V

525 39 2
                                    

Wyszłam z mieszkania ale zanim jeszcze zdążyłam przywołać skrzydła dostałam w tył głowy od Hawks'a. W tym samym czasie usłyszałam śmiech Bakugou.

- Tak się odwdzięczasz za jedzenie? - złapałam się za bolący tył głowy i spojrzałam z wyrzutem na bohatera.

- Nie usprawiedliwiaj się jedzeniem a w dodatku wiesz jak ja się martwiłem?! - po raz kolejny dostałam po głowie.

- Ale nie musisz mnie bić. Znęcasz się nade mną! - zaczęłam biec jak najdalej od mężczyzny ale biorąc pod uwagę że nadal trzymam się za głowę i do tego jeszcze śmieję to musiałam wyglądać jak chora psychiczne...

Kiedy obejrzałam się za siebie nikogo tam nie było co oznaczało że...

- Ała - spojrzałam na obiekt przez który teraz leże na ziemi. Hawks nachylam się nade mną patrząc na mnie z wyższością. - Naprawdę? Tylko na tyle cię stać? - wykorzystując chwilę rozkojarzenia bohatera przywołałam ogon i skrzydła po czym podcięłam mu ogonem nogi więc teraz on też leżał na ziemi.

Wykorzystując to szybko się podniosłam i wzbiłam się w powietrze. Kierowałam się w stronę swojego mieszkania. Treningu miałam już dość więc cóż... Patrząc na miasto z góry czułam się jak królowa tego świata. Leciałam powoli żeby nie stracić równowagi ale no... Przecież to ja! Czując narastający wiatr i to że jednak tą równowagę tracę "wylądowałam" na jakimś dachu. Czyli do domu idę pieszo. Jak na moje możliwości wiatr jest troszeczkę za silny. Musze poprosić Hawksa żeby nauczył mnie latać, może się zgodzi... Za porcje kurczaka... Albo dwie. Coś się wymyśli żeby zdradził mi swoje tajne techniki.

Dalej myśląc o jakichś bezwartościowych bzdetach szłam dachami budynków zgrabnienie przeskakując z jednego dachu na drugi. W pewnym momencie zauważyłam lód. Chcąc się dowiedzieć co on tu robi przeskoczyłam na dalszy dach na którym stał zmęczony i troszeczkę oblodzony chłopak.

- Shoto Todoroki - szepnełam sama do siebie. Był popularny w gronie dziewczyn z mojej szkoły. Nie spodziewała się że go tutaj spotkam.

-Hm? - Chłopak odwrócił się w moją stronę a ja lekko cofnęłam się do tyłu. Musiał mnie usłyszeć.

- Wybacz nie chciałam ci przeszkadzać - powiedziałam cichutko i spojrzałam na swoje stopy.

- To ty jesteś tą nową w mojej klasie prawda? - jak teraz połączyłam wszystkie wątki to rzeczywiście chodzimy do jednej klasy.

- Tak - odpowiedziałam podnosząc wzrok na chłopaka - Jestem T.I T.N miło mi cię poznać. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Ja jestem Shoto Todoroki - zlustrował mnie wzrokiem na co przeszły mnie dreszcze.

- Tak znam cię. Byłeś bardzo popularny w mojej starej szkole. - idiotko po co mu to mówiłaś?!

W tym momencie byłam cała czerwona. Głupia!

- Czyli twoim quirk są skrzydła? - z powrotem spojrzałam na chłopaka a następnie na białe narośle na swoich plecach.

- Tak ale nie umiem jeszcze jakoś wybitnie latać..- zaśmiałam się cicho i rozprostowałam obie pary potężnych skrzydeł.

Kiedy z powrotem chciałam spojrzeć na Todoroki'ego ten stał już obok i dotykał miękkiego puchu na jednym ze skrzydeł. Lekko się przestraszyłam przez co odskoczyłam ale szybko się uspokoiłam. Kiedy chłopak zobaczył jak odskakuje od razu zabrał rękę. Lekko się zaśmiałam na ten gest bo Todoroki wyglądał w tym momencie jak kot przyłapany na gorącym uczynku. Opanowując się trochę rozprostowałam skrzydło i poklepałam nim chłopaka po głowie. Moje opanowanie nie trwało długo bo znowu zaczęłam się chichrać.

- Wyglądasz jak kot - zabrałam skrzydło z jego głowy i tak jak pozostałe złożyłam ciasno przy swoim ciele. Todoroki patrzył na mnie jak na idiotkę ale się tym jakoś bardo nie przejmowałam.

- A ty wyglądasz jak elf - spojrzałam na niego rozbawiona ciesząc się że nie zrozumiała nie źle. Kątem oka zauważyła  jak coś szybko się przemieszcza.

Spojrzałam na niebo ale nie było jeszcze ciemno na tyle by zaczęły pojawiać się koszmary. Było jeszcze dla nich zbyt jasno... Zaczęłam się szybko rozglądać żeby zidentyfikować tajemnicze coś.

- Coś się stało? - spytał zaniepokojony chłopak widząc moje dziwne zachowanie.

Nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć a zauważyłam stojący za nim koszmar. Był większy niż te które widywałam do tej pory...  Potwór nie atakował... Przyglądał się nam... To do nich trochę nie podobne. Lekko cofnęłam się do tyłu. Koszmar zaczął zwinnie się zbliżać . A ja coraz bardziej się oddalałam. Potwór poruszał się na czterech łapach i przypominał trochę wilkołaka? Kiedy minął Shoto stanął na tylnich łapach przez co był jeszcze większy. Todoroki odskoczył widząc czarną istotę ale nie uciekł... Koszmar patrzył na mnie a ja potknęłam się i upadłam na tyłek.

- Jest jeszcze na was zbyt jasno... Nie powinno cię tutaj być... Czemu nie znikasz i mnie nie atakujesz? - wydukałam patrząc w czerwone ślepia.

- Nie jestem taki jak pozostałe koszmary. Jestem od nich lepszy. - o co tutaj chodzi - Posiadam własną wolę i uczucia. Nie można mną tak łatwo kontrolować. Nie jestem taki jak oni. - bestia mówiłam wolno i wyraźnie.

- Czemu tu jesteś? - pogubiłam się, to chyba już trochę za dużo jak na jeden dzień.

Koszmar powrócił do swojej poprzedniej postawy i znowu stał na czterech łapach. Zaczął krążyć wokół mnie ale nie wyglądał jakby chciał mnie zaatakować...

- Wiesz dlaczego koszmary na ciebie polują? - moje skrzydła opadły bezwładnie... dlaczego... na mnie polują...?

I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz