Rozdział 12

7.8K 306 595
                                    


Harry miał już wracać do salonu, gdy nagle drzwi kuchni otworzyły się z trzaskiem. Syriusz podbiegł do chrześniaka i złapał go za ramiona, zaraz za nim podążał Remus oraz Draco. 

— Finite Incantatem! — Zawołał Black, celując w chłopaka różdżką. 

— Syriusz, co Ty wyprawiasz?  — Harry zawołał zdezorientowany, starając się wyrwać z uścisku starszego mężczyzny. Widział złość w oczach mężczyzny i nie rozumiał co takiego się wydarzyło, gdy parzył herbatę. 

— Sprawdzam czy ten dupek nie rzucił na Ciebie jakiegoś zaklęcia!  — Zawołał i zaczął chaotycznie rozglądać się po kuchni, gdzie zebrała się cała reszta. — Severusie, może podał mu jakiś eliksir? Otumanił go! 

Snape posłał znużone spojrzenie w kierunku swojego szkolnego wroga i złożyła ramiona na piersi. 

 — Nie sądzę. 

— To Twoja odpowiedź? Snape jesteś dupkiem! I pewnie mu pomagasz. Chcieliście go zaprowadzić do Czarnego Pana!  — Syriusz dalej krzyczał, a Harry wykorzystał moment nieuwagi i wyrwał się z uścisku chrzestnego. Stanął w rogu i przyglądał si sytuacji. Syriusz był wściekły, Remus zmartwiony, Draco nie okazywał żadnych emocji, a cała reszta była zmieszana. 

Chciał teraz schować się w swoim pokoju i nikogo nie wpuszczać. Wiedział jednak, że nie może uciec od problemu. Już wszyscy wiedzą co się wydarzyło w tym mieszkaniu, pomiędzy Gryfonem i byłym Ślizgonem. 

— To nie jego wina. Nic mi nie zrobił.  — Harry powiedział spokojnie. 

— O czym Ty mówisz?  — Zaczął spokojnie Remus.

— Wszystko co się między nami działo, było za moją zgodą. Draco nic mi nie zrobił, nic o co bym sam nie prosił. 

 — Harry, nie możesz mówić poważnie. Przecież zawsze go nienawidziłeś i... — Zająkał się Syriusz i podrapał w tył głowy. — I jesteś jeszcze dzieckiem.

— Mogłem walczyć z Czarnym Panem w wieku jedenastu lat, ale nie mogę uprawiać... — Nie skończył, gdy zobaczył karcące spojrzenie Dyrektora. Przestąpił z nogi na nogę i wyprostował plecy. 

Wiedział, że Syriusz to mały orzech do zgryzienia, jeśli czeka go jeszcze rozmowa z Dyrektorem. Mógł spodziewać się, że ich sekret prędzej czy później ujrzy światło dzienne ale nie przypuszczał, że dowiedzą się o tym wszyscy i to przed głównym starciem z Czarnym Panem. Myślał, że ma jeszcze trochę czasu, by ułożyć sobie w głowie to co będzie chciał im powiedzieć.

— Harry, chodź ze mną do biblioteki.  — Powiedział Dyrektor, a Harry skinął głową i ruszył za starszym mężczyzną. Czuł spojrzenie Draco na swoich plecach, gdy opuszczał kuchnię i wiedział, że z nim również czeka go rozmowa. 


— 


— Harry, dziecko, nie możesz się teraz rozpraszać. 

 — Profesor chciał powiedzieć, że nie mogę być szczęśliwy. — Odpowiedział od razu Harry. 

— Każdy chcę, żebyś był szczęśliwy ale teraz żyjemy w mrocznych i ciężkich czasach. Musisz pokonać zło na tym świecie, potem nikt nie będzie ingerował w Twoje szczęście. Nawet jeśli jest nim Pan Malfoy. 

— A jeśli nie przeżyję?  

— Harry... — Dumbledore zaczął powoli. 

— Nie, Dyrektorze! Nie wiemy czy to przeżyję, nie wiemy czy ktokolwiek z nas przeżyję, a Wy zamiast przedstawić plan, interesujecie się moim życiem seksualnym! —  Zawołał roztargniony i wsunął palce w swoje bujne włosy. Nie mógł uspokoić bicia serca i był przekonany, że jeszcze chwila, a zacznie rzucać niebezpieczne zaklęcia.  

Między mężczyznami zapadła cisza. Żaden z nich nie potrafił jej przerwać, więc wrócili do kuchni, gdzie już wszyscy siedzieli przy stole, a Syriusz i Draco toczyli walkę na spojrzenia. Harry siadł zmieszany jak najdalej od tej dwójki uciekł myślami w odległą przyszłość, która prawdopodobnie nie czeka na niego. 

W jego głowie dalej kłębiło się pełno myśli i każda z nich kończyła się śmiercią. Nie był w stanie wysłuchiwać planu ostatecznego starcia z Czarnym Panem, które miało miało rozpocząć się za niecałe trzy tygodnie. Na ostatnim spotkaniu Śmierciożerców Voldemort wyjawił, że zamierza zaatakować szkołę. Dzięki szpiegom, Zakon mógł dostać tą informację wcześniej i się przygotować. 

Przez całe zebranie nawet na chwile nie spojrzał na Draco, do momentu w którym ten przemówił twardym głosem. 

— Z całym szacunkiem ale nie mogę zgodzić się na to rozmieszczenie. 

Wszyscy zebrani spojrzeli na niego, a potem na  stół, gdzie małe miniaturki ich samych poruszały się po mapie, przedstawiając ich pozycje. 

— Coś nie tak?

 — Podczas ostatecznego starcia chcę stać przy boku Pottera. — Harry wstrzymał oddech i przyglądał  się całej sytuacji. Malfoy obiecał, że będzie stał przy jego boku ale nikt nie spodziewał się, że podważy zdanie Dumbledora. Nikt nie był na tyle odważny. 

— Harry?

 — Tak? — Odpowiedział, gdy Syriusz zwrócił się w jego stronę. 

— Chcesz, żeby Draco stał przy Tobie podczas wojny?

 Harry nie musiał się zastanawiać. Znał odpowiedź na to pytanie aż za dobrze i chciał, by reszta również ją poznała. Nie potrafił ukrywać swoich uczuć i obaw. Jeśli to mają być jego ostatnie chwile życia, to chcę spędzić je wśród swoich bliskich. 

— Jeśli Draco nie będzie przy mnie...  — Zaczął powoli, skanując zgromadzonych spojrzeniem. — To nie chcę stawać do walki. 

Dumbledore westchnął ciężko ale zamachał swoją różdżką, a figurka Draco pojawiła się przy tej Harry'ego, Remusa, Syriusza i  Tonks. 

Harry spojrzał na swojego kochanka, a wtedy ich spojrzenia się przecięły. Draco uśmiechnął się delikatnie, a jego oczy mówiły "wszystko w porządku, kochanie". I Harry naprawdę w to uwierzył. 

— 

Dziś krótki rozdział z tego względu, że chciałem Was wprowadzić w zakończenie historii. "Podglądacz" będzie miał jeszcze jeden pełny rozdział (kumulacja wszystkiego i będzie duuuuużo seksu) oraz epilog. 

Dziwnie mi tak kończyć ale przyszedł już na to czas. Rozdział pojawi się na dniach, więc bądźcie czujni! 

Ściskam, 

Fiflak.

Podglądacz | drarry [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz