* Jeon Jungkook *
Dzień w którym Jimin przeniósł się do innego pokoju, był dla mnie jednym z najgorszych dni. Tak bardzo mi go brakowało i zacząłem rozumieć co zrobiłem źle. Za to wszystko co się wydarzyło obwiniałem wyłącznie siebie. Mój przyjaciel nie miał z tym nic wspólnego, to tylko ja zawaliłem na całej lini. Nie chciałem żeby wiedział kim jest dla mnie pan Kuan, ale z drugiej strony chciałem się do niego przytulić i wyżalić się mu ze wszystkiego, nie mieć przed nim żadnych tajemnic i zawsze być u jego boku. Jednak ta jedna rzecz o której nie chciałem mu powiedzieć spieprzyła wszystko, naszą relacje jak i te wspomnienia które nas łączyły. Tak bardzo chciałem za nim pobiec i go przeprosić, ale moja duma podpowiadała mi że to będzie bardzo słabe zachowanie wiec pozostałem w pokoju, kładąc się na łóżku. Zasnąłem.
Następnego dnia obudziłem się przez lekarza, który chciał zabrać mnie na badania. Szybko sięgnąłem po szklankę wody, która leżała na półce obok mojego łóżka i wypiłem połowę jej zawartości. Gdy już byłem gotowy, ruszyłem na badania za lekarzem. Miałem ze sobą kroplówkę, która była powieszona na drążku, a ten z kolei miał przyczepione koła na dole dzięki czemu mogłem swobodnie się poruszać z tym urządzeniem. Przechodząc obok różnych pokoi, wypatrywałem ten w którym mógł by by mój przyjaciel, o ile jeszcze chce nim być... . Chciałem tylko sprawdzić czy jest bezpieczny i czy dobrze jest mu z nowym współlokatorem. Nigdzie nie było Jimina, lecz została jeszcze ostatnia sala z której wydobywały się ciche uderzenia o ścianę. Tak bardzo się modliłem żeby to nie był pokój mojego przyjaciela... co prawda byłem troszkę na niego zły ale w żadnym wypadku nie chciałem żeby mu się coś stało. Przecież to najważniejsza osoba w moim życiu... . Lekarz zatrzymał się przy sali, a ja przy nim, patrząc przez szybę w drzwiach. Na łóżku leżał Jimin, a na nim siedział okrakiem jakiś chłopak, który zaczął go uderzać pięściami w twarz i brzuch. Chłopak zasłaniał rękami całe ciało, raz twarz a raz brzuch. Siedzący na nim mężczyzna miał już wziąć do ręki szklany wazon z kwiatami i uderzyć go w głowę, lecz w samą porę lekarz wpadł do sali i zrzucił wazon na ziemie, a mężczyznę zaczął odciągać od biednego Chimiego. Sam biegiem udałem się na sale, wraz z urządzeniem, którego nie mogłem zostawić na boku. Po chwili znalazłem się przy łóżku, zaczynając odpychać nachalnego mężczyznę od mojego przyjaciela. Lekarz także trzymał go za pas i przy tym nacisnął guzik, który wzywał ochronę. Ja tym czasem podbiegłem do Chimiego, przytulając go bardzo mocno. Ten objął mnie w pasie i zaczął głaskać po głowie, całując moje włosy. Przez to że mocno pociągnąłem rękę w której miałem wbity wenflon, ten mocno się odgiął przy tym kalecząc moje inne żyły. Po ręce zaczęła mi mocno płynąc krew. Była ona ciemnego koloru i wylewała się z mojego wnętrza tak szybko że nie dało się tego zatamować. Na widok krwi zemdlałem wtulony w ciało przyjaciela a ostatnie co usłyszałem to „Przepraszam Kookie, już zawsze z tobą będę". Ostatni raz uścisnąłem jego rączkę i zapadłem w głęboki sen... .
***
Wenflon:
Stojak na kółkach, który trzymał kroplówkę:
CZYTASZ
raspberry lips | jikook
AcciónKruchy chłopiec, mieszkający z wujkiem, który go bije i dojrzały mężczyzna, który zamieszkuje sam, zaliczając każdą laskę. Tak naprawdę są dwoma przeciwieństwami, jeden bogaty, drugi zaś biedny. Czy ich drogi się zejdą? I czy będą kimś więcej niż do...