- I szkodnik wypędzony - spojrzałam na Katsuki'ego śpiącego na fotelu.
Muszę przyznać że był to rozkoszny widok ale nie! To jest tylko przyjaciel! Nie mam serca go budzić... Wstałam i poszłam po jakiś koc którym przykryłam chłopaka a następnie posprzątałam kartki i książki porozwalane na podłodze. Miałam już iść się kąpać ale mimowolnie spojrzałam na Kacchan'a. Boże jaki on uroczy kiedy śpi! Będę tego żałować... Tak... Podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w czoło. Już tego żałuję. Widząc że lekko się porusza szybko uciekłam do łazienki.
---
Leniwie wstałam i wyszłam z pokoju. W końcu weekend. Spojrzałam na fotel na którym spał chłopak ale go tam nie było. Wnioskując że pewnie poszedł do domu skierowałam się do łazienki. O mało nie dostałam zawału kiedy stojąc przed łazienką drzwi same się otworzyły i stanął w nich chłopak z ręcznikiem na głowie i w ciuchach z wczoraj.
- Dać Ci jakieś świeże ubrania? - próbowałam ukryć rumieniec który zawitał na mojej twarzy.
- Nie będę nosił damskich rzeczy. - warkną chłopak na co ja się lekko zaśmiałam i poszłam do pokoju po rzeczy Dabi'ego które ostatnio tu zostawił.
Szukając ubrań zastanawiałam się czy nie będą trochę za duże ale odrzuciłam tą myśl. Dabi mnie zarąbie jak się dowie ale w sumie to wątpię czy pamięta o tych rzeczach więc cóż. Wzięłam ubrania i wyszłam z pokoju podchodząc do chłopaka.
- Są mojego... Brata, nie moje. - uśmiechnęłam się i oddałam ubrania.
Czekając na powrót chłopaka z łazienki usiadłam na sofie i zaczęłam przeglądać telefon. Na grupie klasowej coś się działo więc weszłam w konwersacje i zaczęłam czytać ich dyskusje.
Po pisałam jeszcze chwilę z dziewczynami po czym spojrzałam na Katsukiego który stał przede mną i patrzył na mnie z irytacją. Boże jak te ubranie dobrze na nim leżą. Dokładniej miał na sobie luźną białą koszulkę i czarne podarte rurki ale jednak. Zakryłam się skrzydłami żeby nie zobaczył jak się rumienię.
- Idziesz do oceanarium i na plażę ze mną i resztą klasy? - lekko uchyliłam skrzydła i spojrzałam na chłopaka.
- Nie - jego telefon zaczął dzwonić na co ten warknął i odebrał. - Nie. Co mnie to. Nie. Czego ty kur** nie rozumiesz?! Nie. No kur**. Życie ci nie miłe? - zaczął krzyczeć co nawet mnie trochę rozśmieszyło. - Dobra... Ale to nie dlatego się na to zgadzam! - spojrzałam na niego zdziwiona a na jego twarzy był lekki rumieniec. Okej?
Wstałam i zaczęłam pakować się na plażę. Wzięłam ręcznik, krem do opalania i jakieś pieniądze. Następnie wzięłam dwuczęściowy struj kąpielowy i poszłam do łazienki go założyć. Kiedy skończyłam swoje przygotowania spojrzałam na zegarek 12:24 ale przed chwilą była 10! Weszłam do salonu i spojrzałam na czekającego Bakugou.
- Zmieniłem zdanie... - uśmiechnęłam się.
- To świetnie! To teraz idziemy po twoje rzeczy i do parku. - powiedziałam zadowolona zapominając kto jest moim rozmówcą.
- Cokolwiek. - powiedział i skierował się do drzwi wyjściowych a ja za nim.
W ciszy szliśmy do domu Kacchan'a a ja nie wiedziałam w sumie jakim cudem zgodził się na to wyjście. Z resztą nieważne. Muszę przyznać że mieszkamy całkiem daleko od siebie... Nogi już mnie bolą a potem jeszcze do parku, oceanarium i plaża. Moje piękne nogi umrą!
W końcu stanęliśmy przed drzwiami jego domu a chłopak szybko je otworzył i poszedł do swojego pokoju. Ja wykorzystując sytuację cichutko weszłam do środka żeby nie stać na słońcu. Jest strasznie gorąco.
- Co ci się stało kochanie - spojrzałam na panią Mitsuki nie rozumiejąc o co jej chodzi. - ten bachor ci to zrobił?! - powiedziała wściekła a ja ogarnęłam że chodzi o skrzydła.
Czym prędzej zatrzymałam kobietę i zaczęłam ją uspokajać.
- Katsuki nic mi nie zrobił! On mnie uratował. Po prostu z kimś się pokłóciłam i tak jakoś wyszło... - zaśmiałam się zmieszana.
- On... Cię uratował? - chyba niespecjalnie mi wierzyła - naprawdę? - zamrugała kilka razy
- Tak, gdyby nie on nie wiem co by się że mną stało. - chyba mi uwierzyła. To dobrze bo nie chciałam robić Kacchanowi problemów.
- Aż trudno uwierzyć. Wychodzicie gdzieś? - spytała kobieta
- Nie twoja sprawa! - pisnęłam cicho przestraszona. Po czym się zaśmiałam z tego jak bardzo mnie wystraszył. - A tobie co znowu?
Szybko się otrząsnęłam i odpowiedziałam że po prostu mnie wystraszył. Chłopak mruknął coś niewyraźnego po czym wyszedł z domu.
- To dowiedzenia! - powiedziałam i wybiegłam za chłopakiem.
Kacchan teraz masz zadanie bojowe! Musisz mnie zaprowadzić do parku bo nie mam pojęcia gdzie jest. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i się dość mocno zdziwiłam. 13:37. Jak ten czas szybko mija. Spojrzałam na swoje skrzydła. W sumie to już nie bolą. Więc może... Idąc za Katsuki i co chwilę patrząc się przed siebie żeby nie wpaść na jakiś słup zaczęłam zdejmować opatrunki. Jaka ulga móc w końcu rozprostować skrzydła i nie czuć bólu! Nawet jeżeli były zabandażowane tylko jeden czy dwa dni. Ja to lubię się pakować w kłopoty.
Zamachałam kilka razy skrzydłami a pióra na nich się napuszyły. Kacchan spojrzał na mnie ciekawy ale od razu odwrócił wzrok. Mam pomysł! Kolejny z kolekcji ''będę tego żałować'' ale raz się żyje.
CZYTASZ
I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||
FanficCo się stanie jeżeli przeciwieństwa naprawdę zaczną się przyciągać? Co się stanie z tą mieszanką? Doprowadzi do wybuchu czy jednak nie?