Rozdział 5

14.2K 463 1.3K
                                    

Harry czuł frustrację.

Czuł, że jest zirytowany i nie wiedział dlaczego tak się dzieję. Nie rozumiał dlaczego od trzech dni warczy na każdego. Był przerażony, że rozpłakał się, gdy Remus poprosił go o podanie soli. Przecież starał się, żeby jego zupa była idealnie doprawiona.

Miał wrażenie, że wciąż czuje osądzające spojrzenia innych i łapał się na tym, że co jakiś czas rozluźniał swoje ramiona, by pozbyć się z nich niewidzialnego ciężaru.

Był rozkojarzony.

Wczoraj podczas treningu z Tonks nie potrafił rzucić poprawnie żądnego zaklęcia, a Snape bez problemu wdarł się do jego umysłu i przez resztę dnia uśmiechał się do niego chytrze. Zobaczył wszystko i mógł to wykorzystać przeciwko niemu. Harry wiedział, że Snape może jest najgorszym nauczycielem w Hogwarcie ale nie jest dupkiem i nie zrobi mu takiego świństwa.

Poza tym Snape był blisko Draco i nikomu nie pozwoli, by stała mu się krzywda. A jeśli Dumbledore się dowie to zdecydowanie komuś stanie się krzywda. Harry wiedział, że nie jemu.

Snape nic nie powie. Będzie się tylko złowieszczo uśmiechał i posyłał dziwaczne spojrzenia.

A to sprawiało, że Harry nie mógł mu spojrzeć w oczy i zawsze w jego towarzystwie jego policzki pokrywały się czerwonym kolorem. Piekły go i były idealnym dowodem na to, że coś ukrywa.

Bo ukrywał.

Ukrywał swoje pożądanie względem jednej osoby, która od piekielnych trzech dni go ignorowała. Gdyby komuś wyjawił prawdę o swoich odczuciach to na pewno usłyszałby o tym, że został opętany albo rzucono na niego jakieś zaklęcie. Ale on był całkowicie czysty. Wiedział to. Czuł.

Po prostu jest zauroczony.

Po prostu jest nastolatkiem, któremu buzują hormony.

I nikt go nie dotykał od trzech dni.

Nikt nie ma prawa go oceniać.

Gdy drugiego dnia zapytał Draco dlaczego tak bardzo go ignoruje usłyszał tylko jedno zdanie:

— Zajmij się swoim pchlarzem.

Spędzał czas z Syriuszem i to pozwalało mu zapomnieć o masie hormonów buzujących w jego ciele. Ale Syriusz po krótkim pobycie musiał ruszyć dalej, żeby nie ściągnąć na nich wszystkich jakiś podejrzeń. Musieli dbać o bezpieczeństwo Wybrańca. I dbali ale ktoś mógłby zadbać o jego twardego penisa.

Ktoś konkretny.

Więc ucieszył się, gdy pojawił się Bill z szerokim uśmiechem na ustach i otwartymi ramionami. Przytulił się do niego ochoczo i z kątem oka obserwował reakcję Draco.

Siedział sztywno na szczycie stołu i stukał palcami o jego blat. Nie wstał, by się przywitać, a jedynie lekko skinął głową. Bill ochoczo opowiadał o tym co wydarzyło się przez ostatni czas w jego życiu i był tak zajęty swoimi opowieściami, że nie zauważył jak młody Potter się do niego łasi.

Delikatnie dotykał jego ramienia, przyciskał swoje ciało do niego i pozwolił, żeby ich kolana się ze sobą stykały. Uśmiechał się szeroko i śmiał głośno, gdy Bill opowiedział któryś ze swoich słynnych żartów.

Pili herbatę, a Harry na pewno nie zwracał uwagi na trzeciego mężczyzny.

Niech widzi, że Gryfon nie będzie płakał. Jeśli nie on to może znaleźć kogoś innego, a Bill wydaję się naprawdę w porządku. Był przystojny i miał szerokie ramiona. Długie nogi i płaski brzuch. Ale nie nosił czarnych garniturów i pierścieni rodowych na placach.

Podglądacz | drarry [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz