ROZDZIAŁ VI

64 4 3
                                    


Molly Weasley rzadko okazywała zdenerwowanie, zawsze starała się trzymać nerwy na wodzy i uśmiechać się przy tym szeroko. Opanowała do perfekcji udawanie, że wszystko jest w porządku, chociaż przy jej wybuchowym charakterze nie było to najprostsze.

Dziś od samego rana czuła się, jakby nosiła kamienie w ściśniętym do granic możliwości żołądku. Wiedziała, że dzisiejszy wieczór może wiele zmienić w ich rodzinie, ale nie mogło być inaczej. W końcu sekret Hermiony i Billa i tak by wyszedł na jaw. Prędzej czy później. A wolała żeby się to stało na rodzinnym gruncie, w przygotowanych warunkach i pod kontrolą.

Ginny obserwowała matkę, zauważając, że jest kłębkiem nerwów. Robiła pudding tak zamaszyście, że aż składniki lądowały poza miską, ale ona zdawała się tego nie zauważać. Podeszła więc do niej i położyła jej rękę na ramieniu.

- Będzie dobrze, mamo. – Powiedziała, siląc się na wesoły ton.

- Ginny, kochanie, nie będzie. – Molly odwróciła się do niej i przytuliła ją. – Dobrze to było. Teraz modlę się do Merlina, żeby Ron i Harry nie zrobili nikomu krzywdy. Oni nie myślą, oni się kierują emocjami, a przecież... - Urwała, bo jeszcze moment, a rozkleiłaby się na środku własnej kuchni.

- Starałam się... przygotować Harry'ego. – Ginny zaryzykowała wyznanie, ostrożnie dobierała słowa.

- Powiedziałaś mu? – Pani Weasley aż zabrakło powietrza, ale jej córka zaprzeczyła.

- Nie, mamo. Pytał się wielokrotnie o Hermionę, w przeciwieństwie do Rona, więc coś musiałam mu mówić. W końcu powiedziałam mu... półprawdę.

- Półprawdę?

- No tak. W sensie, że Ministerstwo przygotowało dla Hermiony inną wersję prawa i że się, w pewien sposób, musi do niego dostosować. Dlatego jej nie ma, dlatego zniknęła.

Pani Weasley westchnęła i spojrzała czule na córkę.

- Dziękuję ci Ginny, że jesteś taka mądra. Najmądrzejsza córka jaką miałam.

- Bo jedyna! – Ginny ucałowała ją w policzek i wybiegła z kuchni, bo do Nory aportował się najprawdopodobniej Harry.

Molly pokręciła głową, nadal mocno zrezygnowana, ale już z pogodniejszym spojrzeniem na całą sytuację.

_____________________________________________________________________

Artur pomógł zastawić stół żonie. Molly zdecydowała się na starą, rodzinną zastawę, której używali tylko na specjalne okazje. Porcelana rodu Weasley miała już kilkaset lat i setki rozmów odbytych nad nią. On, Molly, Ginny, Harry, Ron, George, Charlie, Bill, Hermiona.

Kolacja miała się odbyć za pół godziny, a i on, i Molly chodzili już jak na szpilkach. Czekała ich dzisiaj ciężka przeprawa, najbardziej oczywiście obawiał się reakcji Rona. Chociaż ostatnio jego syn nawet nie zastanawiał się czemu właściwie nie widuje Hermiony. Chyba nawet nie zauważył, że już nie mieszka w Norze. W przeciwieństwie do Harry'ego.

Gdy poukładał już sztućce, w jadalni pojawił się Ron z pytaniem, kiedy kolacja. Na widok antycznej zastawy zmarszczył czoło i nie omieszkał zapytać Artura:

- Będziemy mieć jakiś ważnych gości tato? Bo na stole stoi zastawa babki Weasley.

- Właściwie to nie do końca babki Weasley, jak ty to określasz, ale całej rodziny Weasley... - Artur chciał wyprowadzić z błędu syna, ale gdy zobaczył jego minę, zrezygnował. – Tak, będziemy mieć ważnych gości...

NakazaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz