Hermiona pojawiła się w Muszelce na kilka godzin przed pełnią. Chciała już od samego początku kontrolować zachowanie Billa, chociaż sądziła, że nic się nie stanie.
Usiedli w salonie, przy herbacie i ciasteczkach i czekali, rozmawiając sobie. Hermiona miała różdżkę w pogotowiu, przygotowana na wszystko. Bill siedział spięty na fotelu i nawet nerwowo oddychał. Fleur udawała, że wszystko jest w porządku, uśmiechała się, co chwila dolewając herbaty czy dokładając ciasteczek na tacę. W gruncie rzeczy nie chciała obarczać męża własnym stresem. W pewnym momencie, gdy księżyc jeszcze nie wszedł w fazę pełni, ale zbliżał się o niej, wstała i udała się do kuchni.
Bill poruszył się niespokojnie, patrząc za nią. Pół minuty później Fleur z tacą stanęła w drzwiach i odtąd wydarzenia rozgrywały się na przełomie ułamków sekund.
Oczy Billa pociemniały i momentalnie zerwał się z fotela z zamiarem rzucenia się na Fleur. Hermiona jednak szybko odczytała jego intencje i natychmiast stanęła na jego drodze, krzycząc do Fleur, żeby uciekała. Miała go zamiar przyblokować, ale ostatecznie Bill okazał się silniejszy.
Niczym szmacianą lalkę odrzucił ją z impetem w stronę ściany, na której się zatrzymała.
Hermiona uderzyła w nią dosyć mocno, rozcinając głowę na wysokości potylicy. Metaliczny zapach krwi momentalnie rozniósł się po całym pomieszczeniu, co błyskawicznie przykuło uwagę Billa. Jego rozjarzone oczy stały się rozbiegane, on sam wydawał się być wytrąconym z równowagi.
Hermiona, zauważywszy to, wykorzystała sytuację i cenne sekundy. Bezzwłocznie krzyknęła Drętwota. Bill stracił przytomność i upadł na podłogę. Huk upadku wzdrygnął dziewczyną, ale to nie był dobry moment na rozczulanie się. Ona sama musiała się pozbierać.
Czuła, jak krew spływa coraz niżej, wzdłuż szyi, pozostawiając lepki ślad. Z ogromnym trudem podniosła się, próbując opanować zawroty głowy, które uderzyły ją potężną falą. Wszystko w porządku usiłowała przekonać siebie, gdy podtrzymując się fotela wspinała się ku górze.
Do pokoju wpadła Fleur, blada i przerażona. Nie wiedziała, co ma zrobić, dopóki Hermiona nie nakazała jej wezwała Kingsleya. Była pewna, że Minister czeka na jakąś informację, albo na wezwanie do interwencji.
Sama w międzyczasie usiadła na fotelu i delikatnie badała swoją głowę. Rozcięcie okazało się niewielkie, ale Hermiona wiedziała, że może pozostać blizna. Zagryzła wargę, bo szumienie w głowie przybrało na sile. Nie potrafiła już sensownie poskładać myśli, a otoczenie zaczynało się coraz mocniej rozmywać. Starała się to opanować, ale jej próby okazywały się bezskutecznie – nie dawała rady.
Kilka minut później w Muszelce pojawił się Kingsley, co udowodniło, że był przygotowany na każdą możliwą wersję wydarzeń. Od tej pory to on objął dowodzenie i Hermiona poczuła się zwolniona z obowiązku asysty. Wstała więc nadzwyczaj ostrożnie, co zwróciło uwagę Shacklebolta.
- Wszystko w porządku, Hermiono? Wyglądasz blado. – W jego głosie słychać było troskę.
Dziewczyna pokiwała głową i zrobiła chwiejny krok, czując że odpływa. I istotnie, odpływała.
________________________________________________________________________
Kingsley rozpalił ognisko i usiadłszy na fotelu czekał, aż Bill się obudzi. Najstarszy Weasley został przez niego przeniesiony w miejsce specjalnie przygotowane dla wilkołaków przez Ministerstwo.
Jego dokładną lokalizację znały tylko wybrane osoby, gdyż starano się o nim nie rozpowiadać, aby uniknąć nieproszonych gości. Zaprojektowane je tak, by szalejący w pełni człowiek nie mógł skrzywdzić ani siebie, ani ewentualnego nadzorcy, jednak korzystano z niego stosunkowo rzadko. Najczęściej w sytuacjach ekstremalnych, takich jak taka, co przydarzyła się Billowi.
CZYTASZ
Nakazani
FanfictionKanoniczne, bez epilogu, powojenne. / Ministerstwo zamiast pomagać wprowadza prawo małżeńskie. Hermiona ma nadzieję na ustabilizowany związek z Ronem, ale splot wielu wydarzeń sprawia, że zostaje żoną Billa. Dlaczego zostali sobie nakazani i jak ich...