XII

449 33 2
                                    

- Należało im się - prychną Bakugou po czym poklepał mnie po głowie - dobra robota.

Zaśmiałam się i patrzyłam na wściekłe dziewczyny które właśnie odchodziły.

- Boże święty w końcu - schowałam narośle i spojrzałam w niebo dziękując że już odeszły. - Jakie one były irytujące! - Katsuki się zaśmiał.

- Nie wierze w to jak szybko potrafisz zmieniać nastawienie do ludzi psie! - ha ha ha bardzo śmieszne.

Odwróciłam się do niego przodem  z zamysłem uderzenia go ale o mało nie zemdlałam widząc jego kaloryfer. Szybko odwróciłam się z powrotem ale moje wewnętrzne ja krzyczało żebym stanęła przodem do chłopaka.Nie! Tym razem się nie dam!

- Czyżby coś się stało? - usłyszałam głos koło ucha. Jak poparzona odskoczyłam po czym wskoczyłam do wody i schowałam się za dziewczynami. Ich śmiech nie podnosił mnie na duchu.

----

Minęło kilka dni a ja coraz częściej odnosiłam wrażenie że czuje coś do blondyna o rubinowych tęczówkach. Lubiłam spędzać z nim czas i on chyba ze mną też ale nie wydaje mi się żeby odwzajemniał moje uczucia...

Pogrążona szłam do szkoły. Dzisiaj miałam się spotkać z Dabi'm i Hawks'em żeby potrenować. Z jednej strony nie mogłam się doczekać treningu z przyjaciółmi jednak bolało mnie że nie dam rady spotkać się z Katsukim. Życie jest zbyt trudne...

Weszłam do klasy i od razu zostałam przywitana przez dziewczyny.

- Co ty jakaś taka zamyślona? - spytała się Ochako

- Nic, wydaję ci się. - powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam słuchać rozmowy dziewczyn.

Uraraka patrzyła jeszcze przez chwile na mnie zmartwiona po czym również zaczęła słuchać dziewczyn. Zadzwonił dzwonek więc usiadłam w swojej ławce. Wszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja.

----

Zasłoniliśmy rolety i zgasiliśmy światła. Sale oświetlał jedynie projektor z jakąś prezentacją o bohaterstwie. Usiedliśmy w ławkach i zaczęliśmy słuchać Aizawy. Nagle projektor zgasł a w klasie zrobiło się całkowicie ciemno. Nauczyciel poinformował nas że to pewnie jakaś awaria prądu i wyszedł.

-Nie, nie, nie.... - zaczęłam mówić sama do siebie kiedy kątem oka zauważyłam jakąś istotę.

W klasie zapanował półmrok dzięki płomieniom Todorokiego a wszyscy zobaczyli zniekształcone istoty. To się nie skończy dobrze... Zaczęłam panikować... Czemu ten prąd wysiadł akurat teraz?

Koszmary zaczęły się zbliżać. Kilka osób z klasy starało się je zaatakować lecz one nie zwracały uwagi ani na ich ataki ani na samych atakujących. Interesowały się tylko mną. Szybko schowałam się za jedynym źródłem światła którym był chłopak o dwubarwnych tęczówkach. Potwory się jakby... cofnęły? Ale dlaczego? Przecież zwykły ogień na nie nie działa...

W pewnej chwili zostałam dosłownie wyszarpana zza pleców chłopaka. Leżałam na ziemi a nade mną była czarna istota o czerwonych ślepiach. Starałam się szarpać ale nic to nie dawało. Usłyszałam wybuch a koszmar który stał nade mną poleciał, uderzając o ścianę.

- Mnie się nie ignoruje! - warknął Bakugou po czym został zaatakowany przez tego samego potwora.

Spanikowałam jeszcze bardziej. One nigdy nie atakowały innych ludzi! Jak temu zapobiec? Cofnęłam się pod ścianę i zamknęłam oczy.

"Dlaczego na ciebie polują"

"Jeżeli nie umiesz obudzić własnego blasku, zacznij odbijać blask innych"

" Na koszmary działa tylko blask słońca..."

"Zobaczyłam biały ogień ale musiało mi się przewidzieć..."

Ogień? Ogień emituje blaskiem... Zapałka zapaliła mój ogon... Odbiłam blask zapałki... Koszmary boją się blasku... To ma sens... Ale czy to może być naprawdę prawda... Czy dam rade postawić wszystko na jedną kartę? Dla Katsuki'ego? Zawszę!

Podbiegłam do Todoroki'ego i wystawiłam w jego stronę ręka. Koszmary zaczęły biec w naszą stronę. Co z tego że się boje? Czy nie mogę potraktować tego jako zabawę?

- Zaufaj mi i spal mnie żywcem... - wyszeptałam a chłopak spojrzał na mnie jak na wariatkę. Nie przyjmowałam do siebie myśli że się mylę.

Koszmary były coraz bliżej...

- Nie ufasz mi? - Todoroki zamknął oczy i posłał w moją stronę płomień.

Nie czułam bólu. Czy to naprawdę działa? Czerwone płomienie zaczęły zmieniać swoją barwę kiedy tylko spotkały się z moją skórą. Przypływ odwagi a koszmary zaczęły się cofać. Przywołałam swoje skrzydła wraz z ogonem a po chwili i one zapłonęły. Teraz czułam się jak prawdziwy smok. Klasa zaprzestała swoich ataków i spojrzała się na mnie. Moje całe ciało płonęły a ja czułam dziką satysfakcje.

Podeszłam do potwora który nadal był zajęty atakowaniem Bakugou. Dotknęłam pleców koszmaru i wypaliłam w nich dziurę. To naprawdę działa. Potwór krzyknął i odwrócił się w moją stronę.

- I kto teraz się boi? - do klasy wpadło kilkoro nauczycieli ale nie zwróciłam na nich uwagi. Ja nadal kontynuowałam swoją zabaw.

Wysunęłam rękę w kierunku istoty i puściłam w jej stronę biały ogień. Teraz zauważyłam jak jasnym blaskiem świeciły "moje" płomienie. Kiedy spojrzałam na pozostałe koszmary już ich nie było. Uśmiechnęłam się na myśl że w końcu wiem czemu rodzice chcą się mnie pozbyć. Byłam dla nich zagrożeniem które mogło zniszczyć ich plany.

Podeszłam do obiektu moich westchnień żeby spytać się czy nic mu nie jest ale zrobił mi się strasznie słabo. Ogień zgasł a ja zrobiłam krok do tyłu żeby się nie przewrócić. Głowa zaczęła mnie boleć. Oparłam się o ławkę a obraz zaczął mi się rozmazywać. Ostatnie co pamiętam to podchodzącego do mnie Katsuki'ego i nauczyciela. Chyba się o coś pytali...

I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz