VIII

479 32 7
                                    

- Mówił ci ktoś kiedyś że leżącego się nie kopie?

Otworzyłam lekko oczy żeby zobaczyć kto przyszedł mi na ratunek. Nie mogę w to uwierzyć....Kacchan... Tego bym się nigdy nie spodziewała. Ale co z tego... Ważne że ktoś jest po mojej stronie i chce mi pomóc... Ciemność... Tyle pamiętam...

Katsuki pov.

Japier**** za co muszę się teraz bawić w rycerza na białym koniu?! Co za irytująca dziewczyna! Zawsze musi przysparzać problemy!

- Dobrze że jesteś! - i czemu akurat ten debil? - akurat skończyła mi się indywidualność. - zaczął się zbliżać ale ja skutecznie odepchnąłem go wybuchem.

- Nie ma tak łatwo skrurwy*****. - przynajmniej jakaś rozrywka, leprze to niż słuchanie tej staruchy.

Dzięki wybuchom znalazłem się za plecami tego niedorozwiniętego czegoś po czym wycelowałem ręką w jego plecy. Koniec zabawy.

-Jakieś ostanie słowa? - nie czekając na odpowiedź wywołałem eksplozję. - Ale ty jesteś kur** słaby! - zaśmiałem się i podszedłem do nieprzytomnie dziewczyny.

Nie dość że trzeba jej skórę ratować to teraz jeszcze taszczyć do pielęgniarki. Przekląłem i podniosłem dziewczynę, która swoją drogą wyglądała jakby coś ją przejechało. A nie sorry, ona zawsze tak wyglądała.

Schodząc po schodach przypomniała mi się wczorajszą sytuacją na stołówce. To małe coś wcale nie jest takie niewinne jakie by się wydawało. Wczoraj wyglądało jak jakiś psychopata a dzisiaj brakuję tylko żeby ją zakopać.

W końcu znalazłem się na sali z kilkoma łóżkami. Odłożyłem dziewczynę na jedno z nich pozwalając tym samym Recovery Girl żeby się nią zajęła. Spojrzałem na swój mundurek. No ja pier****. Jestem cały, kur** cały w krwi tej pokraki.

- Co jej się stało?! Boże święty. - babunia spojrzała na mnie oczekując wyjaśnień.

- A skąd ja mam to niby wiedzieć?! Nie jestem jej pierd***** niańką! - wydarłem się i wyszedłem z pomieszczenia a następnie ze szkoły. Mam kur** dość.

----
T.I pov.

Otworzyłam oczy po czym od razu je zamknęłam. Czemu tu jest tak jasno? Mruknęłam coś niezadowolona i podniosłam się do pozycji siedzącej. Czuję się strasznie słabo ale bywało gorzej... Uchyliłam powieki i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Gabinet Recovery Girl co ja tu robię? A no tak... Neito.

Przypominając sobie sytuację z tym psycholem przez myśl przemknął mi Bakugou. Czy to może być możliwe że to on mnie tu przyniósł? I w sumie też uratował... W pewnym stopniu...

- Oh! Już się obudziłaś kruszynko? - spojrzałam na niską kobietę i lekko skinęłam głową. - W coś ty się wczoraj wpakowała? Wyglądałaś jak ostatnie nieszczęście!

Zaśmiałam się smutno. Tłumaczenie tego nie ma najmniejszego sensu. Jeżeli go wyrzucą ze szkoły przyjdzie i się zemści... Znowu... Nie chcę go widzieć nigdy więcej...

-Rozumiem, nie chcesz o tym mówić - rzekła kobieta - boli cię coś jeszcze? - musiałam przez chwilę przetworzyć w głowie to co do mnie powiedziała.

- Plecy... Strasznie bolą... - a dokładniej schowane skrzydła...

Skupiłam się i przywołałam narośle które wyglądały okropnie... Rany nie zagoiły się ani trochę, wręcz przeciwnie wyglądają jeszcze gorzej niż wcześniej.

Recovery Girl podeszła do mnie i pocałowała jedno se skrzydeł. Ból stopniowo zaczął się zmniejszać ale mimo wszystko nie zniknął całkowicie. Kobieta zaczęła zakładać opatrunki i bandaże na białe upierzenie.

- To miłe ze strony tego chłopca że cię tu przyniósł. Postąpił na miarę bohatera. - siwowłosa starała nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt ale niespecjalnie byłam chętna do rozmowy...

Kiedy skrzydła już były zabandażowane dostałam zgodę na pójście do domu. Wyjmując telefon z plecaka zauważyłam że jest godzina 4:37. Może nawet zdążę dzisiaj do szkoły? Szłam spokojnie ulicami miasta aż doszłam do wieżowca w którym mieszkałam. Patrząc na szczelnie zabandażowane skrzydła zdecydowałam się na windę. Schodami na pewno nie idę!

Po krótkim oczekiwaniu na windę w końcu mogłam do niej wejść. Wybrałam odpowiednie piętro a maszyna ruszyła. Po tej jakże długiej i wyczerpującej podróży w końcu winda się zatrzymała a ja z niej wyszłam i ruszyłam do drzwi mieszkania. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka zamykając je za sobą. Odłożyłam plecak w swoim pokoju z którego wzięłam jakieś pierwsze leprze rzeczy po czym poszłam do łazienki wziąć szybką kąpiel.

Po doprowadzeniu się do stanu używalności ustawiłam budzik i padłam na łóżko przykrywając się kołdrą i zabandażowanymi skrzydłami. Za nim jeszcze doszłam do wniosku że sen nie mam teraz sensu już byłam w krainie snów.

-----

Szłam ulicami w kierunku liceum. Po tej drzemce czuję się jeszcze bardziej zmęczona... Skrzydła miałam złożone blisko ciała a ogon płynnie i swobodnie '' podążał '' za mną. Ciekawe jak długo będę skazana na piesze wędrówki do szkoły.

Weszłam do klasy i przywitałam się że wszystkimi. Kilka osób dziwnie na mnie patrzyło przez to że wcześniej nie pokazywałam im skrzydeł a teraz byłam do tego zmuszona. Nie musiałam długo czekać na dziewczyny które od razu zaczęły zadawać pytania o to czemu jestem praktycznie całą w bandażach. Kiedy opowiadałam dziewczyną w wielkim skrócie że  z kimś się pokłóciłam coś mi się przypomniało.

Przełknęłam ślinę i lekko zestresowana podeszłam do Katsukiego który akurat ''rozmawiał'' z Kirischimą.

- O cześć T.I! - przywitał się z uśmiechem czerwonowłosy a ja tylko się do niego uśmiechnęłam. - Od kiedy jesteś smokiem - spytał dźgając palcem biały puch.

Lekko się zmieszałam. Stresowało mnie to co muszę zrobić. Nawet bardzo...

- Kacchan...




I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz