XXII

302 22 5
                                    

Przyjemna chwila się skończyła. Zeszłam z chłopaka i stanęłam obok  niego. Moja twarz piekła od rumieńców. Brunet patrzył na nas poważnie zirytowany.

- I co teraz? - na głos "mojego chłopaka" brunet odszedł mamrocząc coś pod nosem.

Zaśmiałam się cicho ukrywając zakłopotanie po czym kontynuowałam zakupy. Na wspomnienie o pocałunku czułam motyle w brzuchu a jednocześnie smutek że to nie było na poważnie. Westchnęłam odganiając od siebie wszystkie myśli po czym ruszyłam do przebieralni.

*****
Po zakupach i jeszcze innych atrakcjach  wszyscy rozeszliśmy się w swoich kierunkach... no może poza mną i Katchan'em. Od TAMTEGO momentu się do siebie nie odzywaliśmy.

- T.I muszę ci coś powiedzieć - spojrzałam zaciekawiona na chłopaka - chciałem ci to powiedzieć już wcześniej ale... - nagle z piskiem na blondyna wskoczyła jakaś dziewczyna którą widzę pierwszy raz na oczy.

- Jak ja cię dawno nie widziałam! - moje uszy bolą - Kochanie nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam!

Kochanie? Niemal poczułam jak serce łamię mi się na kawałki. Rozłożyłam skrzydła i szybko odleciałam. Łzy leciały mi wodospadami. Czemu mi nie powiedział że ma dziewczynę?

Ledwo utrzymywałam się w powietrzu. Szczerze mówiąc to zapomniałam jak się lata. Kiedy zobaczyłam dach jakiegoś wieżowca szybko na nim 'wylądowałam'. Byłam załamana... Skuliłam się i zasłoniłam skrzydłami. Nie mogłam opanować płaczu...

- Hej, co się stało? - męski głos wydał mi się znajomy. Lekko uchyliłam skrzydła i zamarłam.

Przede mną stała osoba którą kiedyś nazywałam ojcem... 

- Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię mój mały skarbie - uśmiechnął się lekko na co moje mięśnie się rozluźniły - Zdaję sobie sprawę że cię skrzywdziłem ale to twoja matka mi kazała! Kiedy coś mówi tracę kontrole nad ciałem i robię to co mi każe.

Ta wiadomość mnie zdziwiła, zawsze myślałam że mama ma inną moc...

- Co się stało kochanie? Ktoś cię skrzywdził? - spojrzał na mnie z troską ale i wściekłością - nie płacz już - rozchylił moje skrzydła i mnie przytulił - rozwiążemy ten problem jak ojciec z córką i już nigdy więcej nie będziesz musiała płakać kochanie ~

Bakugou pov. 

- T.I muszę ci coś powiedzieć - to jest ten moment - chciałem ci to powiedzieć już wcześniej ale... - naglę wskoczyła na mnie... nie no ku*wa nie wierze!

- Jak ja cię dawno nie widziałam! - no jakoś nie żałuję - Kochanie nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam! - jakie ku*wa kochanie? O czym ona pie*doli?

Odepchnąłem Sophie i spojrzałem w miejsce gdzie przed chwila stała T.I lecz jedyne co zobaczyłem to kilka małych piórek opadających na ziemie.

- Ciebie do reszty poje*ało? - warknąłem na tą idiotkę która patrzyła na mnie z niezrozumieniem - jakie ku*wa kochanie? Ty się dobrze czujesz? - 'lekko' poirytowany wyjąłem telefon i zadzwoniłem do T.I. która nie odebrała.

Nie wiem ile razy do niej dzwoniłem ale ani razu nie odebrała i to wszystko przez tą sukę! Skierowałem się w stronę mieszkania dziewczyny mając skromną nadzieję że ja tam zastanę. Nie ukrywam że w drodze planowałem przypadkową śmierć Sophie.

Po dłuższym marszu dotarłem do celu. Zapukałem szybko do drzwi licząc że otworzy mi białowłosy aniołek jednak moje zdziwienie i rozczarowanie dało o sobie znać kiedy zobaczyłem Hawks'a w za dużej koszulce i bokserkach. Spojrzał na mnie zaspanym, pytającym wzrokiem.

- Jest T.I? - zapytałem szybko i z nadzieją na twierdzącą odpowiedź.

- Miała być z tobą, nie? - spojrzał na mnie podejrzliwie a ja zaczynałem się martwić.

Wybiegłem z budynku i jak pojebany biegałem po całym mieście w poszukiwaniu dziewczyny jednak jej nigdzie nie było.

Zrezygnowany usiadłem na najbliższej ławce myśląc gdzie może być kiedy nagle do moich uszu zaczęły dobiegać krzyki. Spojrzałem w stronę źródła hałasu i dostrzegłem czarne płomienie pomiędzy którymi na krótką chwilę dałem radę zobaczyć ciemne skrzydła I kilka bliżej nieokreślonych istot.

- KATSUKI! - dobrze znałem ten głos. Nie, nie, nie, nie...!

Nim się spostrzegłam Stałem pomiędzy promieniami które boleśnie raniły moją skórę. Rozglądałem się ale nie widziałem. Gdzie ona do cholernego jest? Co tu się do kurwy dzieje?!

- A więc ro tutaj jesteś, kochany~

Spojrzałem na posiadaczkę jedwabnego głosu jednak zamiast perlistych włosów zobaczyłem ich totalną odwrotność. To nie jest T.I? Prawda? Czarne włosy szalały na wietrze a ciemne rozłożone skrzydła wzniecały coraz większe płomienie. Nie wierzyłem w to co widzę. Nie chciałem.

- T.I... co się stało? - chciałem do niej podejść jednak zdrowy rozsądek kazał mi się trzymać z daleka.

- Oh, a więc to ty jesteś tym gówniarzem który złamał serduszko mojej małej córeczce? - zza pleców dziewczyny wyszedł wysoki mężczyzna ubrany w biały garnitur - Miło mi poznać jednak uważam, że to nasze ostatnie spotkanie.

Poczułem mocne uderzenie a po chwili leżałem już na ziemi. Spojrzałem zdezorientowany w oczy biało... czarnowłosej. Pogarda... Pogardą i obrzydzenie ro jedyne co w nich znalazłem.

- No dalej skarbie! Daj mu to na co zasłużył! - Mężczyzna zaczął się śmiać jakby wszystko co teraz się działo było tylko żartem. No kurwa coś mi się nie wydaję! - No dalej, pokarz mu jak bardzo cierpiałaś. - Co? O czym on niby pierdoli? Nie... Kurwa zapierdolę Sophie! Upierdole jej kurwa łeb!

Dziewczyna zaczęła się do mnie zbliżać.

- Jeżeli myślisz że tak łatwo się mnie pozbędziesz - przerwałem i z lekkim trudem wyswobodziłej jedną rękę na co usłyszałem warknięcię jednego z przygniatających mnie potworów. Spojrzałem dziewczynie głęboko w oczy i się uśmiechnąłem - to będziesz musiała się bardziej napracować!

--

Haha! Napisałam! Rozdział jest równie chujowy co moje życie ale jest!
A teraz wierzmy we mnie i to że następny rozdział pojawi się w czasie krótszym niż rok 😅
Z góry przepraszam was również za błędy.

Do kiedyś ciasteczka wy moje😘

I Love You Baby ||Katsuki Bakugou x Reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz