🌨Rozdział XII ~ Czas na Wygraną! Oraz małą niespodziankę!☀

326 19 11
                                    

        

            Nastąpiła cisza jak makiem zasiał.

    Moje dłonie z każdą narastającą chwilą, zaczęły robić się coraz to zimniejsze, oraz to lepkie od potu.
   Uśmiechając się pół kłębkiem,  dałam sobie z liścia w policzek w myślach, za moją lekko myślną powierzchowność.
  
     Kątem oka mogłam zauważyć, jak w tak krótkim czasie mogłam zobaczyć, tak dość zabawną sytuację.

    W mojej drużynie Atsumu, delikatnie kącikiem ust, próbował się nie śmiać, Osamu na ten czas, orientujący się w sytuacji zastanawiał, czy nie walnąć bliźniakowi, czy być może uratować swoją księżniczkę z opresji.

    Suna nie przepuszczając takiej okazji, nie wiadomo skąd, miał w swoich dłoniach telefon i filmował wszystko w ukrycia, na co ze wstydu, oraz wściekłości zawstydziłam się po koniuszki uszów.
    Kita~san , już opierając ramiona na klatce piersiowej, próbował opanować drużynę, i przy tym nie niszcząc reputacji naszej drużyny, dając zabójcze intencje, które z daleka można było wyczuć, na co prawie każdy by się wzdrygnął.

       Tymczasem kiedy u drużyny przeciwnej, kapitan honorowo, ze przerażającym wyrazem twarzy poklepał łysego chłopaka, oraz mniejszego po plecach, by się bardziej uspokoili po tym, jak wychwalali moją jak dla mnie rzadką urodę.
  W momencie, w którym starszego dłonie się zetknęły z ich ciałami, można było dostrzec gorsze przerażenie niż u nas w drużynie. Choćby w ich drużynie kapitan poddawał zapewne młodszym tortury.

   Ten stan u nich nie trwał długo.

 

      Przerażenie minęło wtedy, kiedy za plecami kapitana rozpętała się bójka, pomiędzy małym rudowłosym nastolatkiem, a wysokim czarnowłosym chłopakiem.

     Kilka minut wcześniej.

   
    W momencie, w którym niska, oraz urocza menadżerka drużyny siatkarskiej męskiej Inarizaki spłonęła znacznie większym rumieńcem, Hinata Shoyo nie zauważalne podszedł bliżej Kageyamy Tobio, za plecami starszych kolegów z drużyny.

~ Hej.. Kageyama. . ?

~ Hę? ~ Niebieskooki zwany Kageyamą z wielką niechęcią przekrzywił głowę w dół, by zobaczyć iskierki w oczach mniejszego.

~ Dostrzegasz tą śliczniejszą menadżerkę od Ciebie? ~ Uśmiechając się na całą szerokość, Shoyo nie miał chyba pojęcia, jak w tym momencie wyrwał, w tym denerwując, z kontekstu rozgrywającego.

~ Nie trudno nie zauważyć. Widzę i co?

~ To twoja krewna? Bo jeżeli tak to nie chciałbym się z nią umówić, bo wygląda zupełnie jak ty.

~ Ta... Nie. Myślisz, że jeżeli  mamy ten sam kolor włosów, oraz ten sam kolor oczu , można nas porównać do krewnych ? ~ Dopiero po chwili rezonując, co tak naprawdę wypowiedział rudowłosy, poczerwieniał delikatnie na policzkach.

~Konoyaro!~ Próbując uderzyć Hinatę w brzuch, jego pięść zaznaczyła powietrze, kiedy z nadludzką szybkością, mniejszy wykonywał coraz to liczniejsze uniki, tym samym powodując, większe zaangażowanie by oddać głupiej rudej kulce za na dobne.
   Jednakże nie skończyło się to bez zwrócenia na nich uwagi, kiedy akurat zaczęli, uderzać przypadkowo starszych kolegów z drużyny.

ℂ𝕙𝕠𝕣𝕠𝕓𝕒 𝕂𝕣𝕨𝕚 ~ 𝔸𝕥𝕤𝕦𝕞𝕦 𝕄𝕚𝕪𝕒 𝕩 𝕆ℂOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz