* Jeon Jungkook *
Usłyszałem głośny strzał i upadłem na ziemie. Spojrzałem na wprost i zobaczyłem Jimina, który kulił się w kulkę, a jego ciało drżało. Pierwsze co mi przyszło do głowy to sprawdzić czy nic nie jest blondynowi, wiec na czworaka przeszedłem do niego i pocałowałem w czółko. Chłopak powoli podniósł na mnie wzrok i mocno mnie przytulił gdy zobaczył moją osobę.
-Nic ci nie jest Chimy?- zapytałem zmartwiony jego stanem, a chłopak pokiwał głową na „nie" i jeszcze mocniej mnie uścisnął.
-A tobie skarbie?- ledwo szepnął i podniósł się do siadu żeby móc ujrzeć moją twarz.
-Chyba nie... nic mnie nie boli wiec raczej jest okej...- patrzyłem na swoje ręce, które po chwili mój chłopak zaczął delikatnie całować, na co zachichotałem.- Co się w ogóle stało?- zacząłem rozglądać się po pokoju, lecz nic dziwnego nie zobaczyłem. Gdy nagle z łazienki wyłonił się mój wuj w kajdanach z policjantami na czele... od razu wiedziałem co się stało.
Stanąłem na równe nogi, a Jimin powoli przyciągnął mnie do siebie w talii, kładąc głowę na moim ramieniu.
-Nie nawidzę cie?! Rozumiesz?! Chciałeś mnie zabić? A może do tego Jimina, od razu miałbyś dwóch z głowy!- rozpłakałem się, a moje ręce chciały mu złożyć pożądny wpierdol, lecz uniemożliwiały mi to ręce Jimina które trzymał na mojej talii.- Puść mnie! Jimin! Muszę mu złożyć porządny wpierdol, popamięta mnie!- krzyczałem jak opętany, lecz blondyn nie dawał za wygraną.
-Kochanie uspokój się... nic ci nie da że go pobijesz, a wręcz przeciwnie zaszkodzi ci to i możesz pójść za to siedzieć... a chyba nie chcesz zostawisz swojego chłopaka samego?- słuchając monologu Jimina, odrazu się uspokoiłem i odwróciłem się do niego przodem, przy tym tuląc się do jego klatki piersiowej.- Już dobrze... ciii- głaskał mnie delikatnie po głowie, a druga ręką trzymała mnie w talii. Jego dotyk był tak uspokajający a zapach usypiający. Kochałem go za bardzo żeby go opuścić i pójść do więzienia, za dużo dla mnie znaczył.
-Kocham cie Jimin- wyszlochałem, przy tym przecierając oczy.
-Ja ciebie też króliczku- pocałował mnie w usta, a ja oddałem pieszczotę, po czym oderwałem się od starszego.
Popatrzyłem na drzwi w których stał lekarz z uśmiechem od ucha do ucha, a mojego wuja z policjantami już nie było. Mężczyzna podszedł do mnie i podał świstek papieru na którym pisało „wypis ze szpitala ". Popatrzyłem na papier kilka sekund po czym mocno uścisnąłem lekarza, który poklepał mnie po plecach, mówiąc.
-Już dobrze drogie dziecko.- pogłaskał mnie po głowie.- Tyle przeżyłeś i wycierpiałeś wiec ciesz się życiem i opuść już ten nędzny szpital- popatrzył mi wprost w oczy a ja szepnąłem ciche „dziękuje" i podbiegłem do torby która leżała koło łóżka. Biorąc ją na ręce, zaraz znalazłem się koło Jimina, po czym razem pożegnaliśmy mężczyznę wychodząc głównymi drzwiami na świeże powietrze.
Wziąłem głęboki wdech w płuca i poczułem ten świeży powiew. Tak bardzo brakowało mi tej wolności i swobody że rzuciłem torbę na ziemie i zacząłem biegać przed budynkiem robiąc kilka kółek. Widziałem jak Jimin tylko się śmieje i podnosi rzeczy podchodząc do mnie.
- Aż tak ci tego brakowało?- zachichotał, łapiąc moją rękę w tą swoją i zaczęliśmy iść w stronę parkingu na którym zaparkował blondyn.
CZYTASZ
raspberry lips | jikook
AcciónKruchy chłopiec, mieszkający z wujkiem, który go bije i dojrzały mężczyzna, który zamieszkuje sam, zaliczając każdą laskę. Tak naprawdę są dwoma przeciwieństwami, jeden bogaty, drugi zaś biedny. Czy ich drogi się zejdą? I czy będą kimś więcej niż do...