11. Jesteś mistrzem gier, co?

142 10 0
                                    

Emilia

Ale nadszedł.

Na twarzy poczułam wbijające się przez okno promienie słońca. Jęknęłam cicho nie otwierając oczu, starając się odwlec w czasie moment całkowitego przebudzenia. Wydarzenia z minionej nocy szybko dały o sobie przypomnieć, obrazy pojawiły się w mojej głowie jeden po drugim, niczym klatka filmowa, a w tle słyszałam tylko jedno zdanie: Stajesz się powodem, by jak najdłużej tu zostać. Zacisnęłam mocniej powieki, bojąc się je otworzyć. Jak zareaguje Konrad, gdy obudzi się w łóżku koło mnie? Czy będzie pamiętał, co się wydarzyło? Chociaż tak naprawdę nie wydarzyło się prawie nic, ot, parę wymienionych zdań, kilka ważnych pytań pozostawionych bez odpowiedzi i zaledwie garstka niekontrolowanych westchnień, to wszystko. Nieważne, że pod palcami wciąż czułam ciepło skóry Konrada, a chłopak na poduszce zostawił mi swój zapach.

Chwila. Jak to, zostawił? Otworzyłam oczy i rozejrzałam się zdezorientowana. Konrada nie było w łóżku. W pokoju też go nie było. Co więcej, pozbierał z podłogi ubrania i wyniósł puste butelki po alkoholu. Jak to możliwe, że wstał przede mną i zdążył tu nawet posprzątać, nie budząc mnie? Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wskazywał 10:30. Jęknęłam i schowałam twarz w poduszkę. Moje noce bez koszmarów trwały zaskakująco długo, jakby próbowały zrekompensować mi brak snu przez ostatnie lata. Czy nie tego właśnie chciałam, aby ta noc trwała jak najdłużej?

Potrzebowałam trochę czasu, żeby zorientować się, że Konrada nie było nawet w domu. W między czasie wzięłam prysznic, ubrałam się w ulubione jeansy i błękitną bawełnianą bluzkę, i z mokrymi włosami zeszłam na dół. Wszędzie było cicho i pusto. W kuchni unosił się zapach parzonej kawy. Konrad musiał niedawno wyjść, bo napój w ekspresie był jeszcze ciepły. Nalałam kawę do kubka i usiadłam przy stole, próbując wyłączyć myślenie choć na chwilę i zresetować swój mózg, jednak nic mi w tym nie pomagało. Ani nieobecność Konrada, ani brak nowych wiadomości w telefonie, ani wątpliwości względem mojego życia uczuciowego, które narastały z minuty na minutę.

Ten chłopak w ciągu kilku tygodni potrafił obudzić we mnie coś, o istnieniu czego nie miałam nawet pojęcia. Najgorsze było to, że nie wiedziałam, czy to było coś dobrego, czy wręcz przeciwnie. Wszystko, co dotyczyło Konrada, budziło we mnie skrajne emocje.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Nie spodziewałam się nikogo, więc niepewnie podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

– Diana? – zdziwiłam się.

– Hej. Nie chciałam przeszkadzać, w zasadzie przyszłam...

– Aleksandry nie ma – poinformowałam, widząc jej zakłopotanie.

– Tak, wiem. Przyszłam do Konrada.

– Och. – Nie potrafiłam ukryć zaskoczenia. – Hm... Jego też nie ma.

– To chyba przyjdę później.

Dziewczyna była zmieszana. Jej nienaturalne zachowanie z pewnością wiązało się z sytuacją, która zaszła po naszym powrocie z plaży, bo od tamtej pory się nie widziałyśmy. Diana nie wiedziała o tym, że podsłuchałam jej rozmowę z Hubertem, bo gdyby tak było, nie zadręczałaby się nic nieznaczącymi epizodami sprzed kilku tygodni, a miałaby prawdziwe powody do zmartwienia.

– Masz ochotę na kawę? – zapytałam obojętnym tonem. – Możesz wejść i poczekać, aż Konrad wróci.

– Chętnie – odpowiedziała.

Mimo, że po dawnej nici sympatii do tej dziewczyny nie zostało żadnego śladu, wpuściłam ją do środka. Miałam dużo własnych problemów, ale postanowiłam, że na chwilę od nich odpocznę i zajmę się czymś innym. Niespodziewana wizyta Diany rozbudziła we mnie nadzieję, że uda mi się znaleźć odpowiedzi na pytania, które od wczorajszego wieczoru nie dawały mi spokoju. Wolałam usłyszeć je od niej, nie od Huberta, chociaż to i tak wymagało ode mnie nie lada sprytu i odpowiedniego podejścia.

Bezsenni [ZAKOŃCZONE ✔️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz