🌦 Rozdział VII ~ Dlaczego tak musi być?!🌊

422 26 68
                                    

        Dzielące nas centymetry, skracały się
    z każdą sekundą, z każdym nie
spokojnym biciem mojego serca.

     Zamykając oczy, tuż w ostatnim,
najważniejszym momencie mojego
życia, wykrzesając ostatnie resztki
rozsądku, jego pełne, malinowe wargi
spotkały się z. . . .

.
.
.

     moim bladym, rozgrzanym policzkiem.

     Dostając chwilowego zatrzymania akcji serca, na całej mojej twarzy, również też na końcówkach uszu dostałam siarczystych wypieków.
    Rozsądek mi mówił, bym go od siebie odepchnęła i uciekła z daleka od pijanego Miyi, który stwarzał dla mnie zagrożenie.

     Z drugiej strony, jakiś wewnętrzny demon po raz pierwszy się odezwał, bym pozwoliła się poddać tej namiętnej chwili.

    Nie otwierając oczu, Atsumu odrywa się od mojego policzka, by za moment, poczuć na swojej żuchwie dotyk jego opuszków palców.

    Otwierając swoje powieki, ukazuje mi się widok, jakby wszystko toczyło się z jednych romansów.
   Na jego twarz, padł jasny, piękny, biały blask księżyca, który dodawał mu atrakcyjności.
       Jego zarysowanym kościom policzkowym, delikatnie spierzchniętych ustach, oraz co najważniejsze oczom, w których można byłoby się roztopić od rozszerzonych źrenic.

     Pomijając, że był rozgoryczony.

    Gula, która utkwiła mi w gardle paliła mnie nieznośnie, kiedy nasze oczy się spotkały.

     Niespodziewanie, żaden grymas na jego nieobliczalnej twarzy się nie pojawił, kiedy oplótł swoje wielkie ramiona wokół mojej talii, pochylając się do mojego niższego wzrostu.
    Kładąc swoje dość duże dłonie na moich plecach, cała się spinam, również kiedy położył gorące czoło na moim zimnym przegubie pomiędzy szyją a barkiem.

     Zatkająca mnie sytuacja, przytłoczyła mnie, gdy tak się do mnie kleił.
  Otwierając usta zupełnie jak karp, chce wydobyć swój głos, lecz jakimś magicznym sposobem nie potrafię.

     Nie odwzajemniając uścisku, moje ręce opadły w wzdłuż ciała bezwładne, gdy on tymczasem zacisnął swoje ramiona ciasniej, jakbym zupełnie za moment miała go opuścić na zawsze.

    Będąc w tym nie mam pojęcia jak określić, uścisku, po chyba wieczności, zza rogu korytarza pojawia się Osamu.
Wcale nie wygląda na takiego, który wypił więcej od naszej całej grupki.

  Podchodząc do nas bez żadnego słowa bierze swojego bliźniaka, który akurat zasnął.

      Przerzucając, Atsumu ramię za jego szyję, dopiero teraz adrenalina ze mnie zeszła i poczułam jak mam kompletnie nogi jak z waty.
   Chwytając się w ostatniej chwili gzymsu parapetu, Osamu pokazał, że ma choć trochę emocji na twarzy.

~ Przepraszam za mojego zidiociałego brata~ Kierując wzrok na swoje brata, który bełkotał coś we śnie, jest zazdrosny.

    Nie rozumiejąc tej całej zaistniałej sytuacji, w korytarzu było słychać pijackie śpiewy Tomoko, która pewnie zmuszała Sunę do akompaniowania.

       Zapadła niezręczna cisza.
Przerywając ją, łapię się za szyję.

~ Ty nie masz za niego przepraszać. To nie twoja wina.. ~ Odwracając wzrok z zaistniałej sytuacji , stawiam nogę za nogę.

ℂ𝕙𝕠𝕣𝕠𝕓𝕒 𝕂𝕣𝕨𝕚 ~ 𝔸𝕥𝕤𝕦𝕞𝕦 𝕄𝕚𝕪𝕒 𝕩 𝕆ℂOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz