XVIII

410 33 2
                                    

Gdy z powrotem je otworzyłam...

Leżałam na łóżku? Szybko podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pokoju. Wszystko było normalne a na zewnątrz nadal świeciło słońce. Wstałam z łóżka ale straciłam równowagę i upadłam na podłogę. Czemu upadłam? Spojrzałam na swoje nogi ale wszystko było z nimi w porządku. Powoli podniosłam się z podłogi cały czas trzymając się łóżka żeby znowu nie upaść ale nim się spostrzegłam znów leżałam na ziemi. Co się dzieje?

- Co ty odwalasz? - do pokoju wparował zirytowany Katsuki a ja uśmiechnęłam się z ulgą. To był tylko koszmar.

Chłopak podszedł do mnie i pomógł mi usiąść na łóżku a sam usiadł koło mnie.

- Ty chyba bardzo lubisz tą podłogę, co? - zapytał chłopak ale ja zamiast mu odpowiadać wolałam się do niego przytulić i cieszyć się że jednak żyję. - Co ci? - warknął ale ja nie zareagowałam.

Chłopak objął mnie lekko ramieniem a ja rozkoszowałam się tą bliskością. Siedzieliśmy tak jakiś czas po czym chłopak nie wytrzymał.

- Co ci się śniło? Nie dało się ciebie obudzić a do tego cały czas płakałaś - Katsuki  puścił mnie a ja zrozumiałam że też mam go puścić, co zrobiłam wbrew własnej woli.

- Nic? - to nie miało być pytanie...

- Gadaj - powiedział stanowczo a ja zrozumiałam że się nie wywinę.

- Miałam koszmar - powiedziałam cicho a chłopak spojrzał na mnie z irytacją.

- Zdążyłem się domyślić - warknął a ja czułam narastającą presję.

- I była w nim moja mama... - wydukałam pomijając wszystkie wątki związane z blondynem.

- I co w tym takiego strasznego? - od kiedy on tak się przejmuję innymi?

- I tak nie zrozumiesz... - powiedziałam po czym chciałam się zakryć skrzydłami ale ich nie było. Nie pamiętam żebym je chowała...

- Czy ty masz kur** jakiś problem? Kulturalnie staram się ci pomóc a ty kur** mnie ignorujesz! - krzyknął po czym wściekły wyszedł z pokoju.

Co ja zrobiłam? Czemu czułam tak wielki opór przed powiedzeniem mu? Może rzeczywiście powinnam mu powiedzieć? Ale jak? Teraz jest na mnie zły...

-------

Od dobrej godziny zastanawiam się co powinnam zrobić. Patrząc przez okno widziałam już pierwsze nocne gwiazdy. Na prawdę tak długo spałam? Odwróciłam wzrok od okna i przeleciałam nim po pokoju. Z zamyśleń wyrwała mnie czarna postać w rogu pokoju. Pisnęłam i spadłam z łóżka ale kiedy z powrotem chciałam spojrzeć na postać już jej nie było. Do pokoju wszedł Bakugou a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam strach ale nie wiedziałam czym był spowodowany, przecież to było tylko przewidzenia i nikt tam nie stał.

- Co znowu? - warknął chłopak po czym podszedł do mnie - No tak. Zapomniałem że i tak mi nie powiesz! - przeszedł mnie dreszcz. Wysilając się do granic możliwości wstałam i usiadłam na łóżku.

- Przepraszam... - wyszeptałam - Po prostu moja rodzina nie jest dla mnie miłym tematem... - powiedziałam kątem oka patrząc na reakcje chłopaka.

- Nie mogłaś tak od razu? - westchnął z ulgą? Blondyn przybliżył się do mnie i przytulił.

Rzeczywiście mogłam tak powiedzieć na samym początku... Wtuliłam się w jego tors. Jakie to wspaniałe uczucie kiedy ma się do kogo przytulić.

- Moi rodzice niespecjalnie za mną przepadają... - zaczęłam mówić chcąc już całkowicie zakończyć temat mojego dzieciństwa - nigdy nie miałam dzieciństwa takiego jak inne dzieci w moim wieku. - wzięłam głęboki oddech a chłopak mnie puścił - Ale najgorsze przyszło dopiero kiedy objawił się mój dar...

" Mała dziewczynka wesoło biegała po trawniku machając maluteńkimi skrzydłami i uroczym ogonkiem. Wysoka kobieta patrzyła na nią z pagodą. Nie mogła uwierzyć że to jest jej córka. Od zawsze była wielkim rozczarowaniem ale teraz? Te skrzydła i ogon, do tego jeszcze ta aureola?! Nie tak powinien wyglądać spadkobierca nazwiska T.N (twoje nazwisko)! Kobieta cicho przeklęła na okrutny los  i wróciła do domu zostawiając małego aniołka bez opieki.

Gdy mała T.I zorientowała się że jej mamy nie ma nigdzie w pobliżu było już za późno... W około roiło się od podejrzanych ludzi czyhających na jej życie. Nie rozumiała czemu mam ją zostawiła. Przecież ona tak bardzo kochała swoją mamusie! Dziewczynka szybko pobiegła w kierunku który kojarzyła z domem ale zgubiła się jeszcze bardziej. W okół niej było coraz ciemniej ale mała T.I wiedziała że ciemność nie jest jej taka straszna. W skupieniu skumulowała ciepło swojego ciała w jednej rączce co zapoczątkowało małemu płomykowi. Zadowolone dziecko rozejrzało się do okola ale pobladło z przerażenia widząc zdeformowane czarne istoty. T.I upadła na ziemie a mały biały płomyk zgasł. Koszmary bez wahania zaatakowały dziecko. Rozcinały skórę, niszczyły ubrania, masakrowały małe skrzydełka. Dziewczynka krzyczała i płakała ale to nic nie dawało.

To był jej koniec. Zabiją ją właśnie potwory ojca. Czemu tak bardzo jej nienawidzili. Nie rozumiał tego.

Naglę na pomoc dziecku rzuciła się kobieta z zapaloną pochodnią którą najpewniej chciała odstraszyć czarne bestie. Kobieta chciała zrobić dobry uczynek ale wtedy jeszcze nie wiedziała że przypłaci go życiem... Rozlała się krew. Dziewczynka przeżyła... Ale kosztem nieznanej jej kobiety... Wiedziała że do domu nie może wrócić ale wiedziała też że nie może tutaj zostać... "

I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz