Rozdział 11. - Sir Alexander Dane / Dr Lazarus

332 14 3
                                    

Film: Kosmiczna załoga.

Alexander siedział przy długim stole i z poirytowaną miną podpisywał każdą kartkę daną mu przez zebranych tu fanów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alexander siedział przy długim stole i z poirytowaną miną podpisywał każdą kartkę daną mu przez zebranych tu fanów. Starał się nie zwracać uwagi na ich szerokie, podekscytowane uśmiechy, powodowane podnieceniem związanym z zobaczeniem swojego wielkiego, ukochanego aktora ich ulubionego serialu.

Mężczyzna jednak nie był za bardzo zadowolony z tego spotkania. Ubrany był w kretyńskie ubranie czegoś podobnego do kosmity z głupią czapką na głowie. Był zmuszony, przez swoich znajomych z branży, żeby tu siedzieć i podpisywać swoim nazwiskiem kartki i choć siedział tu dopiero pół godziny, miał już dość oglądania uśmiechów dzieciaków i nastolatków, przebranych za niego lub za innego członka ekipy.

Zamknął na chwilę oczy, by uspokoić swoje zdenerwowanie i rozejrzał się wokół siebie. Był tu chyba jedyną osobą, która nie była zachwycona z tego spotkania fanów. Pozostali aktorzy siedzieli podekscytowani swoją pracą i z wielkimi uśmiechami, patrzyli na swoich fanów i odpowiadali na ich pytania.

— Przepraszam, podpisze mi to Pan? — usłyszał głos przed sobą i zirytowany spojrzał na młodą dziewczynę, która miała na głowie taką samą głupią czapkę kosmity jak on. Przewrócił oczami i ku swojej uciesze zauważył, że jest ona ostatnią fanką i zaraz będzie miał wolne. Na samą myśl pójścia do swojego domu i odpoczęcia od irytujących ludzi, poczuł wielkie zadowolenie.

— Jasne. — odparł w końcu i spojrzał na kartkę ze swoją podobizną, na której złożył podpis. Następnie wcisnął jej go w dłonie i już wstawał, żeby wyjść za scenę, jednak poczuł jak ktoś chwyta go za ramię. Odwrócił się zirytowany i zobaczył tam tą samą dziewczynę, której podpisywał kartkę. — Coś jeszcze? — zapytał, bez zbędnego silenia się na uprzejmości. Miał naprawdę dość tego dnia, chciał usiąść w swoim domu, zjeść samotną kolacja i cieszyć się spokojem w swym mieszkaniu. Rozmowy z kimkolwiek nie były mu teraz do niczego potrzebne, a przynajmniej głośno by się do tego nie przyznał.

— Czy mogłabym zadać Panu parę pytań? — zapytała z nadzieją w oczach, a ten miał ochotę odpowiedzieć jej siarczyste nie, ale się powstrzymał, widząc jej naiwne, radosne spojrzenie. Może i chciał wrócić do domu, to wciąż nie był potworem, żeby sprawić jej jakąś przykrość. Pokiwał głową i usiadł z powrotem na krześle, patrząc na jej podekscytowaną minę. Myślał, że zada mu najprostsze pytania w sprawie jego aktorstwa, ale strasznie zdziwił się, gdy usłyszał od niej całkowicie inne zapytanie.

— Jak mija Panu dzień? — musiał przyznać, że to strasznie go zdziwiło i parę pierwszych sekund, docierał do niego sens tych słów i kompletnie nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Dawno nikt go nie pytał o jego samopoczucie. Pierwszy raz poczuł, że ktoś zainteresował się jego zdaniem i nim samym.

— Jeśli mam być szczery, to nie za ciekawie. Marzę by wypić ciepłą herbatę i obejrzeć w spokoju jakis film. — odparł, drastycznie zmieniając ton głosu. Teraz brzmiał po prostu jak  zmęczony i spokojny mężczyzna. Dziewczyna ucieszyła się na jego zmianę nastroju. — A tobie, jak minął dzień? — zapytał, czując się coraz lżej w jej towarzystwie.

Alan Rickman || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz