Rozdział 8

12.6K 436 497
                                    

Oczy Harry'ego mimowolnie powędrowały ku mężczyźnie. Siedział na fotelu, a jego plecy były napięte jak struna. Czytał opasły tom, który wcześniej z wielką starannością wybrał, pośród wszystkich innych znajdujących się w bibliotece.

Chłopak przygryzł swoja wargę i zaczął cichutko pod nosem mamrotać. Miał nadzieję, że to brzmi jak mamrot, a tak naprawdę starał się mówić w języku węży. Nie zawsze miał nad tym kontrolę, więc nie miał pewności czy faktycznie, jego usta opuszcza syczenie.

Ponad dwa tygodnie temu mężczyzna powiedział mu, że ma słabość to węży i właśnie dziś Harry chciał sprawdzić jak wielką. Mała zabawa jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?

Malfoy dalej siedział wyprostowany, pogrążony w lekturze. Albo udawał, że nic nie słyszy albo naprawdę Harry wydobywał z siebie za ciche dźwięki. Wyprostował nogi i ponownie odezwał się w mowie węży, tym razem trochę głośniej.

— Mówiłeś coś?

Głos mężczyzny jak zawsze był zimny i niewyrażający żadnych emocji. Harry pokiwał przecząco głową, a mężczyzna wrócił do czytania.

Cholera, nie tak.

— Właściwie to... — Zaczął i powoli wstał z krzesła, które zajmował. — Zastanawiałem się nad czymś.

— Zdradź mi nad czym, bo nie da mi to spokoju.

— Nie musisz być sarkastyczny, Ty draniu. — Mina chłopaka od razu zmieniła się z radosnej na rozgniewaną, ale nie trwało to długo. Miał plan i zamierzał go zrealizować. Szedł w kierunku mężczyzny bardzo powolnym ale pewnym krokiem.

Draco uniósł swój wzrok i przez kilka długich chwil toczyli walkę na spojrzenia. Żaden z nich łatwo nie opuszczał, a Harry czuł obezwładniające podniecenie, gdy siadał na kolanach mężczyzny, a ich wzrok dalej się krzyżował.

— Co kombinujesz?

— Ja? — Udawał zaskoczenie ale uśmiech błądzący po jego ustach od razu wskazywał na to, że w jego głowie powstał jakiś okrutny plan. — Jestem grzeczny i chciałem się trochę poprzytulać.

— Poprzytulać? I to dlatego tak kręcisz swoim tyłkiem na moim penisie?

Pytanie zaskoczyło chłopca i dopiero po kilku chwilach uświadomił sobie, że jego biodra same wyrywały się do dzikich ruchów. Robiły małe kółeczka dzięki którym wyraźnie czuł jak penis Draco twardnieje i chcę uwolnić spod materiału spodni.

Zamruczał cicho i sprawił, że ruchy jego bioder stały się intensywniejsze. Może tego ruchu nie było w jego planie, ale szło mu całkiem dobrze i nie zamierzał przerywać. Przysunął swoje usta do ucha mężczyzny i zamruczał cichutko co dla Draco mogło brzmieć jak syczenie węża.

Harry przejechał językiem po płatku ucha swojego kochanka i przycisnął mocno biodra do jego krocza. Czuł tak wiele w jednym momencie, że nie potrafił odróżnić czy jest bardziej podniecony czy podekscytowany. Syczał mężczyźnie do ucha, a dłonie zasikał na jego czarnej koszuli. Przejechał nosem po szyi na której wyczuwał przyśpieszony puls.

Więc faktycznie ma słabość do węży.

— Mógłbym wiedzieć co do mnie syczysz?

Głos byłego Ślizgona był ciężki, a Harry wiedział, że wkłada on dużo wysiłku w to, by brzmiał naturalnie. Czuł penisa Draco na swoich pośladkach i wiedział, że mężczyzna jest podniecony i ze wszystkich sił stara się tego tak mocno nie ukazać. Bo przecież Malfoy zawsze musiał mieć kontrole, nawet jeśli był na przegranej pozycji.

Podglądacz | drarry [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz