Dodatek I

7.8K 326 413
                                    


Enjoy!

— Co tu jest grane?

— Masz dziś urodziny.

— Ale to nie tłumaczy.. — Draco zaczął powoli, a dłońmi zataczał kręgi w powietrzu, by wyjaśnić co dokładnie ma na myśli. — ... tego.

— To prezent. — Odpowiedział Harry jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Zachowywał się tak jakby wszystko było w porządku, a widok jaki zassał Draco, był najnormalniejszym widokiem na świecie. Takim, który spotyka się zawsze w swoje urodziny.

— Moim prezentem jesteś Ty przywiązany do belki zawieszonej na suficie?

Głos Draco był twardy i ciężkie. Nie wyrażał żadnych emocji oprócz lekkiego zdziwienia i czegoś na kształt zdumienia. Jego erekcja, ściskała się pod bokserkami, które jako jedyne zasłaniały jego rozgrzane ciało. Dawała o sobie boleśnie znać, przez ciało przechodziły dreszcze, a skóra płonęła. Jakby na własne życzenie wszedł do piekła, a sam Diabeł stał przed nim.

Całkowicie ubrany i z posępną minął. I jeśli Diabeł wygląda właśnie tak, to Harry'ego nie dziwiło, że tak wielu ludzi popełnia grzechy.

Harry czuł się odsłonięty. Wisiał bezradnie na środku sypialni, a jego ramiona bolały od wysiłku. Wiedział, że początek nie będzie należał do najprzyjemniejszych ale był w stanie wytrzymać wszystko, by dostać to co skrywa się pod czarnym ubraniem. Był spragniony. Tak jakby nie pił wody od tygodni. Jego ciało było zmęczone tęsknotą, był zmęczony brakiem dotyku.

Tego, który czasem był brutalny, a innym razem miękki jakby Harry leżał na polanie.

Tego, którego potrzebował, bo szalał.

Tego, który był palący i uzależniający.

Tego, który był przeznaczony tylko dla niego.

Drgnął lekko, gdy Draco wykonał kilka kroków do przodu i stanął kilka centymetrów od wiszącego ciała byłego Gryfon. Przez dobre dwie minuty wpatrywali się w siebie w kompletnej ciszy. Toczyli walkę, która miała wyłonić zwycięscy choć wynik już dawno był dobrze znany.

Harry był teraz bezbronny i bezradny. Całkowicie odsłonięty. Zdany na łaskę Diabła.

— Nie podoba Ci się prezent? — Harry rzucił nagle, a jego palce u stóp ledwo co dotykały drewnianej posadzki. Starł stać się stabilnie ale nie było to łatwe zdanie. Potrzebował rekcji ze strony swojego męża.

— Żeby to ocenić, muszę najpierw przetestować.

— Przetestować?

— Przetestować mój prezent. — Wyjaśnił spokojnie.

Zimny palec przejechał po klatce piersiowej chłopaka. Zatrzymał się na stwardniałym sutku i zaczął go delikatnie pasować. Z samego początku dotyk był jak tortura, coś nieprzyjemnego i wywołującego ciarki na całym ciele. Harry zaskomlał cicho i poruszył swoim niesfornie swoim ciałem.

— Już, spokojnie. — Odparł spokojnie mężczyzna. — Zajmę się Tobą, kochanie.

Nie zauważył, że oddech mu przyśpieszył, dopóki Draco nie uniósł wzroku i wplótł dłonie w jego włosy. Zaczął je przeczesywać w ślimaczym tempie, Harry czuł burze, która rozpętała się w jego ciele. Chciał jednocześnie płakać i piszczeć ze szczęścia, a nawet nie zaczęli.

— Pamiętasz hasła bezpieczeństwa? — Harry skinął posłusznie głową. — Powtórz je dla mnie.

— Zielony, gdy kontynuujemy. Żółty to prośba o przerwę, a czerwony to koniec.

Podglądacz | drarry [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz