Film: Harry Potter.
Severus obudził się z wielkim moralnym kacem. Zwlekł się powoli z łóżka i przetarł swoją twarz, nie wiedząc co ma se sobą zrobić. Czuł jakby trafił do jakiegoś martwego punktu w jego życiu, kiedy przestała wystarczać mu jego samotnia. Dziwne było to uczucie i nawet nie pamiętał kiedy czuł coś podobnego.
Patrzenie na puste mieszkanie, było dla niego wybawieniem od okropnych ludzi, których miał po prostu dość. Czasem tylko słyszał jak ludzie ze złością pukają mu w drzwi, wyzywając od zdrajców. Wiedział, że nie każdy uwierzył w jego niewinność i wcale im się nie dziwił. Jednak tyle poświęcił dla tej sprawy, a ludzie nie potrafili dać mu spokoju.
Choć czasem miał słabość i wielką ochotę z kimś porozmawiać, albo wypić herbatę w czyimś towarzystwie, jednak nie robił sobie nadziei. Ludzie o nim zapomnieli, a ci co pamiętali mieli go za nic niewartego zdrajcę. I wcale im się nie dziwił.
Przerwał swe rozmyślenia, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Niechętnie otworzył je z nadzieją, że nie byli to kolejni ludzie, którzy mieli w planach go oczerniać. Ostatnimi czasy miał dość takich sytuacji i choć starał się nie przejmować, nie umiał niekiedy zapanować nad swoimi emocjami. Jednak w futrynie stał Dumbledore, który ze swoich okularów - połówek patrzył na niego ze współczuciem. Snape miał podgrążone oczy, zagubiony wzrok, twarz bledszą niż zwykle. Albus nie sądził, że stan Severusa jest na tyle poważny.
- Przyszedłem z pewną propozycją, jednak widzę, że jestem nie w porę. - odparł, widząc bałagan w pomieszczeniu za nim. Mężczyzna niechętnie wpuścił go do środka i zaczął sprzątać ubrania, leżące na ziemi, których w ostatnim czasie, nie chciało mu się sprzątać. - Może powinneś zrobić sobie wakacje Severusie? Wyjechać gdzieś i odpocząć? - zapytał staruszek, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. Traktował go jak syna i nie chciał, aby mężczyzna zamknął się w tym domu na zawsze.
- A ty co, przyszedłeś do mnie z ofertą wakacyjną? - prychnął, jednak wewnętrznie naprawdę miał ochotę opuścić ten dom. Wszystko kojarzyło mu się z wojną, szpiegowaniem, torturami. Wciąż nie mógł uwierzyć, że Voldemorta nie ma i może być wolny, a przynajmniej do czasu, kiedy Czarny Pan znów się nie odrodzi.
- Severusie, martwię się. Od zakończenia wojny minęło już parę tygodni. Powinieneś się cieszyć, Voldemorta nie ma. - odparł, rozglądając się po jego salonie, który był teraz istną katastrofą. Na fotelach i szafkach znajdowało się mnóstwo kurzu. Na ziemi porozrzucane ubrania i księgi, co było do niego niepodobne, gdyż Severus zawsze cenił sobie ład i porządek. - Za długo żyjesz w ciemności Severusie. Wyjedź gdzieś i odpocznij, w tym roku znajdę innego nauczyciela od eliksirów. Zasługujesz na spokój. - odparł staruszek i wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi.
Snape schował swoją twarz w dłonie i westchnął. Chcąc nie chcąc wziął sobie do serca radę starca. Może naprawdę powinien wyjechać i w końcu zająć się sobą? Całe życie był pod czyimś wezwaniem, a teraz pierwszy raz od niewiadomo jakiego czasu mógł zacząć żyć na nowo. Ta sytuacja sprawiała go w zdumienie, ale i strach. Kompletnie nie wiedział, co ma teraz ze sobą zrobić.