- Jeżeli myślisz że tak łatwo się mnie pozbędziesz - przerwałem i z lekkim trudem wyswobodziłem jedną rękę na co usłyszałem warknięcie jednego z przygniatających mnie potworów. Spojrzałem dziewczynie głęboko w oczy i się uśmiechnąłem - to będziesz musiała się bardziej napracować!
Szybko się uwolniłem z tej beznadziejnej pułapki po czym starałem się zlokalizować wszystkich przeciwników. Zabawne jak są przekonani, że mnie pokonają! Typ w białym garniaku, jakieś zmutowane padalce i MOJA T.I. Co tu się tak właściwie dzieje?! Czemu tak nagle stała się złoczyńcą? Co jak co ale akurat ona się do tego nie nadaje.
Tak się rozkojarzyłem że ledwo udało mi się uniknąć jakiegoś skaczącego gó*wna z padaczką. Gdy wykonywał kolejny skok w moją stronę wystawiłem do niego rękę i jednym wybuchem rozj*bałem go na strzępy. Całkiem satysfakcjonujące.
-Czy naprawdę tak trudno jest ją upilnować?! Miałeś jedno proste zadanie! - znienacka obok mnie pojawił się Hawks, już miałem mu kulturalnie rozj*bać łeb o chodnik aczkolwiek się odezwał... - To było pytanie retoryczne. Sam sobie z nią nie radze - powiedział zrezygnowany po czym zerwał się biegiem do walki.
- Mądrala je*any - warknąłem pod nosem po czym ruszyłem w jego ślady.
Rozpruwałem koszmary jeden po drugim jednak one się nie kończyły. Co gorsze w międzyczasie zniknęła mi z oczu T.I i ten fagas. Chciałem się zerwać do biegu i poszukać dziewczyny jednak w tym samym momencie skoczyło na mnie koleje cholerstwo.
- Więcej was ku*wa matka nie miała?! - wydarłem się po czym szybkim ruchem rozjebałem głowę (chyba głowę) koszmaru o chodnik. Widząc rozpływające się ciało pod sobą i kilka następnych biegnących w moim kierunku stworzyłem jeden wielki wybuch, który nie powiem ale trochę mnie zmęczył. Ale tylko trochę.
Wykorzystując moment zacząłem biec w kierunku z którego wydawały się wydostawać płomienie. Po drodze minąłem Hawks'a, mieszańca i kilka innych osób czy tam bohaterów ale już nie zwracałem uwagi. Biegłem dopóki na swojej drodze nie spotkałem tej pier*olonej gnidy w białym wdzianku. Za kogo on się niby uważa?!
- Wybacz lecz wydaje mi się że dalej nie mogę cię puścić - jaki on ma irytujący głos.
Nic nie mówiąc zacząłem go atakować. Najpierw małymi wybuchami czekając aż się zmęczy jednak chłop był totalnie nie wzruszony. Głupio to przyznać jednak sytuacja się pogarszała w momencie w którym wokół nas zaczęły się pojawiać czarne kreatury. Przystanąłem w miejscu i spojrzałem mu w oczy.
- Z tej walki tylko jeden wyjdzie żywy, zaklepałeś sobie już miejsce na cmentarzu?! - patrzyłem na niego z wyższością a w moim głosie dało się słyszeć tylko pewność siebie.
- Po co ty tak właściwie walczysz? - zapytał spokojnie co mnie nie co wybiło z rytmu - przecież sam widziałeś, T.I cię nienawidzi, ona pragnie twojej śmierci a ja zrobię wszystko by była szczęśliwa.
Patrzyłem na niego analizując to co do mnie mówił. Nienawidzi mnie? Chce mojej śmierci? Zaśmiałem się głośno słysząc te bzdury.
- Jak to całe gó*no się skończy to wiedz, że tak ją urządzę że już nigdy patrząc na nią z zaświatów nie pomyślisz że może pragnąć czegokolwiek innego niż MNIE!
( Jest 22:24 a ja chyba przedawkowałam gejoze 18+, nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli ta książka wyjdzie na prostą a ja będę mieć siłę mentalną to możecie się spodziewać pewnego takiego rozdziału. Ale kontynuując )
Za plecami białowłosego zobaczyłem Hawks'a przez co wpadłem na genialny pomysł. Biegiem zerwałem się w stronę mężczyzny jednocześnie w obu rękach tworząc wybuchy. W miedzy czasie posłałem skrzydlatemu porozumiewawcze spojrzenie. Gdy byłem wystarczająco blisko połączyłem ręce tworząc jedną z potężniejszych eksplozji na jakie mnie stać. Wybuch poszarpał ubranie białowłosemu i pokaleczył jego ciało lecz to nie o to chodziło. Faja uderzeniowa była na tyle mocna że oboje odlecieliśmy na kilka metrów w tył, z tą różnicą jednak że ja wylądowałem tylko trochę poobcierany na ziemi a ten typ nadział się na broń Hawks'a.
Nagle zrobiło mi się słabo a oczy same mi się zamykały. Naprawdę?! Teraz?! Podpierając się o jakieś przypadkowe drzewo udało mi się wstać i rozejrzeć. Niedaleko widziałem skrzydlatego jednak nigdzie nie było białowłosego. Nie mówcie mi nawet że ten ch*j uniknął ataku. Ale nie. Przecież widziałem jak ładnie tryskał krwią. Rozejrzałem się dookoła jednak nie zobaczyłem już nic poza dymem, płomieniami i kilkoma koszmarami. Naglę poczułem jakby coś we mnie uderzyło jednak nic mnie nie dotknęło. Oczy same mi się zamykały moje ciało przestało się mnie słuchać. Zacząłem się przechylać do tyłu... Już miałem upaść jednak poczułem jak ktoś mnie łapie.
Myślę że następny rozdział pojawi się całkiem szybko jednak pragnę też was powiadomić że dużymi krokami zbliżamy się do końca tej książki. Rozdział pisany bez jakiejkolwiek weny czy zamysłu jednak uważał że nie wyszedł aż tak źle jak mogło być.
Do następnego <3

CZYTASZ
I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||
ФанфикCo się stanie jeżeli przeciwieństwa naprawdę zaczną się przyciągać? Co się stanie z tą mieszanką? Doprowadzi do wybuchu czy jednak nie?