Rozdział 14. - Alex Hughes

336 16 0
                                    

Film: Śniegowe ciastko.

Alex nigdy nie miał wielkiego szczęścia w życiu, rzadko też bywał szczęśliwy, jednak wiedział, że spotkanie z dwoma kobietami zmieniło jego życie na zawsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alex nigdy nie miał wielkiego szczęścia w życiu, rzadko też bywał szczęśliwy, jednak wiedział, że spotkanie z dwoma kobietami zmieniło jego życie na zawsze. Poznał je podróżując samochodem, podczas postoju w pewnym barze. Dosiadły się do niego, prosząc o podwiezienie do miasteczka niedaleko . Dziewczyny od początku wydawały mu się niezwykle dziwne i nieobecne, jednak i pozytywnie zakręcone.

Jedna z nich miała czarne, krótkie włosy do uszu, z fioletowymi pasmami, zaś druga miała szaloną zieleń na głowie. Były to młode kobiety, które były najlepszymi przyjaciółkami. Podróżowały, zwiedzały świat, nie marnowały ani chwili życia, ciesząc się każdym momentem. Jak wiele wad by miały, Alex nie umiał powiedzieć o nich niczego złego.

I owszem wziął je wtedy na stopa i musiał przyznać, że wtedy jego stara dusza poczuła się odmłodzona. Śpiewał z nimi piosenki, poruszał się w ich rytmie, spali pod gwiazdami i nie przejmował się, że może się przeziębić czy pobrudzić. Po prostu bawił się jak młody nastolatek z burzą hormonów i nie żałował ani chwili spędzonej z nimi.

Jednak mężczyzna za szybko uwierzył w swoje szczęście, gdyż wkrótce wydarzyła się wielka tragedia. Jadąc wraz z młodymi kobietami, wjechał w nich tir, a na samą myśl tego zdarzenia, mężczyzna miał łzy w oczach. Tego dnia zmarła jedna z dziewczyn, a mężczyzna czuł wtedy jakby stracił kogoś potwornie bliskiego swemu sercu, a fioletowowłosą znał może niecały tydzień.

Zresztą nie tylko on wtedy strasznie cierpiał. Jej wierna, bardzo bliska przyjaciółka, straciła swoją bratnią duszę już raz na zawsze. Alex do dziś pamiętał jej łzy na pogrzebie i to jak całą uroczystość pocieszał ją, przytulając ją w swoje ramiona. Wtedy nie zwracali uwagi, że mężczyzna był o wiele lat starszy od niej, nie patrzyli na to ile ich dzieli, po prostu byli przy sobie w tych trudnych chwilach.

Pomagali matce zmarłej Vivienne, która chorowała na autyzm. Kobieta, choć w wielu rzeczach radziła sobie sama, w niektórych czynnościach potrzebowała pomocy, którą obydwoje jej dawali. Wtedy zbliżyli sie do siebie jeszcze bardziej, wieczorami wtulając się w siebie, patrząc w wiele białych plamek na niebie. Starali się pogodzić z tak ciężką sytuacją, miewali momenty kiedy nie dawali sobie już rady, ale wiedzieli, że mieli siebie nawzajem i w razie przypadku, ktoś podejdzie i przytuli ich w swoją pierś.

Zdażały się sytuacje, kiedy ludzie w miasteczku szeptali na temat ich relacji. Słyszeli wiele epitetów w swoim kierunku, starając się tym nie przejmować i długi okres czasu nawet udawało im się. Jednak też nie było łatwo. Stracili kogoś bliskiego, a teraz pomagali chorej mamie zmarłej dziewczyny, która nie zawsze chciała z nimi współpracować. Lecz przy niej nauczyli się wielkiej cierpliwości.

Ludzie nie znali ich historii, dla innych byli tylko parą z dużą różnicą wieku. Nikt nie miał pojęcia co przeżyli, co czuli, co przeżywali i jak sobie z tym radzili. Zrodziło się wtedy wiele nienawiści w ich stronę od różnych ludzi, aż sami zaczęli zastanawiać się, czy to co robią, jest dobre. Zresztą sami nie mieli pojęcia co ich łączy. Po prostu byli i wspierali się, nie patrząc czy mogliby mieć z tej relacji jakieś korzyści.

Alex uwielbiał jej szczerość, jej życzliwość, a nawet za duża naiwność wobec ludzi. Wierzyła w marzenia i nie poddawała się tak łatwo, a on czuł, że wiele się od niej nauczył. Choć kiedyś uważałby, że dziewczyna jest za młoda i za mało doświadczona by czegokolwiek go nauczyć, dziś nie miał już takiego zdania. Widział, że dzięki tej młodej kobiecie, jego życie zmieniło się na lepsze.

Do dziś wspominał jak zdażało im się wraz z mamą Vivienne, skakać na trampolinie i obawiać się, żeby ta za chwilę się pod nimi nie zerwała, piekli ciastka, leżeli wtuleni w siebie na kanapie, z której co chwilę bali się, że spadną. Mieszkali wtedy u kobiety i mierzyli się z różnymi jej humorami, jednak z dnia na dzień, umieli lepiej ją rozumieć.

Wiele razy lepili w trójkę bałwanki ze śniegu i patrzyli jak płatki, lądują im na głowy. Alex, choć spotkało go wtedy wiele obciążeń i wyrzutów, wiedział, że nigdy nie czuł się równie szczęśliwy jak w tamtej sytuacji. Tak wiele się nauczył. Co nie zmieniało faktu, że ludzie wciąż dawali o sobie znak.

Zielonowłosa nie raz słyszała na swój temat nieprzyzwoite słowa i nudne, powtarzające się pytanie " czy jesteś z Alexem tylko dla pieniędzy? ". Choć starała się nigdy tym nie przejmować, a po każdej takiej sytuacji otrzymywała wielkie wsparcie od Alexa, który wiele razy powtarzał jej, że może na nim polegać, nie myśląc nawet o tym, co między nimi jest.

Niestety po pogrzebie Vivienne obydwoje zmuszeni byli się rozstać. Każdy z nich miał rozpocząć swoją własną podróż życiową i choć było im ciężko, tak też się stało. Nie mogli wiecznie siedzieć u mamy Vivienne, u której ludzie zrzucili się na opiekunkę, która miała jej pomagać w czynnościach przy, której sobie nie radziła. Wymienili się numerami i ruszyli w swoje strony, a każdy z nich chciał coś powiedzieć tej drugiej osobie, jednak obydwoje nie mieli odwagi.

Dziś, czyli trzy miesiące i dwa dni po pożegnaniu dziewczyny, Alex stał przy stacji benzynowej, czekając aż przestanie grzmić i padać, aby mógł wyruszyć w dalszą, bezpieczną drogę, żałował, ze nie powiedział tego co miał jej powiedzieć. Czy kochał ją? Owszem i odkrył to dopiero gdy stracił ją ze swoich obięć, gdy zasypiał bez niej, gdy nie widział jej twarzy.

I wtedy, jak zawsze gdy o niej myślał, wyciągał z kieszeni ich zdjęcie, które zrobili sobie podczas rzucania się śniegiem. Kobieta była taka szczęśliwa i uśmiechnęta, aż na Alexa twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Tak cholernie żałował, że bał się zadzwonić, że zawsze panikował, że o nim zapomniała i znalazła sobie młodszego, przystojniejszego, bogatszego mężczyznę.

Jednak teraz, gdy patrzył przez okno na opady deszczu, odwrócił fotografię i zauważył jej numer telefonu. Wiele razy wpisywał go, lecz nigdy nie odważył się wcisnąć zielonej słuchawki.

- Jeśli Pan chcę zadzwonić, niech Pan to zrobi. Ja lata temu się nie odważyłem, do dziś żałuje. - odparł staruszek za nim, który odwrócił się w jego stronę, widząc co trzyma w dłoni. - Co Panu szkodzi? - zapytał, kiedy wciąż widział wątpliwości na twarzy Aleksa. Mężczyzna wstał, podszedł do telefonu stacjonarnego na ścianie i wydusił numer kobiety, a za nim siedział staruszek, który doradził mu tej decyzji.

- Raz sie żyje. - szepnął pod nosem, słysząc połączenie w telefonie i czuł, że jeszcze nigdy nie stresował się tak jak teraz. - Ally? To ty? To ja Alex. - zapytał, słysząc głosy pod drugiej stronie słuchawki.

- Alex? Nie wierzę, że dzwonisz. Wybacz, ale ja dzwoniłam pod twój numer i nigdy nie mogłam się dodzwonić, myślałam, że podałeś mi zły numer. - usłyszał jej podekscytowany głos i poczuł, że jego serce zabiło szybciej niż powinno.

- Wybacz, rzeczywiście musiałem się pomylić. - odpowiedział, choć nie miał teraz ochoty zastanawiać się dlaczego źle napisał numer. Teraz myślał tylko o tej kobiecie. - Gdzie teraz jesteś? Możemy się gdzieś spotkać? Proszę, brakuje mi cię.

- Oczywiście, jestem niedaleko miasteczka gdzie zmarła Vivanne, w małym motelu przy drodze. Znajdziesz bez problemu, są tam może z dwa domy.  Zostaje tu tydzień, bo mam coś z nogą, więc wpadaj kiedy chcesz. - odpowiedziała, a Alex wyobraził sobie jej wesołą twarz przed oczami i poczuł chęć przytulenia jej do siebie. - Też za tobą tęskniłam Alex i to bardzo. - wyszeptała z uczuciem w głosie i wtedy Alex odwrócił się do staruszka za nim i pokazał kciuk w górę z uśmiechem. Był pewien, że musi postawić mu duże piwo. Teraz żałował, że tak długo czasu z tym zwlekał, miał teraz szansę na prawdziwe szczęście.

- - -

Wybaczcie, że tak długo nie było shotów, ale wena mi zdechła.

Alan Rickman || One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz