Rozdział 5. - Harry

472 25 0
                                    

Film: To właśnie miłość.

Harry czasem ze smutkiem stwierdzał, że jego miłość do żony wygasła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Harry czasem ze smutkiem stwierdzał, że jego miłość do żony wygasła. Miał wyrzuty sumienia z tego powodu i starał się aby to wszystko wróciło, jednak bezskutecznie. Jego relacja z kobietą stała się tylko przyjacielskim uczuciem, które według niego nie prowadziło do niczego dobrego.

Coraz gorzej dogadywali się, a mężczyzna rzadziej nawet bywał w domu. Przestał lubić tam przebywać, choć robił to tylko i wyłącznie ze względu na swoje dzieci. Przez taką niepewną relacje coraz większość czasu spędzał w biurze, gdzie odpoczywał. Nawet jak nie miał niczego do zrobienia, wolał przebywać w tym miejscu niż jak co dzień kłócić się ze swoją żoną

Tak było i tym razem, zimą jak to zimą szybko robiło się ciemno i pomimo godziny osiemnastej, słońce zaszło za horyzontem i jedynym oświetleniem był księżyc i lampy przy ulicach. Harry z westchnieniem wstał i dopił herbatę, która pod wpływem zimna w pomieszczeniu zrobiła się letnia, lecz brunet nie zwrócił na to uwagi.

Podszedł do okna i zasłonił rolety, powodując całkowitą ciemność w pomieszczeniu. Nie zapalał światła, gdyż nie chciał zwracać na siebie większej uwagi. Zdawał sobie sprawę, że obsługa budynku jeszcze znajduje się w środku i nie chciał czasem aby ktokolwiek do niego przyszedł i przeszkodził w jego przemyśleniach, a miał ich naprawdę sporo.

Odsunął delikatnie roletę i spojrzał przez szybę i musiał przyznać, że z tak wysokiego budynku, widoki były niesamowite. Ludzie wydawali się tacy mali, a światła na ulicach migały niczym gwiazdy na niebie. Dopiero gdy odwrócił wzrok z powrotem na pomieszczenie, w którym się znajdował, westchnął przypominając sobie, dlaczego tak właściwie tu siedzi.

Podszedł do swojego fotela, dłonią wyszukując różnych rzeczy, żeby za chwilę nie wywalić się przy pierwszym spotkaniu z czymkolwiek. Gdy znalazł się przy meblu, zasiadł na nim i przymknął oczy, co jakiś czas głośno wzdychając. Tak strasznie nie chciał wracać do domu, choć wiedział, że musi to zrobić.

Jego dzieci zapewne wróciły już ze szkoły i czekały aż jego "ciężko" zapracowany ojciec wróci do domu i spędzi z nimi czas. A on co robił? Siedział w biurze, bo bał się konfrontacji z ich matką. Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się jak dziecko, uciekając od problemów, a rozwód lub w najlepszym wypadku separacja byłaby dla nich najlepszym rozwiązaniem.

Jednak nie było łatwo powiedzieć, że to już definitywny koniec osobie, z którą ma się tyle wspomnień. Chyba jedyne co go powstrzymywało przed odejściem było przywiązanie do żony. Spędzili ze sobą tyle lat, a przede wszystkim mieli dzieci, które strasznie kochał. Jednak czy nie miał prawa na nowo zbudować swojego szczęścia? Nie chciał do końca życia męczyć się z uczuciem, że marnuję swoje życie na siedzeniu i myśleniu, jak rozstać się z żoną, aby nie skrzywdzić jej i dzieci.

Bo chcąc nie chcąc, kobieta zawsze była dobrą żoną. Wyrozumiałą, inteligentną i sam był na siebie zły, że nie umiał już powiedzieć kocham, bo tego nie czuł i okłamywałby zarówno siebie jak i ją. Chwycił się za głowę i zaczął zastanawiać się, dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane.

Alan Rickman || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz