Film: Porwany (2007)
Niebezpiecznym momentem w jego życiu było wejście w dziwne relacje ze studentkami. Eli sypiał z nimi pomimo że miał żonę, syna a przez jego niezbyt młody wiek mogłoby oczekiwać od niego odpowiedzialności i godnego zachowania. Był nawet uprawniony do odbioru nagrody nobla i choć wśród ludzi był godnym uwagi mężczyzną, szanowanym przez innych, prywatnie był wrednym, narzekającym facetem, który nie widział nic poza czubkiem własnego nosa.
Jednak miał pewne słabości, a były nimi kobiety. Miał ich nad dostatkiem, ucząc na uczelni, a wiele dziewczyn jakie tam uczył chętnie wpływały w jego ramiona. Wiele z nich sypiało z nim dla ocen, jedne dla ukojenia chwilowej słabości, a niektóre z czystego, niewinnego, nastoletniego zauroczenia. Eli lubił to i nigdy nie zabraniał im tych uczuć, ba, czasem nawet podsycał je jeszcze bardziej.
Dopiero kiedy poszedł na zastępstwo do ostatniej klasy, a wiele młodych oczu wpatrzone były w niego, wyczuł namiętność w jednym spojrzeniu. Brunetka, siedząca w ostatniej ławce, wpatrywała się w niego, kokieteryjnie przygryzając swoje czerwone, lśniące wargi. Jej długie włosy oplatały jej ramiona, a w oczach czaił się niebezpieczny, ale i seksowny błysk.
Eli odwrócił wzrok, podyktował parę słów i zapisał parę zdań na tablicy. Spojrzał jeszcze raz w jej stronę i delikatnie uśmiechnął się, widząc, że ta wciąż patrzy w jego stronę a reszta klasy śpi lub zapisuje coś w swoich notatkach. Dziewczyna wydawała się nie zwracać uwagi na naukę i pisanie w zeszycie. Była pod wrażeniem nowego nauczyciela, a on wcale nie mniej niż ona.
Podyktował jeszcze parę zdań, zapisał wzory na tablicy, odpowiedział na pytania młodych o jego nagrodę nobla, a lekcja szybko dobiegła końca. Uczniowie zaczęli wychodzić z klasy, niektórzy podchodzili do niego z zapytaniem o zadania domowe i inne pierdoły, patrząc na niego z zaciekawieniem. Piękna brunetka jednak nie podeszła do niego, tylko wyszła z sali, posyłając nauczycielowi ostatnie tęskne spojrzenie. On również patrzył na nią z nadzieją, że kiedyś będzie mu dane jeszcze zobaczyć ją, kiedy będą mogli zostać sam na sam.
*
Elie nie musiał długo marzyć o pięknym ciele swej uczennicy, gdyż okazja na poznanie jej bliżej nadarzyła się niecały tydzień później. Stała na drabinie w szkolnej auli, tyłem do niego i rozwieszała ozdoby na święto Dziękczynienia. Wokół niej nie było nikogo, a on nie mógł się powstrzymać aby nie spojrzeć na jej nieskazitelne ciało. Żalował, że nie miał z nią wykładów aby częściej podziwiać cudów jej urody.
Miała ubrane jeansy o luźnych nogawkach, szarą bluzkę i szalik. Wyglądała normalnie, niczym szczególnym się nie wyróżniała, jednak zwróciła na siebie jego uwagę. Sam nie wiedział dlaczego właśnie ona, była piękna i owszem ale pięknych dam w tej szkole było wiele. Obok dużej części przechodził obojętnie, a ta spowodowała, że miał ochotę oglądać ją niemal codzienne a widoku jej pięknych nóg nie umiał wyrzucić z głowy.
- Dzień dobry. - rzekł, przerywając tym ciszę w pomieszczeniu. Dziewczyna nie spodziwała się tu widzieć kogokolwiek, dlatego niepewnie odwróciła się, niemal nie spadając z drabiny. Na szczęście w ostatnim momencie zdołała się chwycić schodka.
- Wystraszył mnie Pan. - stwierdziła jedwabistym głosem od którego przeszły go ciarki. - Następnym razem niech Pan uważa, obawiam się, że zabijanie uczennic nie jest pańską domeną. - uśmiechnęła się i zeszła z drabiny, podchodząc bliżej niego.
- Owszem, nie marzy mi się to, zwłaszcza tak pięknych uczennic jak Pani. - odparł, nie kryjąc się ze swoimi zamiarami.
Patrzyli na siebie pewnym siebie spojrzeniem i obydwoje nie mieli zamiaru się ruszać. Wiedzieli, że byli tam sami, wokół panowała całkowita cisza, jednak Eli nie rzucił się na nią. Coś wewnątrz kazało mu zostawić ją w spokoju, bo wiedział, że ją skrzywdzi, a on bardzo tego nie chciał. Dziwne było dla niego te uczucie. Zwykle krzywdził innych i nie odczuwał nawet wyrzutów sumienia. A ona pobudziła w nim coś nowego.
- Wiele słyszałam na pański temat profesorze. Ponoć niedawno wręczono Panu nagrodę Nobla, jednak jaka to radość, kiedy pański syn został porwany. - rzekła z widocznym w głosie współczuciem, a Eli wygiął usta w udawanym smutku uśmiechu i kiwnął głową, starając się być rzeczywisty.
- Tak, tak. Straszna tragedia. Porywacze nie kontaktują się z nami na razie. - udał smutek i spojrzał w jej stronę. - Ale nie przejmuj się, na pewno masz ciekawsze zajęcia niż tracenie czasu na starego wykładowce. - dodał perfekcyjnie grając, ale dziewczyna wyczuła jego zagrania. Lecz wcale nie przeszkadzały jej zamiary mężczyzny.
- Ależ skądże. Jestem bardzo zainteresowana pańskim życiorysem. Pańska nagroda nobla i pańskie sukcesy są czymś o czym wielu mówi na uczelni. To zaszczyt, kiedy można słuchać tak mądrego człowieka. - odparła, siadając na parapecie na oknie. Eli zrobił to samo, nie odrywając wzroku od jej twarzy.
- Tak? W takim razie przyjdź do mojego gabinetu jutro. Mam sporo wolnego czasu, opowiem ci to i owo. Mam nadzieję, że chociaż w połowie zaspokoje twoją ciekawość. - wstał i wyszedł z sali, zostawiając ją z szokiem na twarzy ale i wielkim uśmiechem.
Przegryzła wargę i wróciła do swych prac, wciąż myśląc o mężczyźnie. Ta relacja była dla niej tak zakazana ale i ciekawa. Wiedziała, że nie powinna tego robić, w końcu był starszy od niej niemal o trzy razy. Jednak było to coś nielegalnego, coś czego pomimo zakazu całego świata chciała zrobić. Przegryzła wargę i westchnęła cicho. Co ten człowiek z nią robił?
CZYTASZ
Alan Rickman || One shots
Hayran KurguKrótkie historię z bohaterami, które grał Alan Rickman.