drzwi wejściowych. Już wkładałam klucze w zamek, gdy usłyszałam z wewnątrz głośne śmiechy. Ktoś tam jest? Otworzyłam drzwi i weszłam. Zdjęłam kurtkę i odłożyłam torebkę

*Od autorki: Moje wyobrażenie mieszkania*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Od autorki: Moje wyobrażenie mieszkania*

Spojrzałam przed siebie i byłam zaskoczona. Przy kuchni zobaczyłam Sabine i Jessicę, która walczyła z uciekającą rybą. Zorientowały si, że weszłam

- Heja- rzuciła Sabine.

- Zrobiłyśmy ci małą niespodziankę, co?- dodała, gdy ryba strzeliła jej z liścia.

- Zaskoczyłyście, przyznam, ale jak weszłyście?- zapytałam.

- Mamy swoje sposoby, przecież wiesz- rzekła Jessi.

- A wogule to chcemy z tobą przetestować te przepisy na święta.

- Ale to dopiero za niecałe 2 miesiące, a my teraz?

- No tak. To pomożesz nam?- zapytała Sabi, próbując robić maślane oczy.

- No dobra.

- Ja będę właśnie teraz zabijać tego oto karpia, a ona pierniki kończy- odpowiedziała, kładąc karpia na desce.

- Ja się wezmę za warzywa- odpowiedziałam.

-   -   -   -   -   -

Czas szybko mijał na ciągłym gotowaniu, rozmowach i dziwnych zdarzeniach. Jednak coś nie pasowało. Jessica dalej nie zabiła tego karpia.

- Jak go mam niby zabić- spytała.

- Najpierw ogłuszasz, potem ucinasz głowę, tylko szybko.

- Dobra.

Chwyciła za ostry nóż, przetrzymała rybę i walnęła ją w łeb, potem za jednym zapachem odcięła głowę. Misja wykonana.

-   -   -   -   -   -

*Sabine*

- Mleko się skończyło. Kati skoczyłabyś?- spytałam.

- Spoko- odpowiedziała, wzięła torebkę i wyszła.

- Jak u ciebie Dżejsika?- rzuciłam do mniej na żartu.

- Już prawię kończę. A ty?

- Wkładam pierniki do pieca- odpowiedziałam, zamykając klapę. - Teraz tylko czekać.

*2 godziny później*

- Coś długo jej nie ma- stwierdziła Jessi. - A wogule to pierniki się chyba palą.

- Co?!- krzyknęłam.

Wyłączyłam piekarnik i otworzyłam klapę. W mojej głupocie nie włożyłam rękawic i szybko wyjmując blachę, sparzyłam sobie całe dłonie. Jessica zniknęła w łazience. Wywaliłam się, a pierniki i blacha poleciały wprost na kanapę i zajęła się ogniem. Wten przyleciała bohatersko i chlustnęła z wielkiego wiadra wodą w palący mebel. Sytuacja opanowana. Tylko był jeden problem- kanapa była już do pozbycia. Jak jej teraz o tym powiemy? Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Pewnie nie wzięła kluczy. O shit. Co teraz?

*********************************

Hejka pędzelki!

Z drobnym opóźnieniem, ale z akcją rozdział gotowy. Następny to będzie kontyuacja tego wydarzenia.

Zapraszam też na nową książkę, go której inspiracji dostałam po wczorajszej aktualizacji na sso. Tam rozdziały będą w sobotę. Jak wam się podoba ten las? Dla mnie cudo 😍❤

Do następnego :)




Z Pamiętnika KatjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz